Prawo, polityka

Zaproponowane przez duński rząd zmiany w prawie nie powstrzymają budowy Nord Stream 2, bo gazociąg może ominąć wody terytorialne Danii. Mogą jednak wzmocnić pozycję przetargową Komisji Europejskiej w negocjacjach z Rosją - uważają eksperci.

Duński rząd chce wprowadzić nowe przepisy, które pozwolą odmówić, ze względów bezpieczeństwa i polityki zagranicznej, pozwolenia na budowę podmorskich gazociągów, takich jak Nord Stream 2.

"Chcemy mieć możliwość powiedzenia tak lub nie, biorąc pod uwagę kwestie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej" - powiedział niedawno duński minister energetyki i ds. klimatu Lars Christian Lilleholt, cytowany przez agencję Reutera. Obecne duńskie przepisy powalają odmówić takiego pozwolenia na budowę tylko ze względów środowiskowych i jest mało prawdopodobne, by można je było wykorzystać do zablokowania nowego gazociągu, ponieważ ma on przebiegać wzdłuż pierwszej nitki Nord Streamu, na którą wcześniej Duńczycy się zgodzili.

Katja Yafimava, ekspertka Oxford Institute for Energy Studies, uważa, że nawet jeśli Duńczycy wprowadzą nowe przepisy, w co zresztą wątpi, nie powstrzyma to budowy gazociągu. "Tego rodzaju ustawodawstwo pozwoliłoby na większą swobodę w odniesieniu do rurociągów na duńskim morzu terytorialnym, ale nie dalej. Ostatecznie Nord Stream 2 mógłby być przekierowany, aby nie przebiegać przez duńskie wody terytorialne" - powiedziała PAP.

Co ważne suwerenność Danii rozciąga się na jej wodach terytorialnych, ale zmiany w prawie krajowym dotyczące tych wód muszą być zgodne z Konwencją Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS). W przypadku proponowanych przez duński rząd przepisów zdaniem ekspertki mogą pojawić się wątpliwości co do ich zgodności z tą umową międzynarodową. Yafimava uważa też, że jeśli nowe prawo zostanie przyjęte, mogłoby to zagrozić klimatowi inwestycyjnemu w Danii, bez osiągnięcia jakichkolwiek korzyści, bo nie powstrzyma to budowy kolejnej nitki Nord Streamu.

"Moim zdaniem ta nowa inicjatywa prawna może być odebrana jako próba wzmocnienia roli KE w ewentualnych przyszłych negocjacjach z rządem Rosji w sprawie Nord Stream 2. Komisja Europejska chce uzyskać taki mandat do negocjacji od Rady Europejskiej. Dzięki temu mogłaby przedstawić sprawę w ten sposób, że lepiej zgodzić się na dwustronny traktat UE-Rosja, na mocy którego mogłaby rozpocząć się budowa gazociągu - pod pewnymi warunkami, ale nie trzeciego pakietu energetycznego, ponieważ nie dotyczy on inwestycji morskich - zamiast dalej opóźniać budowę przez działania poszczególnych państw członkowskich, np. Danii" - powiedziała Yafimava.

Jej zdaniem poszczególne państwa członkowskie nie mogą powstrzymać tego rosyjskiego przedsięwzięcia (samodzielnie lub w sojuszu) na podstawie obowiązującego prawa UE i prawa krajowego.

"Unia Europejska jako całość - reprezentowana przez KE działającą w ramach mandatu - nie będzie mogła powstrzymać projektu, gdy poszczególne państwa członkowskie, jak np. Niemcy czy Finlandia, chcą, aby był kontynuowany. (...) To, co Komisja może zrobić, to wynegocjowanie ram prawnych z Rosją dla budowy morskiej części gazociągu, które pozwoliłyby na budowę Nord Stream 2, ale zapewniłyby pewien tranzyt gazu przez Ukrainę, a tym samym złagodziły obawy polityczne i związane z bezpieczeństwem niektórych państw Europy Środkowej i Wschodniej" - powiedziała Yafimava.

