Sudan pozwolił Rosji utworzyć bazę morską w Port Sudan na wybrzeżu Morza Czerwonego - poinformował podczas wizyty w Moskwie sudański minister spraw zagranicznych Ali Jusuf Szarif.
Sudański polityk, który w środę spotkał się z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem, dodał, że rosyjska baza morska nie będzie stanowić zagrożenia dla żadnego kraju, ani dla suwerenności Sudanu. Powołał się przy tym na Dżibuti, położone w Rogu Afryki, w którym znajduje się wiele zagranicznych baz wojskowych, między innymi chińska, japońska, francuska i amerykańska.
Plan utworzenia na sudańskim wybrzeżu rosyjskiej bazy morskiej został pierwotnie uzgodniony z byłym dyktatorem Sudanu Omarem al-Baszirem w 2017 r. Sudański przywódca poleciał wówczas do Rosji i prosił Putina o ochronę przed „wrogimi” Stanami Zjednoczonymi i sam zaoferował uczynienie Sudanu bramą dla Rosji do Afryki.
Według analityków ds. obronności z amerykańskiej Fundacji Jamestown baza miała być skromna, zdolna pomieścić 300 osób i zapewnić miejsce do cumowania dla najwyżej czterech okrętów wojennych, w tym okrętów o napędzie atomowym. Ale dzierżawiona na 25 lat z możliwością przedłużenia o kolejne 10 lat.
Plany te spotkały się z krytyką ze strony sudańskiej opozycji, sprzeciwiło się im również wielu przedstawicieli armii. Generałowie, którzy obalili Baszira w 2019 r., informowali później wielokrotnie, że „plan jest poddawany przeglądowi”, ale baza nigdy nie powstała.
Po rozmowach Baszira z Putinem w Sudanie pozostali natomiast najemnicy z Grupy Wagnera, którzy otrzymali koncesje na wydobycie złota oraz pozwolenie na lądowanie i startowanie samolotów bez nadzoru i kontroli ze strony sudańskich władz.
Pod koniec 2024 r. gazeta „Sudan Tribune” poinformowała, że teraz to Rosja naciska na władze w Chartumie, aby umożliwiły jej budowę stacji paliw na wybrzeżu Morza Czerwonego, za co oferowała broń i amunicję dla armii rządowej, która od niemal dwóch lat prowadzi walki ze zbuntowanymi oddziałami Sił Szybkiego Wsparcia (RSF). W tym konflikcie Kreml utrzymuje dobre relacje z obiema stronami.
Baza morska w Sudanie pomoże Rosjanom utrzymać silną pozycję w regionie po opuszczeniu przez nich bazy w syryjskim porcie Tartus. Jej strategiczna lokalizacja pozwoli Kremlowi kontrolować nie tylko Wschodnią i Północną Afrykę, ale również zachodnią część Oceanu Indyjskiego, gdzie o wpływy rywalizują Chiny i Indie.
Sudan oferuje też dostęp do wnętrza afrykańskiego Sahelu, gdzie najemnicy rosyjscy już są obecni - do Czadu, Republiki Środkowoafrykańskiej, a z niej dalej do Burkina Faso, Nigru, Mali, aż do Senegalu, o porty którego Rosja również obecnie usilnie zabiega.
Z Dakaru Tadeusz Brzozowski