31 maja br. odbył się ostatni rozkładowy kurs promu, który zapewniał pieszą i pasażerską przeprawę pomiędzy Nowym Portem i Wisłoujściem. Tym samym po niemal 40 latach z krajobrazu Gdańska zniknęła jedna z ostatnich na Pomorzu przepraw promowych.
Niewielki prom pasażersko-samochodowy Wisłoujście został zwodowany w 1977 roku. Kadłub jednostki powstał w Kędzierzynie-Koźlu, zaś jego wyposażeniem zajęła się jedna ze szczecińskich stoczni, dokąd kadłub przypłynął Odrą.
Prom od początku pracował na Martwej Wiśle, zapewniając komunikację pomiędzy Nowym Portem i Wisłoujściem. Jednostka była utrzymywana przez Żeglugę Gdańską, jednak przeprawa finansowana była przez Zarząd Portu w Gdańsku oraz przez kilka przedsiębiorstw, których pracownicy korzystali z jego usług. W latach 90. Żegluga Gdańska zrezygnowała z utrzymania promu. Wkrótce trafił do prywatnego przedsiębiorcy Andrzeja Pieńkowskiego, który najpierw dzierżawił jednostkę od Żeglugi Gdańskiej, a następnie w wyniku ogłoszonego przetargu kupił ją na własność.
Prom pływał regularnie do 2012 roku i do tego czasu finansowany był przez Zarząd Portu Morskiego w Gdańsku. Przez ostatnie cztery lata dotacja pochodziła z budżetu miasta Gdańska, a roczne utrzymanie przeprawy kosztowało mieszkańców Gdańska ok. 1,5 mln zł. Wraz z otwarciem tunelu pod Martwą Wisłą, miasto wycofało się z finansowania promu, który bez miejskiej dotacji nie jest w stanie finansować się samodzielnie.
Zanim otwarto tunel pod Martwą Wisłą rzeczna przeprawa pozwalała zaoszczędzić kierowcą czas i kilometry, bowiem alternatywą dla promu była jedynie jazda przez centrum Gdańska, co w ostatnich latach wiązało się jednocześnie z przymusowym staniem w drogowych korkach. Tymczasem kierowcom nie przeszkadzało nawet kilkunastominutowe oczekiwanie na wjazd na prom. Zdarzało się nawet, że nie wszyscy zdążyli na ostatni wieczorny prom.
Z pomocą przychodziła jednak załoga promu.
– Żal mi było kierowców, którzy po kilkunastu minutach czekania nie zdołali wjechać na ostatni prom. Trochę wbrew zaleceniom szefostwa robiłem więc dodatkowy kurs, aby przewieźć ostatnie czekające przy kei Wisłoujścia samochody – wspomina szyper Ryszard Brojak, emerytowany kapitan żeglugi przybrzeżnej.
Kpt. Brojak nie ukrywa, że po 9 latach spędzonych na Wisłoujściu będzie mu brakowało pracy na tej jednostce.
– Spędziłem na morzu niemal całe życie. Choć mam wiele innych pasji to praca na promie była zawsze pewną odskocznią od życia na emeryturze i co najważniejsze dawała dużą satysfakcję – mówi Brojak.
W historii promu były dwie kolizje. Kilka lat temu wskutek awarii steru, w prom uderzył statek Żeglugi Gdańskiej „Smilityne”, zaś kilka tygodni temu w bok promu uderzył pływający żuraw Maja należący do Polskiego Ratownictwa Okrętowego. Z obu kolizji prom Wisłoujście wyszedł z drobnymi uszkodzeniami poszycia.
Wstrzymanie przeprawy promowej pomiędzy Nowym Portem i Wisłoujściem nie wpłynie negatywnie na komunikację samochodową, bowiem nieco ponad kilometr dalej funkcjonuje tunel pod Martwą Wisłą. Stracą jedynie niezmotoryzowani mieszkańcy i turyści, czy też rowerzyści, dla których przeprawa promowa pomiędzy ulicą Starowiślną w Nowym Porcie i ulicą Jana Charpantiera w Wisłoujściu była okazją choćby do zwiedzania zabytkowej Twierdzy Wisłoujście. Było to również okazja do tego, aby przez chwilę podziwić portowe okolice od strony wody.
Prom ma ważne świadectwo kwalifikacji do 2018 roku. Jednak jeśli nie znajdzie się chętny do kupna jednostki trafi ona na złom. Tym samym zakończy się blisko 40-letnia służba promu, który wiernie służył mieszkańcom Gdańska.
(LEW)
Fot.: Sławomir Lewandowski
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.