Armatorzy rybołówstwa rekreacyjnego będą w sobotę, 3 lipca blokować wjazdy do większych polskich portów rybackich. Blokady głównych dróg mają pojawić się między innymi w Ustce i Łebie. Powodem blokad jest tragiczna sytuacja armatorów jednostek, na których organizowane są rejsy dla wędkarzy, którzy z powodu zakazu połowu dorsza i braku zainteresowania ze strony rządu są zmuszani do likwidacji swoich firm.
Do dnia dzisiejszego podpisane porozumienie z ówczesnym Ministrem Gospodarki Morskiej Markiem Gróbarczykiem nie zostało zrealizowane - czytamy w specjalnym komunikacie wystosowanym do mediów przez Sztab Kryzysowy Rekreacyjnego. - We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony. Odbudowanie naszych firm jest niemożliwa, a rząd nie robi nic żeby rozwiązać naszą sytuację. Strona rządowa zupełnie zignorowała interes społeczny i gospodarczy.
Dlatego armatorzy podjęli decyzję o blokowaniu miejscowości nadmorskich od strony lądu. Ich zdaniem ta drastyczna forma zwróci uwagę rządu. W najbliższą sobotę, 3 lipca od godz. 09.00 będą blokowane wjazdy do miast Łeba i Ustka.
Warszawa nie chce o nas i naszym problemie słyszeć, to usłyszy w najbliższą sobotę. Jeśli rząd nie będzie chciał z nami rozmawiać będziemy blokować wszystkie miasta nadmorskie jednocześnie i do skutku codziennie - czytamy w komunikacie.
Problemy armatorów wędkarstwa rekreacyjnego pojawiły się w styczniu 2020 roku, kiedy Komisja Europejska wprowadziła całkowity zakaz połowu dorszy na Bałtyku. Problem dotknął kilkaset osób zatrudnionych na ponad 100 jednostkach wędkarskich, które z dnia na dzień musiały stanąć w porcie. Rybacy komercyjni otrzymali od rządu i Unii Europejskiej duże wsparcie finansowe (średnio od 200 do 400 tysięcy złotych na jednostkę w zależności od długości) oraz różne programy pomocowe.
Dla armatorów wędkarskich ostatecznie po protestach i blokadach portów znaleziono łącznie 20 mln zł co dawało pomoc na jednostkę w kwocie 200 tysięcy złotych. Warunkiem było jednak albo zezłomowanie kutra albo znalezienie dla jednostki innego rodzaju działalności. Jednocześnie rząd obiecał, że w 2021 roku znają się kolejne środki pomocowe. Tak się jednak nie stało. Dlatego wędkarze rekreacyjni zaplanowali protesty.
Do tematu wrócimy.
Tekst i fot.: Hubert Bierndgarski
Armatorzy pobierali oplate za rejs z mozliwoscia polowow rekreacyjnych. Kto chcial to moczyl kija kto chcial to nachlany spal w mesie. Nikt nie mial prawa obiecywac pelnych lodowek fileta a do tego doprowadzila grabiezcza gospodarka wrakowa. Prawda jest taka ze wedkarstwo zapoczatkowali starzy rybacy w kazdym porcie. Zesralo sie jak biznesmani z polski wzieli sie za licytowanie kto i na jakiej lajbie zlowi wiecej... Handel filetem z wedki byl gwoździem do trumny rejsow dorszowych. ...
Jak to będzie funkcjonowało teraz kiedy Dyrektorem jest konkretna, rzeczowa i pryncypialna Pani Prawnik?
Jak żyć? Z kim pić i z kim coś pod stołem załatwić?
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.