W Norwegii w niedzielę prąd był darmowy. Między godziną 13 a 14 zużycie każdej kilowatogodziny obniżało rachunek o około 30 groszy.
Olbrzymia większość produkowanej w Norwegii energii powstaje w hydroelektrowniach, dlatego ceny prądu uzależnione są od popytu, ale też od poziomu wód w tutejszych rzekach. Większość gospodarstw domowych korzysta z energii w oparciu o tzw. stawki spot, zmieniające się z godziny na godzinę.
W niedzielę przez całą dobę cena prądu była poniżej zera, osiągając po południu najniższy poziom w historii: -0,89 korony norweskiej, czyli minus 33 grosze. Oznacza to, że zużycie każdej kilowatogodziny energii obniżało rachunki o tę kwotę.
To nie pierwszy taki przypadek, jednak ostatnie deszcze i topniejący śnieg i lodowce w górach środkowej Norwegii sprawiły, że cena energii elektrycznej była dziś najniższa w historii.
Gdy wody brakuje, a zapotrzebowanie jest wysokie, szczególnie w przypadku mrozów, cena wzrasta, jednak norweski rząd pokrywa gospodarstwom domowym 90 proc. ceny prądu powyżej 0,78 norweskiej korony (około 30 groszy) za kilowatogodzinę.