Przed Sądem Rejonowym w Gdańsku rozpoczął się w piątek proces operatora zwodzonej kładki dla pieszych nad gdańską rzeką Motława. W lipcu 2017 r. tuż pod opuszczanym betonowym przęsłem kładki przepłynął statek turystyczny.
Nic się nikomu nie stało, ale zdarzenie mogło skończyć się tragedią.
58-letni Arkadiusz R. został oskarżony o "sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu wodnym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach". W trakcie śledztwa mężczyzna nie przyznał się do winy. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Do incydentu doszło 25 lipca 2017 r. na Motławie w Gdańsku. W trakcie opuszczania ruchomej kładki dla pieszych przepłynął pod nią statek pasażerski Danuta. Jednostka poruszała się w kierunku przystani Zielona Brama.
Jak ustaliła prokuratura, statek poruszał się zbyt szybko. Jednostka płynęła, mimo że znajdująca się na jej drodze kładka zaczęła się już opuszczać. Kierujący statkiem w końcu rozpoczął hamowanie, ale stało się to zbyt późno. Jednostka wpłynęła pod opuszczające się przęsło i przepłynęła tuż pod nim. Tylko szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że betonowa kładka nie zahaczyła o statek, na pokładzie którego było 139 osób.
Czytaj także:
W Gdańsku rozpoczął się proces kapitana statku, który przepłynął tuż pod opuszczaną kładką
W połowie czerwca przed Sądem Rejonowym w Gdańsku rozpoczął się proces Marka W., kapitana statku wycieczkowego, któremu zarzucono to samo przestępstwo, co operatorowi kładki. Mężczyzna nie przyznał się do winy.
Początkowo prokuratura prowadziła jedno dochodzenie, ale m.in. po uzyskaniu opinii biegłego z zakresu żeglugi, wyodrębniono drugie śledztwo. Takie działanie było konieczne, bo ta sama osoba nie może być w jednym postępowaniu zarówno pokrzywdzonym, jak i podejrzanym, a tak byłoby w przypadku kapitana statku.
Robert Pietrzak
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.