Prawo, polityka

Przygotowywane są rozwiązania legislacyjne, które po wielu latach mają umożliwić podatkowy powrót polskich statków pod narodową banderę. O powodach, dla których tak się stać powinno, pisze w tekście nadesłanym do Portalu Morskiego, zatytułowanym "Biało-czerwona na maszt!" kpt. ż.w. Tadeusz Hatalski. 

To było dawno, ale warto przypomnieć. Na początku 1998 r. w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku odbyło się spotkanie ówczesnego wiceministra transportu i gospodarki morskiej w rządzie Jerzego Buzka z przedstawicielami samorządów i związków zawodowych. Na tym spotkaniu padło pytanie w sprawie narastającego wówczas zjawiska tzw. reflaggingu, czyli odchodzenia od polskiej bandery: „Co rząd zamierza zrobić, aby powstrzymać przeflagowanie polskich statków?”. "Nic" - odpowiedział ów wiceminister wręcz ze złością, że ktoś zadaje tak „głupie” pytanie. Następnie zwrócił się do pytającego: "Czy zna pan chociaż jeden argument przeciwko przeflagowaniu? Bo ja żadnego!" I nie wdając się w dalszą dyskusję, wstał i opuścił salę.

Lata minęły. Dzisiaj, według informacji podawanych przez naszych armatorów na ich stronach internetowych, największy polski armator Polska Żegluga Morska eksploatuje 75 statków. Kolejny, Chipolbrok – 17, Polskie Linie Oceaniczne – 3 statki. PŻM jest polskim przedsiębiorstwem państwowym, Chipolbrok, polsko-chińską spółką joint-venture, natomiast PLO – spółką skarbu państwa. Paradoks polega na tym, że są to polscy armatorzy, a żaden z ich statków nie pływa pod polską banderą. Jeżeli chodzi o Polskie Linie Oceaniczne, to warto przypomnieć, że armator ten eksploatował kiedyś 185 statków na liniach obejmujących praktycznie cały świat. I statki te pływały pod biało-czerwoną banderą. Jak widać, w wypadku PLO odejście od polskiej bandery pociągnęło za sobą pozbycie się również samych statków.

Duma i nie tylko

W sprawie bandery narodowej na statkach polskich armatorów trzeba wyjaśnić jeden istotny fakt, który gdzieś umyka w świadomości społecznej. Otóż pojęciu „bandera narodowa” towarzyszą skojarzenia związane z patriotyzmem, dumą narodową, prestiżem i reprezentacją państwa. Jednak bandera, która jest podnoszona na statku, oprócz wymiaru symbolicznego ma również wymiar praktyczny, mierzony w pieniądzach. Ten praktyczny, mierzony w pieniądzach wymiar to podatki. Armatorzy uciekają spod bandery narodowej głównie ze względów podatkowych i rejestrują je tam, gdzie podatki są niskie, proste i pozbawione zbędnej sprawozdawczości finansowej. I efekt jest taki, że państwo, pod którego banderą są zarejestrowane statki, ma wpływy z tytułu podatków (choć jednostkowo niskie), natomiast państwo, którego te statki są własnością, tych wpływów nie ma. Ani wysokich, ani niskich – jednym słowem żadnych. Sytuacja ta dotyczy również polskich armatorów i polskiego budżetu. Podatki z tytułu eksploatacji polskiego majątku, jakim są statki polskich armatorów, zasilają budżety innych państw. Czy to jest normalna sytuacja? Nie trzeba chyba mówić, że to pytanie retoryczne.

Gwoli ścisłości należy jednak powiedzieć, że wyżej opisane zjawisko dotyczy nie tylko Polski, ale innych państw również. I jednym z głównych instrumentów, za pomocą których obecne państwa UE starają się przeciwdziałać ucieczce armatorów spod bander narodowych, jest podatek tonażowy (który częściowo wyrównuje szanse armatora narodowego w konkurencji z armatorami statków pod tanimi banderami). Już w latach 50. ub.w. taki podatek wprowadziła Grecja, w latach 60. zrobiły to Malta i Cypr. Potem, w latach 90., większość państw UE (czyli wtedy, gdy minister do spraw morskich w rządzie Jerzego Buzka nie widział żadnych argumentów przeciwko przeflagowaniu polskich statków pod inne bandery).

