Amerykański lotniskowiec USS Carl Vinson zawinął w poniedziałek do Wietnamu. To pierwsza taka wizyta od czasu zakończenia wojny wietnamskiej w 1975 roku. Podkreśla ona - jak pisze Reuters - rosnące znaczenie strategiczne relacji między dawnymi wrogami.
Lotniskowcowi towarzyszą w wietnamskim porcie Da Nang dwie inne jednostki amerykańskie.
Ambasador USA w Wietnamie Daniel Kritenbrink podkreślił w oświadczeniu, że wizyta "jest ogromnie ważnym kamieniem milowym w naszych relacjach dwustronnych i demonstruje poparcie Stanów Zjednoczonych dla rozwijającego się pomyślnie i niezależnego Wietnamu". "Ciężką pracą, okazując sobie nawzajem szacunek i kontynuując zajmowanie się przeszłością, pracujemy nad lepszą przyszłością, i z byłych wrogów zmieniliśmy się w bliskich partnerów" - napisał ambasador.
W styczniu, gdy plany wizyty amerykańskiego lotniskowca w Wietnamie zostały ogłoszone, Chiny zapewniły, że nie mają obiekcji, o ile taka współpraca jest korzystna dla pokoju i stabilności w regionie.
USS Carl Vinson zawinął do Da Nang w czasie, gdy Chiny umacniają swą potęgę militarną i zgłaszają roszczenia do większości Morza Południowochińskiego, co oznacza spory terytorialne z Wietnamem, a także Filipinami, Tajwanem i Malezją.
Jest to pierwsza wizyta amerykańskiego lotniskowca w Wietnamie od zakończenia wojny wietnamskiej, ale mniejsze jednostki marynarki wojennej USA zawijały już do wietnamskich portów w ostatnich latach.
Podczas pięciodniowej wizyty lotniskowca w Da Nang orkiestra marynarki wojennej da koncert, a załoga lotniskowca ma m.in. odwiedzić ośrodek leczenia tych, którzy podczas wojny wietnamskiej byli narażeni na działanie stosowanego przez Amerykanów w czasie wojny defoliantu znanego jako Agent Orange. Skutki użycia tej silnie toksycznej substancji niszczącej rośliny Wietnamczycy odczuwają do dziś; powoduje ona deformacje płodów, nawet w trzecim pokoleniu, niedorozwój oraz różnego rodzaju upośledzenia i nowotwory.
az/ ap/