Przedstawiciele rybaków śródlądowych krytykują decyzję ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, który ponad 400 mln zł przeznaczonych w Programie Operacyjnym Rybactwo i Morze na lata 2014-2020 na akwakulturę śródlądową przeniósł na pomoc rybakom morskim.
Przedstawiciele środowisk rybackich już wysłali do ministra GMiŻŚ Marka Gróbarczyka apel w tej sprawie.
„W związku z informacją Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej podaną w trakcie naszej konferencji o decyzji zmierzającej do zabrania gospodarstwom stawowym 'rekompensat wodno-środowiskowych' w ramach Programu Operacyjnego Rybactwo i Morze 2014-2020, rybacy zgromadzeni na konferencji w Rytwianach wyrażają jednomyślnie stanowczy protest i apelują o przywrócenie ww. unijnego wsparcia" - czytamy w apelu, który podpisali Rybacy śródlądowi obecni na Ogólnopolskiej Konferencji Rybackiej „Wiosna 2017 w Akwakulturze”, która odbyła się w dniach 9-10 lutego w Rytwianach.
"Trwałość rekompensat wodno-środowiskowych zapoczątkowanych już w 2010 roku, jest podstawą rozwoju zrównoważonej akwakultury. Obecna decyzja MGMiŻS nie została poprzedzona jakimikolwiek konsultacjami, a jej ewentualne skutki będą bardzo szkodliwe zarówno gospodarczo, jak i w wymiarze ekologicznym. Stawy karpiowe to często jedyna ostoja przyrody na danym terenie, objęta w wielu miejscach w kraju obszarem ochronnym Natura 2000, a utrzymywana jedynie staraniem rybaków. Hodowle karpi prowadzone są na ziemiach polskich od około 800 lat według tradycyjnej technologii, łącząc walory produkcyjne i pro-środowiskowe. Natomiast całkowite zaniechanie prac rybaków na rzecz środowiska w sytuacji braku 'rekompensat', doprowadzi do jednoczesnego dramatycznego załamania wielu hodowli w kraju, jak i pogorszenia stanu środowiska naturalnego z żyjącymi tam dziś prawnie chronionymi gatunkami roślin i zwierząt. Współpraca i wzajemne zaufanie urzędów państwowych i rybaków śródlądowych jest nieodzownym elementem trwania i rozwoju polskiej akwakultury. Niezrozumiała dla nas ww. decyzja burzy to zaufanie, które budowane było z niemałym trudem przez ostatnie lata.”
Wacław Szczoczarz, prezes Lokalnej Grupy Rybackiej Świętokrzyski Karp powiedział w trakcie konferencji, że jest to duży cios dla rybaków śródlądowych. Tym bardziej, że według niego, nikt nie konsultował z nimi zmian w projekcie.
Pieniądze miały być przeznaczone na rekompensaty wodno-środowiskowe. Rybacy śródlądowi i producenci otrzymywali w poprzednich latach takie rekompensaty na pokrycie kosztów związanych z zachowaniem tradycyjnych metod produkcji. Fundusze wspomagały również ochronę i poprawę stanu środowiska. W poprzednim rozdaniu unijnym na lata 2007-2013 rybakom wypłacono również około 400 mln zł. W latach 2015 i 2016 takich pieniędzy już nie wypłacano, ale rybacy pokrywali koszty z własnego wkładu licząc na rekompensaty w nowym rozdaniu unijnym. Tak się jednak nie stanie.
Na razie nie udało się nam ustalić, na jakie projekty związane z rybołówstwem morskim mają być przeznaczone przeniesione fundusze.
Hubert Bierndgarski
I jeszcze pytanie - w kto ten Bałtyk "zaorał"? Krasnoludki, urzędnicy czy rybacy? Ktoś zabrania rybakom chronić ryby i morze? Może warto zrobić najpierw porządek w własnym gronie? Gdyby nie unia, urzędnicy i naukowcy to rybacy dawno wybraliby już wszystko do ostatniego tobiasza i stynki.
"A co to jest rybołówstwo? Skansen prymitywnych metod pozyskiwania żywności z morza, na poziomie gospodarki zbieracko - łowieckiej, z epoki kamienia, egzystujący tylko dzięki dotacjom z Unii i w większości złożony ze starszych ludzi, którym brak następców. Do tego to rybacy wyłowili już co się dało z morza i teraz szukają wszędzie winnych tego, że ryb nie ma. Ten skansen nie ma już racji bytu, dziś czas w końcu zaprzestać gospodarki zbieracko - łowieckiej na morzu i przejść na uprawę i hodowlę w morzu, czyli zrobić to co na lądzie zrobiono już kilkaset lat temu. Taka jest prawda i wszelkie działania sektora rybackiego są tylko odwlekaniem w czasie tego co jest nieuchronne i nie ma możliwości zejścia z tej drogi. Czasy niewyczerpanych zasobów w morzu to już przeszłość do której nie ma powrotu, ludzi jest już ponad 7 mld i będzie ich tylko więcej, a wszyscy chcą jeść. Już od kilki lat więcej niż połowa ryb i owoców morza konsumowanych przez ludzkość pochodzi z hodowli, a nie połowów i ten udział ciągle się zwiększa. Rybołówstwo wkrótce stanie się marginalnym dostawcą żywności bez większego znaczenia (tak jak dziś myślistwo na lądzie) i tego trendu nic nie odmieni, bo głodnych ludzi coraz więcej, a naturalna wydajność morza już osiągnęła swoje maksimum, teraz potrzeba ingresywnej gospodarki i "uprawy" morza, a jedyną drogą jest akwakultura. Kto tego nie rozumie, wymrze tak jak rybacy, lub podobnie do nich będzie wegetował na unijnej pomocy (do czasu kiedy podatnicy nie zorientują się na co idą ich pieniądze, lub do czasu większego kryzysu, kiedy trzeba będzie ciąć wydatki). Taka niestety jest smutna, choć zatajana przed nami, rybakami, prawda i taka jest przyszłość. Wystarczy poczytać coś więcej niż polskojęzyczne periodyki i trochę pomyśleć."
https://www.youtube.com/watch?v=2l1bHFWimmY
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.