Ekspert brukselskiego think tanku European Policy Centre Marco Giuli podkreśla, że Dania ma rząd mniejszościowy, który będzie najpierw musiał uzyskać większość, aby zatwierdzić poprawki do swojego ustawodawstwa. "Gdyby tak się stało, teoretycznie mogłoby to zablokować budowę Nord Stream 2 przed duńskie wody terytorialne. Po pierwsze, musimy jednak wiedzieć, na jakich zasadach Nord Stream 2 będzie uważany za zagrożenie dla duńskiego bezpieczeństwa. Być może będzie to dotyczyło obecności rosyjskiego personelu na wyspie Bornholm w trakcie budowy. Po drugie, trudno sobie wyobrazić, aby Dania podążała tą drogą sama, bez wyraźnego poparcia pochodzącego nie tylko z Polski, ale również z UE" - powiedział PAP.

Jak dodał, stanowisko KE w sprawie nowego prawa może być niejednoznaczne. "Z jednej strony Komisja - która przeciwstawia się politycznie budowie gazociągu, ale nie potrafi przedstawić wyraźnego stanowiska, czy trzeci pakiet energetyczny pozwoliłby UE na jego zablokowanie - mogłaby skorzystać z narzędzi państw członkowskich, takich jak proponowane przez Danię rozwiązania prawne. Byłoby to o wiele lepszym rozwiązaniem niż polityczne wykorzystanie uregulowań dotyczących konkurencji. Z drugiej strony, jeśli Dania przyjmie tę ustawę, propozycja KE, aby zawrzeć umowę z Rosją w sprawie zastosowania trzeciego pakietu energetycznego względem Nord Stream 2 (co niekoniecznie blokuje rurociąg), może okazać się zbędna. Komisja mogłaby jednak wykorzystać również zagrożenie duńskim ustawodawstwem, aby skłonić Rosję do porozumienia" - powiedział Giuli.

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku; w tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi. Akcjonariuszami Nord Stream 2 są: rosyjski Gazprom, austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.

Pod koniec marca KE wystosowała list do rządów Danii i Szwecji. Jej zdaniem projekt nie jest spójny z celami unii energetycznej, gdyż nie daje dostępu do nowych źródeł gazu i wzmacnia pozycję Rosji jako największego dostawcy na rynku europejskim. Komisja w obecnej sytuacji na rynku europejskim nie widzi też zapotrzebowania na budowę nowych gazociągów takiej wielkości.

W swojej niedawnej analizie Ośrodek Studiów Wschodni informował, że budowa Nord Stream 2 stawia Danię w trudnym położeniu. Bo - w przeciwieństwie do Szwecji i Finlandii - trasa planowanego gazociągu przebiega nie tylko przez wyłączną strefę ekonomiczną, będącą obszarem ograniczonej jurysdykcji państwa, ale także przez duńskie terytorium (morze terytorialne). To znaczy, że Dania mogłaby nie zgodzić się na proponowaną trasę gazociągu. "Pole manewru Danii w sprawie Nord Stream 2 ogranicza jednak duńska interpretacja konwencji o prawie morza (art. 79) z 2009 roku. Wówczas duński rząd wyraził zgodę na budowę pierwszych dwóch nitek gazociągu Nord Stream, argumentując, że Dania na gruncie prawa morza jest zobligowana do takiego działania" - zauważyli analitycy.

W ostatnim czasie w Danii trwa ożywiona debata na temat projektu. Opozycyjna lewica jest mu przeciwna i wykorzystuje kwestię Nord Stream 2 do krytyki konserwatywno-liberalnego rządu. Przeciw wydawaniu zgody na budowę rury wypowiedział się m.in. były premier Danii i były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Budowę gazociągu popiera natomiast Duńska Partia Ludowa. Obok tradycyjnych argumentów przeciw gazociągowi, czyli kwestii geopolitycznych i niezgodności z trzecim pakietem energetycznym, w dyskusjach pojawiły się nowe wątki. Część mediów i polityków opozycji zwracała uwagę, że rządowa interpretacja prawa morza z 2009 roku jest błędna i Dania mogła nie wyrazić zgody na budowę gazociągu Nord Stream w swoim morzu terytorialnym.

Z Brukseli Łukasz Osiński

luo/ az/ kar/

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0777 4.1601
EUR 4.2961 4.3829
CHF 4.6158 4.709
GBP 5.1533 5.2575

Newsletter