„Nowa tułaczka Aquariusa już ukazuje ograniczenia porozumienia, jakie udało się osiągnąć UE w czerwcu” – piszą francuskie media, komentując sprawę statku organizacji SOS Mediterranee ze 141 migrantami na pokładzie, którego nie chciał przyjąć żaden port.
Po stanowczej odmowie Włoch i Malty, gotowość przyjęcia statku wyraził dyrektor śródziemnomorskiego francuskiego portu w Sete Jean-Claude Gayssot, ale pod warunkiem, że władze zaopiekują się migrantami.
Gayssot to były minister transportu, wywodzący się z partii komunistycznej. Jest to postawa charakterystyczna dla stanowiska lewicy francuskiej, którą skrytykowała deputowana prezydenckiej partii LREM Valerie Oppelt. "Nie mając żadnej odpowiedzialności, (lewica) broni rzekomych ideałów” - oceniła.
„Czy (prezydent) Emmanuel Macron ma zamiar ze swego basenu w (wakacyjnej rezydencji) Bregancon bezczynnie patrzeć przez lornetkę na nieszczęście 141 zagrożonych istnień ludzkich?” – pytało w poniedziałkowym tweecie Pokolenie-s, niewielkie stronnictwo utworzone przez Benoit Hamona, socjalistycznego kandydata w wyborach prezydenckich w 2017 roku.
Socjalistyczny senator Rachid Temal wezwał prezydenta do „otwarcia portów francuskich”, twierdząc, że jest to sprawa „honoru, historii i wartości Francji w Europie”.
Natomiast deputowany skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej Adrien Quatennens powiedział, że stanowisko jego stronnictwa oparte jest „na dwóch filarach: uporządkowanym przyjęciu tych, którzy stają u naszych bram, ale również stworzeniu warunków, które nie zmuszałyby ludzi do porzucania swych krajów”.
W wywiadzie dla radia France Info eurodeputowany Zjednoczenia Narodowego (RN, dawniej Front Narodowy) Nicolas Bay oskarżył 'imigracjonistów' (to utworzony przez niego neologizm) o „wolę wywołania kompleksu winy w państwach i narodach europejskich”.
Jego zdaniem „nie ma żadnych przyczyn, by ci ludzie przybywali do Europy”. „To nie jest ratowanie rozbitków” – stwierdził wiceprzewodniczący RN i wezwał do „skończenia z logiką, polegającą na tym, że otwierając porty naszej Europy, pchamy setki tysięcy nieszczęśników do podjęcia strasznego ryzyka i tuczymy mafie i przemytników, którym pozwala się na rozwijanie prawdziwego handlu istotami ludzkimi”.
W komentarzu, jaki Aquariusowi poświęca portal Huffington Post, Jade Toussay podkreśla, że „w bólach osiągnięte czerwcowe porozumienie” państw unijnych w sprawie migrantów, „zakładało dobre nastawienie przywódców europejskich”. I pyta, „czy na tej zasadzie mogło naprawdę być skuteczne”. Przypomina wypowiedź szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera, który uznał osiągnięcie porozumienie za „najłatwiejszą część zadania".
Juncker ostrzegał, że trudności "czekają w terenie, kiedy zaczniemy je wprowadzać w życie”.
Paradoks polega według komentatorki na tym, że - jak się wydaje - zarówno Malta i Włochy, jak i Aquarius zastosowały się do porozumienia nakazującego „wszystkim jednostkom pływającym po Morzu Śródziemnym przestrzeganie praw i nieprzeszkadzanie w operacjach libijskiej straży przybrzeżnej”.
Rzecz w tym - tłumaczy Toussay - że tekst porozumienia europejskiego przewidywał stworzenie w państwach UE ośrodków dla migrantów, ale jedynie na zasadzie wolontariatu. Jak dotąd ani Włochy, ani żaden inny kraj „nie wykazały zamiaru otwarcia takich ośrodków” - konkluduje Toussay.
Z Paryża Ludwik Lewin