Są takie miejsca na świecie, gdzie komunikacja promowa to być albo nie być dla mieszkańców. Przekonała się o tym ostatnio społeczność wyspy Læsø, która z powodu awarii promu została właściwie odcięta od reszty świata.
Mieszkańcy oraz turyści, którzy próbowali się dostać na duńską wyspę albo się z niej wydostać, mieli wyjątkowego pecha. W niedzielę, we wczesnych godzinach porannych awarii uległ prom Ane Læsø, który pełni obecnie funkcję promu rezerwowego dla jednostki Margrethe, która przebywa obecnie w stoczni. - Nie mogło być bardziej pechowo, po prostu nie mogło. Spodziewamy się, że Margrethe wróci dopiero w przyszłym tygodniu. Wszystko potoczyło się zatem bardzo niefortunnie - komentował sytuację Lars Rieks, szef Læsø Færgen.
Firma od razu przystąpiła do działań, które miały pomóc w przywróceniu jednostki do eksploatacji w najkrótszym możliwym czasie. Oprócz usunięcia awarii konieczne było zatwierdzenie naprawy przez towarzystwo klasyfikacyjne, któremu podlega jednostka. Ostatecznie prom był wyłączony z użytku przez cały dzień.
Obecnie statek pozostaje głównym środkiem transportu dla 1800 mieszkańców wyspy Læsø, a także dla przybywających na nią coraz liczniej turystów. Læsø Færgen, która oferuje przeprawy na trasie Frederikshavn-Læsø (port Vesterø), korzysta obecnie z dwóch jednostek - Ane Læsø (maksymalnie 440 pasażerów oraz 55 pojazdów osobowych) oraz Margrete Læsø (do 589 pasażerów i 75 pojazdów osobowych). Przewoźnik ma w planach budowę nowej jednostki do obsługi tego połączenia.
PromySkat.pl