Ośmioro pasażerów wycieczkowca Norwegian Dawn, należącego do Norwegian Cruise Line, zostało pozostawionych w miniony czwartek na jednej z wysp znajdującego się u zachodniego wybrzeża Afryki państwa Wyspy Świętego Tomasza i Książęca.
Jak relacjonuje w internetowym wydaniu brytyjski dziennik The Guardian, pasażerowie po zejściu na ląd nie wrócili na czas na pokład, ponieważ przedłużyły się ich lokalne wycieczki, natomiast jednej z niefortunnych pasażerek - 80 letniej kobiecie - udzielana była pomoc medyczna na wyspie.
„Pomimo wysiłków lokalnej straży przybrzeżnej, która przetransportowała łodzią grupę spóźnionych pasażerów w sąsiedztwo wciąż stojącego na redzie statku, kapitan nie pozwolił wejść im na pokład".
Kapitan portu próbował wezwać statek, ale kapitan naszego wycieczkowca odmówił nam wejścia na pokład. Mógł podjąć prostą decyzję o zwodowaniu jednej z łodzi i przetransportowaniu nas bezpiecznie na pokład, ale tego nie zrobił – mówił spóźniony pasażer Jay Campbell.
Cytowani przez Guardian Australijczycy Doug i Violeta Sanders byli również wśród pasażerów, którzy nie zdążyli wrócić na czas na statek.
To było najgorsze doświadczenie w naszym życiu, być tak porzuconym w obcym kraju, nie mówić w tym języku, bez pieniędzy i bez akceptowanych kart kredytowych - powiedziała Violeta Sanders.
Cytowane przez media oświadczenie norweskiego przewoźnika wskazuje, że przedsiębiorstwo było świadome braku ośmiorga pasażerów.
Rzecznik Norwegian Cruise Lines powiedział, że jest to "bardzo niefortunna sytuacja" i że obowiązkiem pasażera jest powrót na pokład statku nie później niż godzinę przed planowanym czasem wypłynięcia.
Poinformował też, że paszporty spóźnionych pasażerów przekazano pozostającym w porcie na wyspie pracownikom, by umożliwić im ich odbiór. Firma natomiast pozostawała w stałym kontakcie z lokalnymi władzami i pozostawionymi podróżującymi - dodano.
Wszyscy pozostawieni pasażerowie zdołali wydostać się na własną rękę z wyspy, jednak przez niemal tydzień bezskutecznie próbowali dogonić swój statek.
O swojej sytuacji członkowie tej grupy informowali w mediach społecznościowych.
Jay Campbell powiedział, że wraz żoną byli jedynymi członkami grupy posiadającymi kartę Visa i zapłacili ponad 5000 USD za próby dotarcia na statek.
Ich celem było ponowne wejście na pokład Norwegian Dawn w Gambii w niedzielę, ale jak poinformował rzecznik Norwegian Cruise Lines „niskie pływy uniemożliwiły statkowi wykonanie zaplanowanego postoju”.
Cytowany przez Guardian prawnik Anthony Cordato, powiedział, że pasażerowie muszą przestrzegać napiętych harmonogramów statków.
Zasady i warunki określone przez linie żeglugowe mówią jasno, że powrót na statek na czas jest niezbędny - powiedział. - Z perspektywy konsumenta (pasażera) może się to wydawać dość surowe prawo, ale z perspektywy kapitana statku i pozostałych setek albo tysięcy pasażerów już nie. Dlaczego przez kilku spóźnialskich kapitan ma wstrzymać wypłynięcie w rejs o godzinę lub dwie. W interesie pasażerów jest wejście na pokład o czasie - mówi Cordato.
Jak podało w komunikacie Norwegian Cruise Lines, 2 kwietnia (wtorek) w porcie Dakar w Senegalu - w ostatnim zachodnioafrykańskim porcie, do którego zawinął norweski wycieczkowiec, wszystkich ośmiu pasażerów powróciło na statek.
"Pomimo serii niefortunnych wydarzeń nie będących winą przewoźnika, zwrócimy ośmiu gościom koszty podróży z Banjur w Gambii do Dakaru w Senegalu" – przekazało w komunikacie Norwegian Cruise Lines.
Wycieczkowiec Norwegian Dawn swój 21-dniowy rejs zakończy 10 kwietnia w Barcelonie.
REL/LEW