W sobotę 18 bm. podczas odbywającego się w Ustce Konwentu Morskiego, przeciwko likwidacji Urzędu Morskiego w Słupsku protestowali członkowie zakładowej organizacji związkowej „Solidarności”, oddziału słupskiego Ogólnopolskiego Związku Oficerów i Marynarzy oraz wiceprezydent Słupska.
- 15 stycznia bez żadnej rozmowy z nami minister Marek Gróbarczyk podpisał decyzję o likwidacji Urzędu Morskiego w Słupsku. Skazał tym samym ponad 300 pracowników na niepewność, co do swojej przyszłości - takimi słowami protestujący zwrócili się do uczestników Konwentu Morskiego, który odbywał się w Ustce. Na spotkaniu nie było ministra Gróbarczyka.
Zgodnie z decyzją Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, z dniem 1 kwietnia 2020 kompetencje Urzędu Morskiego w Słupsku przejmą Urzędy Morskie w Gdyni i Szczecinie. Zgodnie z zapowiedziami żaden z pracowników słupskiego urzędu nie ma stracić pracy. Zmienią jedynie swojego pracodawcę, a podział zgodny będzie z granicami administracyjnymi województw.
Problem w tym, że w podpisanym przez ministra rozporządzeniu nie wyjaśniono dokładnie jak będzie wyglądało przenoszenie pracowników. Więcej jest o przenoszeniu mienia i kompetencji. Dlatego pracownicy urzędu, którzy w sobotę pikietowali na Konwencie Morskim w Ustce, nie przebierali w słowach.
- To ewidentna likwidacja naszego urzędu ubrana w ładne słowa – mówili przedstawiciele zakładowej „Solidarności” Urzędu Morskiego w Słupsku, którzy na Konwent w Ustce przyjechali w kilkudziesięcioosobowym składzie.
- Chcemy wyrazić swoje oburzenie tym, w jaki sposób rozwiązano Urząd Morski w Słupsku – mówił Andrzej Mazuruk, szef organizacji NSZZ „Solidarność” działającej w urzędzie. - Dowiedzieliśmy się o tym dwa dni po podpisaniu rozporządzenia i to przez przypadek. Naszym zdaniem minister Gróbarczyk popełnił błąd na początku swojej kadencji, gdy nie obsadził odpowiednimi ludźmi kierownictwa słupskiego urzędu. Przez ponad dwa lata nie było zastępcy dyrektora do spraw technicznych, który byłby odpowiedzialny za inwestycje, w tym także dotyczące Portu Ustka.
Igor Strąk, szef oddziału słupskiego Ogólnopolskiego Związku Oficerów i Marynarzy mówił, że pracownicy urzędu stracą pracę.
- Przyjechaliśmy tu, bo chcemy w końcu od ministra Gróbarczyka usłyszeć jasne odpowiedzi. Kiedy się z nami spotka i odpowie na nasze pytania i wysyłane do ministerstwa pisma? Niech zrobi chociaż jedno spotkanie, gdzie poda argumenty dla swojej decyzji. W rządowym dokumencie jest jedynie zapis mówiący o usprawnieniu administracji morskiej. Chcemy zapewnienia naszym koleżankom i kolegom miejsc pracy. Sprzeciwiamy się również degradacji regionu słupskiego. Nie może być tak, że likwiduje się ponad 300 miejsc pracy i się z tymi ludźmi nie rozmawia.
O tym, że likwidacja Urzędu Morskiego w Słupsku to również strata dla regionu, mówiła Marta Makuch, wiceprezydent miasta.
- Chcemy jasno powiedzieć, co dla regionu oznacza likwidacja Urzędu Morskiego w Słupsku – mówiła na Konwencie. – Poza dramatem ponad 300 rodzin, które mogą stracić pracę lub dostaną propozycję pracy "nie do odrzucenia" w Gdyni lub Szczecinie, dla naszego regionu oznacza to dalszą marginalizację i utratę znaczenia na mapie Polski. Jesteśmy po konsultacjach z samorządowcami, którzy są związani z morzem na środkowym wybrzeżu. Wszyscy chcą zatrzymania tej decyzji i merytorycznej rozmowy na temat jakości pracy urzędu, jeżeli do tej pracy są zastrzeżenia. Prosiłam o chociaż jeden dokument, który mówiłby obiektywnie o nieskuteczności pracy urzędu. Nie otrzymałam go. Jeżeli Urząd Morski w Słupsku zniknie, to rybacy i marynarze będą musieli swoje sprawy załatwić w miastach oddalonych o ponad 200 kilometrów.
Marta Makuch powiedziała również, że w urzędzie pracuje grupa specjalistów od gospodarki morskiej i jeżeli wypuści się ich z regionu, to Słupsk stanie się miastem kategorii C. - Jako samorządowcy będziemy walczyć, aby nie likwidowano Urzędu. Nie mówmy o likwidacji, ale o jakości jego funkcjonowania – dodała.
Samorządowcy chcą na początku lutego zorganizować w Słupsku konferencję, na której mają być przedstawione merytoryczne argumenty za utrzymaniem słupskiego urzędu.
Obecna na konwencie Katarzyna Krzywda, dyrektor Departamentu Gospodarki Morskiej w MGMiŻŚ zapewniała, że pracownicy Urzędu Morskiego w Słupsku pracy nie stracą.
- Ministra Gróbarczyka zatrzymały sprawy rodzinne i dzisiaj nie może być na Konwencie, za co serdecznie przepraszam – mówiła Katarzyna Krzywda. – Chcę stanowczo zdementować kilkukrotnie powtarzane stwierdzenia, że pracownicy zostaną zwolnieni i że zostaną zlikwidowane miejsca pracy. To nieprawda. Urząd Morski w Słupsku zostanie zniesiony, a wszyscy jego pracownicy staną się z automatu pracownikami Urzędów Morskich w Gdyni i Szczecinie. Ponad połowa pracowników to pracownicy terenowi, którzy siłą rzeczy będą oni pracować na miejscu i dla nich nic się nie zmieni. Natomiast dyrektorzy ze Szczecina i Gdyni zastanawiają się, gdzie będą otworzone delegatury Urzędu Morskiego w Słupsku. Mówi się o delegaturze w Kołobrzegu i Słupsku właśnie po to, aby urząd był bliżej obywatela.
Urząd Morski w Słupsku, w którym pracuje ponad 300 osób odpowiada za ponad odcinek środkowego wybrzeża od Kołobrzegu do Łeby. To pięć portów morskich i kilka przystani rybackich, a także duże obszary wybrzeża. Administracja morska w Słupsku funkcjonuje już ponad 65 lat.
Hubert Bierndgarski
Na Konwencie Morskim w Ustce pojawiło się kilkudziesięciu związkowców "Solidarności" Urzędu Morskiego w Słupsku.
Fot. H. Bierndgarski
Szczytem rozwoju biurokracji są wielokadencyjni prezydenci i Urzędy Gdyni, Sopotu , Gdańska..Trzeba dużego cwaniactwa aby tak rozbudowywać URZĄD i system dookoła aby dopiero sejm ograniczył ,,zasłużonych " prezydentów. Na radnych w Gdyni głosował mniej aniżeli 10% mieszkańców-wszyscy kandydaci byli ze Stowarzyszenia wielokadencyjnego prezydenta Szczurka.
Tam siedzi komuna mentalna w trzecim pokoleniu,
Osoby kompetentne można policzyć na palcach jednej reki.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.