Scandlines musi się uzbroić w cierpliwość. Dostawa dwóch długo oczekiwanych promów, które zasilą flotę przewoźnika, znów nieco się opóźnia.
Termin dostarczenia dwóch nowoczesnych jednostek przesuwany był do tej pory wielokrotnie. Statki Berlin i Copenhagen miały trafić do Scandlines we wrześniu, a potem w październiku. Z najnowszych informacji wynika, że nie stanie się to wcześniej niż w listopadzie.
- To prawda, że moment ich włączenia przesunął się znów o kilka tygodni. Wciąż jest to jednak druga połowa 2015 r. To duża i skomplikowana konstrukcja i wiele podmiotów jest zaangażowanych w cały proces - powiedziała Anette Ustrup Svendsen ze Scandlines. - Całość wymagała wielu poprawek.
Historia dwóch nowych promów dla Scandlines jest nazywana przez wiele branżowych mediów mianem telenoweli. Nowe jednostki zostały zamówione przez firmę już 5 lat temu. Stocznia P+S Werften, która podjęła się ich budowy, przygotowała jednak konstrukcje zbyt ciężkie. Promy po ukończeniu budowy nie nadawałyby się po prostu do obsługi połączenia oferowanego przez operatora, dlatego armator anulował zamówienie. Decyzja ta zbiegła się w czasie z bankructwem stoczni.
Ostatecznie Scandlines odkupił niedokończone promy w preferencyjnej cenie. Całą konstrukcję trzeba było jednak „odchudzić” i przebudować. Projekt ten realizowany jest od ubiegłego roku przez duńska stocznię Fayard.
Nowe promy zastąpią statki Prince Frederik i Prince Joachim, które dziś obsługują linię Rostock-Gedser. Każdy z nich będzie mógł przyjąć na pokład 1300 pasażerów oraz 460 pojazdów osobowych (lub 96 ciężarowych).
PromySkat
Źródło: Folketidende