Podatek jest, wpływów brak

U nas z kolei ustawa o podatku tonażowym została uchwalona dopiero w 2006 r., a weszła w życie od 1 stycznia 2007 r. Jednak podatek tonażowy, choć jest warunkiem koniecznym, to nie jest warunkiem wystarczającym. Obowiązuje u nas już ponad osiem lat, ale oczekiwanych skutków nie ma. Żaden z wcześniej wyrejestrowanych statków nie powrócił pod polską banderę, ani też żaden z nowo zbudowanych (jeżeli chodzi o ww. armatorów) nie został pod polską banderą zarejestrowany. A ponieważ nie ma statków (ustawa o podatku tonażowym dotyczy tylko statków o polskiej przynależności, czyli pod polską banderą), to i nie ma wpływów do budżetu z tytułu tego podatku. Rząd Platformy, który przejął władzę w 2007 r., przez osiem lat nie kiwnął palcem, aby wprowadzić inne konieczne rozwiązania, w których wyniku ustawa o podatku tonażowym spowodowałaby powrót statków pod polską banderę i w efekcie wpływy do budżetu państwa z tego tytułu.

Koszty pracy na morzach i oceanach

Generalnie warunki brzegowe eksploatacji statków pod banderą narodową zawierają się w trzech obszarach. Pierwszy z nich to wspominany już podatek tonażowy. Drugi to sprawy bezpieczeństwa statku i załogi, a trzeci to koszty pracy. Obniżenie standardów bezpieczeństwa statku i załogi z oczywistych względów nie może być przedmiotem jakiejkolwiek dyskusji. I choć w przeszłości było wiele zastrzeżeń co do wymogów bezpieczeństwa na statkach pod tzw. „tanimi” czy też „wygodnymi” banderami, to dzisiaj sytuacja już się zmieniła. Obecnie standardy te praktycznie są takie same zarówno pod „wygodnymi”, jak i narodowymi banderami.

Pozostaje więc do uregulowania segment trzeci, czyli koszty pracy. I w tej kwestii słów kilka. Otóż polscy armatorzy funkcjonują na rynku światowym. I aby utrzymać się na światowym rynku, muszą sprostać istniejącej na tym rynku konkurencji. Jednym z elementów tej konkurencji są koszty pracy. Pod tanimi banderami koszty ubezpieczenia emerytalnego i zdrowotnego przerzucane są na marynarzy. Oczywiście armatorzy częściowo rekompensują to marynarzom wysokością ich indywidualnego wynagrodzenia. W efekcie polski armator, który eksploatuje statek pod polską banderą w żegludze międzynarodowej (przypadek hipotetyczny, bo takich statków dzisiaj już nie ma), aby znaleźć ludzi do pracy, musi im zapłacić tyle, ile zarobią oni na statkach innych armatorów. A jednocześnie, zgodnie z polskim ustawodawstwem zobowiązany jest do ponoszenia obowiązujących świadczeń socjalnych. W takim układzie koszt pracy, zarówno z tytułu wynagrodzenia, jak i obciążeń socjalnych, szybuje w górę i staje się nie do udźwignięcia w konkurencji na rynku światowym.

Jak sobie poradzić z tą kwadraturą koła?

Aby utrzymać cywilizowany standard zabezpieczeń socjalnych, konkurencyjny poziom zarobków marynarzy w stosunku do tych, jakie oferują inni armatorzy, a jednocześnie utrzymać się w granicach kosztów pracy, które umożliwią konkurowanie z armatorami funkcjonującymi w ramach liberalnych regulacji pod „wygodnymi” banderami? Państwa Unii Europejskiej stosują różnorakie sposoby. Jednym z rozwiązań są tzw. rejestry otwarte (m.in. w Niemczech i Francji). Stosowane są też ulgi podatkowe dla armatorów z tytułu kosztów zatrudnienia (m.in. w Holandii, Niemczech i Szwecji). W Danii państwo refunduje częściowo koszty składek na fundusz emerytalny i zdrowotny. Z kolei w kraju o tak bogatej tradycji morskiej jak Wielka Brytania, marynarze korzystają ze zwolnienia podatkowego, pod warunkiem spełnienia wymogu 183 dni zaokrętowania na statku w ciągu roku podatkowego (w 1998 r. kryterium tym objęto również marynarzy zatrudnionych w żegludze krajowej, żeglugi międzynarodowej przepis ten dotyczył już wcześniej). Stosowane przez państwa UE rozwiązania są różnorodne i jest ich wiele.

