Konieczne jest przeprowadzenie "nowych badań technicznych" wraku promu Estonia w związku z pojawieniem się "nowych znaczących informacji" – oświadczyli w poniedziałek na wspólnej konferencji prasowej estoński premier i szef MSZ. Jednostka zatonęła we wrześniu 1994 roku.
Trzeba dać jasną odpowiedź, ustalenia muszą zostać podane w sposób "transparentny i nacechowany szacunkiem" – powiedział szef rządu Estonii Juri Ratas, odnosząc się do najnowszego filmu dokumentalnego platformy Discovery pt. "Estonia - odkrycie, które wszystko zmienia", w którym przedstawiono podwodne nagrania z oględzin wraku promu. Na zdjęciach widać dużą dziurę w kadłubie, która – według autorów dokumentu – mogła mieć wpływ na szybkie zatonięcie statku.
Premier podkreślił, że nowe dochodzenie, w tym podwodne oględziny wraku, powinny być realizowane pod przewodnictwem Estonii (jako kraju, pod banderą którego pływał prom). Poinformowano o tym także Szwecję i Finlandię.
W poniedziałek szefowie MSZ trzech krajów wydali wspólne oświadczenie, że "razem rozpatrzą nowe informacje". Zaznaczono jednocześnie, że końcowy międzynarodowy raport na temat przyczyn katastrofy z 1997 r. nie jest kwestionowany.
Z raportu, wzbudzającego nierzadko kontrowersje, wynika, że przyczyną zatonięcia promu było oderwanie się furty dziobowej, w następstwie czego woda przedostała się na pokład samochodowy.
Do katastrofy promu pasażersko-samochodowego Estonia, który płynął z Tallina do Sztokholmu, doszło w nocy 28 września 1994 r. Jednostka zatonęła podczas sztormu, a na pokładzie znajdowało się 989 osób łącznie z załogą. Zginęły 852 osoby – w większości obywateli Szwecji i Estonii.
Wrak spoczywa na głębokości ok. 80 metrów w rejonie fińskiej wyspy Uto, między południowo-zachodnim wybrzeżem Finlandii a archipelagiem Wysp Alandzkich. Miejsce spoczynku ofiar jest monitorowane przez fińską straż przybrzeżną.
Z Helsinek Przemysław Molik