Kanclerz Niemiec Angela Merkel jest przeciwna udziałowi swojego kraju w misji wojskowej w cieśninie Ormuz, u wybrzeży Iranu. pod wodzą USA. Poinformowała o tym w poniedziałek zastępczyni rzecznika rządu RFN.
"Kanclerz nie widzi w obecnej sytuacji i czasie (możliwości) udziału w misji pod dowództwem USA. Wszyscy w niemieckim rządzie są co do tego zgodni" - poinformowała podczas konferencji prasowej wicerzeczniczka Ulrike Demmer.
USA zwróciły się 30 lipca do Niemiec z oficjalną prośbą o udział w misji, której celem będzie zabezpieczenie żeglugi w cieśninie Ormuz. Ataki irańskich sił na przepływające tym szlakiem tankowce doprowadziły do dalszego wzrostu napięcia w regionie.
Dotychczasowe reakcje ministrów rządu Merkel, która przebywa obecnie na urlopie, były niespójne. Szefowa resortu obrony i przewodnicząca CDU Annegret Kramp-Karrenbauer oświadczyła w środę, że Berlin nie podjął jeszcze decyzji, jakiej udzieli odpowiedzi Amerykanom.
Tego samego dnia szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas (SPD) oznajmił, że Niemcy nie będą uczestniczyć w kierowanej przez USA misji wojskowej.
Oświadczenie przekazane w poniedziałek przez Demmer kończy spekulacje na temat stanowiska Berlina.
Czytaj także:
Czaputowicz: trwają konsultacje w sprawie ewentualnego udziału Polski w misji w Cieśninie Ormuz
Brytyjski koncern nie wznowi na razie rejsów swych tankowców przez cieśninę Ormuz
Tymczasem koordynator rządu RFN ds. współpracy transatlantyckiej Peter Beyer (CDU) postuluje, żeby to jego kraj odgrywał wiodącą rolę w misji UE w Zatoce Perskiej. "Mamy w tym regionie swoje interesy (...). Powinniśmy sobie z tego zdawać sprawę. Nie wystarczy coś odrzucić i powiedzieć, że się czegoś nie będzie robić" - stwierdził chadecki polityk w poniedziałkowej rozmowie z wpływowym bawarskim dziennikiem "Passauer Neue Presse".
Jednocześnie bronił decyzji, by nie brać udziału w misji dowodzonej przez USA. Przypomniał, że Niemcy nadal realizują porozumienie nuklearne z Iranem, a USA wyszły z niego jednostronnie. Zdaniem Beyera był to błąd.
"Niemcy mają zupełnie odmienne podejście polityczne niż Amerykanie. Gdyby RFN przystąpiła teraz do misji prowadzonej przez USA, a Waszyngton dalej eskalował sytuację, to istnieje duże ryzyko, że zostalibyśmy wciągnięci w konflikt. Nie jest to w naszym interesie" - oświadczył Beyer, domagając się misji unijnej na jasnych zasadach.
"Misja UE i USA mogą się uzupełniać. Jest to wykonalne" - uważa polityk z partii Merkel.
Ujawnił przy okazji, że toczą się obecnie poufne negocjacje, w które są zaangażowani również Amerykanie. Ich tematem jest organizacja konferencji z udziałem wszystkich stron konfliktu, a dyplomacja i dialog mają doprowadzić do deeskalacji napięć. "Samo to jednak nie wystarczy. Nie mamy zbyt wiele czasu. Nie możemy bezczynnie przyglądać się, jak w cieśninie Ormuz są wciąż atakowane statki. Zwłaszcza, że pływają tam statki również pod niemiecką banderą" - konkluduje Beyer.
Za organizacją unijnej misji w cieśninie Ormuz w poniedziałek opowiedział się również minister Maas.
19 lipca irańscy komandosi zajęli w cieśninie Ormuz tankowiec bandery brytyjskiej. Stało się to w dwa tygodnie po zatrzymaniu przez Brytyjczyków w pobliżu Gibraltaru zmierzającego do syryjskiego portu zbiornikowca z ładunkiem irańskiej ropy. Londyn twierdzi, że zapobiegł w ten sposób złamaniu sankcji nałożonych na Syrię przez Unię Europejską.
Z Berlina Artur Ciechanowicz
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.