Jednak ktoś może zapytać, po co te wszystkie ulgi, zachęty, zwolnienia? Przecież proponowanie ulg i zwolnień podatkowych wybranej gałęzi gospodarki, gdy budżet państwa jest napięty, wydaje się nie na miejscu. Można powiedzieć, że jest to wręcz ekonomiczna herezja. Ale to tylko tak się wydaje. Otóż obecnie sytuacja jest taka, że nie ma statków eksploatowanych pod polską banderą. A jak ich nie ma, to i nie ma podatków, czyli wpływów do budżetu! Wymienione wyżej (a także inne) rozwiązania potrzebne są po to, aby polskie statki, będące polskim majątkiem, powróciły pod polską banderę. A pożytek – w postaci podatków z tytułu ich eksploatacji – miało państwo polskie, a nie inne państwa. Osiągnięty zostanie również wymiar symboliczny, ten który jest utrwalony w świadomości społecznej. Przywrócenie polskiej banderze należnego jej miejsca na morzach i oceanach świata. I związanego z tym prestiżu państwa i poczucia dumy narodowej.

I dzisiaj jest na to szansa. Obecny rząd (...) rozumie i docenia sprawy gospodarki morskiej. Stąd nadzieja na to, że Polska, która od czasu transformacji ustrojowej na początku lat 90. odwróciła się do morza plecami, nad morze znowu powróci. Aby z morza czerpać pożytki. W interesie nas wszystkich, zarówno tych, którzy pracują na morzu i w zawodach związanych z morzem, jak i tych, którzy mieszkają i pracują w głębi lądu.

