Polska liczy na przełamanie impasu w pracach na dyrektywą gazową dotyczącą Nord Stream 2. Kluczową rolę w tej kwestii będzie odgrywała prezydencja rumuńska, która zdynamizowała prace nad nowym prawem – powiedział w Brukseli wiceminister środowiska Michał Kurtyka.
Pytany przez dziennikarzy, czy liczy na postępy w pracach nad dyrektywą gazową, która dotyczy Nord Stream 2, wiceminister odparł: „Zdecydowanie. Kluczową rolę odgrywa tu prezydencja". "Fakt, że prezydencja bułgarska nie uzyskała żadnego wyniku, a austriacka zablokowała te prace, był dla nas rozczarowujący. Natomiast wraz z przejęciem prezydencji od 1 stycznia przez Rumunię obserwujemy zdecydowanie większe zdynamizowanie prac wokół tej dyrektywy. Mamy nadzieję, że uda się dokonać przełamania impasu” – powiedział Kurtyka przed konferencją organizowaną przez Polski Komitet Energii Elektrycznej.
Poprawka do dyrektywy gazowej, jaką zaproponowała jesienią 2017 roku KE, przewiduje, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE podlegają przepisom restrykcyjnego unijnego trzeciego pakietu energetycznego. Przyjęcie takich regulacji osłabiłoby rentowność Nord Stream 2 - gazociągu, który ma połączyć Rosję z Niemcami przez Morze Bałtyckie.
Choć PE wypracował swoje stanowisko w sprawie propozycji jeszcze w maju 2018 roku, państwa członkowskie UE nie mogą się porozumieć w tej kwestii od miesięcy. Prace nad tym porozumieniem w 2018 r. prowadziły unijne prezydencje - bułgarska i austriacka. W ich trakcie projekt był skutecznie blokowany na posiedzeniach Rady i spotkaniach ambasadorów przez państwa zainteresowane budową gazociągu, w tym przez Niemcy.
W poniedziałek wiceszef KE Marosz Szefczovicz oświadczył, że Komisja Europejska liczy na przyspieszenie prac nad dyrektywą gazową, aby negocjacje nad ostatecznym kształtem nowych przepisów rozpoczęły się przed wyborami europejskimi.
"Szczerze mówiąc, nie byliśmy pod wielkim wrażeniem prezydencji bułgarskiej i austriackiej w pracach nad tą dyrektywą, ponieważ nie było postępów, na co liczyła Komisja. Obecnie mamy nową propozycję prezydencji rumuńskiej. (...) Wierzę, że dzięki niej możliwe jest przyjęcie projektu nowelizacji przez Radę UE w pierwszych dniach lutego, co otworzy drzwi do trylogu (negocjacji nad ostatecznym kształtem przepisów Rady UE, PE i KE) przed wyborami do PE" - wskazał wiceszef KE. Wybory europejskie mają odbyć się w maju.
Polscy dyplomaci mają również nadzieję, że po przewodnictwie niechętnej zmianom w dyrektywie gazowej Austrii, a wcześniej Bułgarii, teraz będzie szansa na popchnięcie sprawy do przodu podczas przewodnictwa rumuńskiego.
Teoretycznie nowelizacja powinna być uzgodniona sześć tygodni przed ostatnią sesją PE, by tłumacze mogli skończyć pracę, a europosłowie przegłosować przepisy. Jeśli nowelizacja nie wejdzie w życie przed wybudowaniem Nord Stream 2, wówczas gazociąg, tak jak pierwsza nitka Nord Stream, będzie mógł uzyskać odstępstwa od stosowania trzeciego pakietu energetycznego; nie będzie musiał np. dopuszczać innych firm do korzystania z rury.
Zgodnie z obecnym planem gazociąg ma być gotowy pod koniec 2019 roku, jednak wiele wskazuje na to, że jego realizacja może się opóźnić. Problemem dla Rosjan jest brak zgody na budowę ze strony Danii, co może spowodować konieczność położenia rurociągu na alternatywnej trasie. To może z kolei oznaczać co najmniej rok opóźnienia. Jeśli faktycznie tak by się stało, wówczas nowy europarlament mógłby podtrzymać swój mandat i prace nad dyrektywą gazową trwałyby nadal. W teorii jednak nowa Komisja Europejska, która powinna powstać jesienią 2019 roku, może wycofać swój projekt w tej sprawie.
Partnerami rosyjskiego Gazpromu w tym projekcie jest pięć zachodnich firm energetycznych: austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.
Z Brukseli Łukasz Osiński