Cena baryłki ropy Brent nie powinna przekroczyć w 2024 r. 100 dol. - prognozuje bank inwestycyjny Goldman Sachs. Według niego nie widać dalszych czynników wzrostu, które mogłyby wywindować notowania ponad obecne 91 dol. za baryłkę - cenę najwyższą od pół roku.
W ocenie Goldman Sachs, za utrzymaniem się obecnego poziomu cen Brent przemawia to, że popyt na ropę i tak jest już solidny, poza tym nie widać nowych goepolitycznych ryzyk, które mogłyby podnosić notowania ropy. Dodatkowo Goldman Sachs oczekuje podniesienia produkcji przez kraje OPEC+.
Według banku, osiągnięcie 6-miesięcznych maksimów przez ropę Brent było spowodowane stosunkowo wysokim popytem oraz włączaniem się kolejnych czynników ryzyka geopolitycznego po stronie podaży, takich jak ukraińskie ataki na rosyjskie rafinerie czy pojawienie się groźby konfliktu Izraela z Iranem.
W dalszej części roku Goldman Sachs przewiduje co prawda wzrost popytu, w skali całego 2024 r. o 1,5 mln baryłek dziennie, ale jednocześnie brak jakichkolwiek nowych geopolitycznych ryzyk dla wydobycia. Dodatkowo bank spodziewa się, że od lipca OPEC+ podniesie limity wydobycia o 1,2 mln baryłek dziennie, aby zagospodarować nieużywane moce rafineryjne.
Dopiero utrzymywanie obecnych ograniczeń w wydobyciu przez OPEC+ przez dłuższy czas, na przykład z powodu niemożności podjęcia decyzji o podniesieniu limitów z przyczyn różnic geopolitycznych, mogłoby, ale nie na długo, wynieść cenę Brent ponad 100 dol. za baryłkę - ocenia Goldman Sachs.
Wcześniej inni analitycy wskazywali, że ceny ropy na rynku osiągnęły w ostatnich dniach poziomy najwyższe od niemal pół roku, baryłka Brent w ciągu miesiąca zdrożała z 83 do niemal 89 dol. Analitycy rynku wskazują na szereg okoliczności sprzyjających wzrostowi cen ropy. Główną jest obawa o niedostateczną podaż w dalszej części roku, przede wszystkim latem, gdy zużycie paliw rośnie. Przypominają, że w ciągu roku grupa producentów OPEC+ obniżyła swój ogólny cel produkcji o około 3,8 mln baryłek dziennie, zatem globalne wydobycie będzie spadać.
Kolejnym czynnikiem jest sytuacja w Rosji. Rosyjskie rafinerie stały się celem ataków dronów. Szacuje się, że rosyjskie moce rafineryjne spadły o 0,9 mln baryłek dziennie. Specjaliści spodziewają się też zmiany zachowania władz Rosji, które, zamiast ograniczać eksport paliw, przejdą na ograniczenia wydobycia. W efekcie cięć OPEC+ i zmiany zachowania Rosji podaż może zacząć spadał akurat wtedy, kiedy popyt sezonowo roście - prognozują analitycy.
Czynnikiem ograniczającym podaż może też być - jak wskazują - opóźnienie rozpoczęcia eksportu kurdyjskiej ropy przez turecki port Ceyhan. Natomiast czynnikiem ryzyka geopolitycznego pozostają ataki Huti na żeglugę na Morzu Czerwonym oraz groźby tych rebeliantów wobec Arabii Saudyjskiej, co może skutkować próbami ataku na jej instalacje naftowe.
Ilustr.: Shutterstock