Tadeusz Hatalski

Fot. Bialo-czerwona.org

Tekst opublikowany w GPC, 02.01.2016

+7 Panie Kapitanie
jest Pan czynnym zawodowo kapitanem ,czy emerytem?Shippingiem kieruje ekonomia a nie sentymentalizm.Wymienia Pan 3 armatorow a o calej reszcie Pan zapomina lub o niej nie slyszal(stad moje podejrzenie ,ze od dawna z morzem nie ma Pan juz wiele wspolnego zawodowo),jest kilku armatorow polskich,ktorzy posiadaja pelnomorskie statki pod bialo-czerwona jak im sie to kalkuluje trzeba by ich zapytac.PLO nie zniknelo z powodu przejscia pod tanie bandery a z powodu "przezarcia" aktywow firmy przez jej pracownikow.Drogi Panie chciejstwem Pan swiata nie uleczysz i zapewniam Pana ,ze obecna ekipa w tej kwestii tez niczego nie zmieni,przekonuje mnie o tym sytuacja z obiecana reaktywacja stoczni szczecinskiej-na obiecankach sie skonczylo.pozdrawiam
11 styczeń 2016 : 13:07 mm | Zgłoś
+2 Recesja
Nawet Niemcy wymiekli i likwiduja preferencyjne stawki dla niemieckich armatorow. Uciekli oni znowu do tanich bander bo BDI spadl do 429! czyli nie ma frachtow i zyskow. Statki wszelakie stoja na sznurku i nie widac perspektyw na poprawe rynku. Kiepski moment na promocje polskiej bandery, chyba ze bedzie tansza niz Malta czy Marshall Islands. Bylem na tym spotkaniu w 1998, ale naczelnik GUM nie chcial nawet o tym slyszec. Wtedy dla kabotazupo portach UE moglismy zrobic to co pare lat pozniej zrobila Malta i Madera. Polskich statkow jest malo i nie przybedzie bo politycy tak chca. Shipping is all about money and flag is a small part of it.
11 styczeń 2016 : 14:15 Zdzisalw | Zgłoś
0 Polscy Armatorzy
Są jeszcze Unibaltic,Polferrises,POL-Euro,Euroafrica...
11 styczeń 2016 : 15:51 bulwa | Zgłoś
+3 i Żegluga Gdańska
kpt. ż.w. Jerzego Latały, statki wycieczkowe i parę drobnicowców, w sumie mała flota, ale mimo wielkich trudności, pływa pod biało-czerwoną.
11 styczeń 2016 : 16:54 małe firmy | Zgłoś
0 Baltramp
i Baltramp i Stępniewski i jeszcze się tam coś znajdzie
11 styczeń 2016 : 18:56 Gryf | Zgłoś
+4 A Holendrzy i Norwedzy?
Może mi ktoś wyjaśnić, dlaczego większość statków armatorów norweskich i holenderskich pływa jednak pod narodowymi banderami? Dlaczego im się opłaca, a nam nie? Bo nikt mi nie wmówi, że Norwedzy i Holendrzy lubią dopłacać (zwłaszcza ci ostatni :-)
11 styczeń 2016 : 17:02 banderowiec | Zgłoś
0 trudno uwierzyc
ale jednak doplacaja i to nie malo.
11 styczeń 2016 : 17:14 mm | Zgłoś
+2 Jaką
ale pod jaką banderą, norweską czy NIS? Obie wyglądają tak samo, ale to nie to samo. W Polsce prze lata pracowano na utworzeniem tzw. drugiego rejestru (właśnie jak NIS), ale związkowcy którzy jeszcze gdzieś w spadku po komunie pozostali i drżą o posadki, wszystko zablokowali, podobno w "trosce o dobro bandery".
11 styczeń 2016 : 18:55 Gryf | Zgłoś
+2 Jedyne rozwiązanie...
Zgodzę się częściowo z tokiem rozumowania autora, ale absolutnie nie wierzę, że nowa władza zastosuje to jedyne skuteczne w tym przypadku rozwiązanie...
Nikt przecież nie będzie pływał pod biało-czerwoną z patriotyzmu. Pensje muszą być konkurencyjne w skali globalnej, a nie lokalnej.
A to oznacza, że tylko zwolnienie z PIT (zasada 183 dni dla bandery narodowej została akurat przez PO rzutem na taśmę wprowadzona) i minimalny poziom składek na ZUS i NFZ (a który rząd się na to zgodzi?) byłby opłacalny dla armatora. Innymi słowy: taki odpowiednik KRUS, albo np. quasi-samozatrudnienia dla marynarzy...
Tylko, że rolnika, czy budowlańca jeszcze społeczeństwo przełknie, a "bogatego" marynarza? Wątpię, bo argumenty ekonomiczne u nas nie działają, w odróżnieniu od społecznych...
Podejrzewam, że prędzej PiS "zadekretuje" zmianę bandery w spółkach skarbu państwa, a potem się zdziwi, że są deficytowe...
Podobnie będzie z "ratowaniem" stoczni - obecnie, te rozwojowe, radzą sobie na rynku bardzo dobrze, ale jak ktoś im "pomoże", głównie tworząc miejsca pracy dla związkowców i działaczy typu "mierny, ale...", to znowu może być marnie...
11 styczeń 2016 : 17:42 Ciocia Żabcia | Zgłoś
+4 Czemu biało - czerwno, skor są lepsze?
Dlaczego polski armator ma rejestrować statek pod polską banderą, która jest na "szarej liście" ParisMoU, kiedy dużo taniej może zarejestrować statek pod banderą Bahamów która od lat jest w czołówce "białej listy", cieszy się dużą renomą, a rejestr ma duże wymagania odnośnie statków (rejestrują tylko nowe, sprawne, stąd większość statków pasażerskich i promów pływa właśnie pod banderą Bahamów)? W efekcie stawki ubezpieczeń są niższe właśnie dla statków pod banderą Bahamów i są preferencje przy zawijaniu do portów wielu krajów. A w praktyce dużo trudniej zarejestrować statek na Bahamach (bardzo wyśrubowane wymagania odnośnie wieku, stanu technicznego itd.) niż w Polsce (można zarejestrować wszystko, stąd bandera uchodzi za "słabą" i jest na szarej liście). Dlaczego zatem armator ma rejestrować statek w Polsce? Żeby tylko tracił? Chwała PŻMowi za to, że ma flotę w takim stanie, że może ją w większości rejestrować właśnie na Bahamach (i w Liberii, która też ostatnio jest w czołówce rejestrów). Dzisiaj bandera nie oznacza praktycznie nic, jest tylko rejestrem w którym rejestruje się statek i można wybrać wcale nie tani, ale renomowany rejestr który ma wymagania ale daje też prestiż (np. Bahamy, ale też W. Brytania i jej dawne kolonie), albo tani rejestr gdzie o nic nie pytają i niewiele to kosztuje, choć może oznaczać problemy przy kontrolach (np. Mołdowa, St. Vincent, St, Kittys, Dominika itp). To jest wolny rynek i każdy wybiera taką banderę jaka jest mu potrzebna do skutecznego prowadzenia biznesu, proste i oczywiste w żegludze od dziesięcioleci, czego nie mogą pojąć tylko niedouczeni politycy i im podobni ignoranci.
11 styczeń 2016 : 19:08 Gryf | Zgłoś
+5 Dokładnie...
Liberia (moja ulubiona) to liga, do której Polsce daleko...
To w praktyce amerykański rejestr, tak jak MHL, ze świetnie działającymi systemami informatycznymi i wysokimi standardami jakości.
Te "wygodne" rejestry to powszechna praktyka wszędzie na świecie, a zależności są niekoniecznie kolonialne:
- Holandia - Panama,
- UK - Bahama,
- Niemcy - Antigua...
Kto będzie tu zainteresowany polską "szarą listą"? Można się przebić tylko niskimi stawkami, po czasie odrobić pozycję i wrócić kiedyś na białą...
A wtedy myśleć o socjaliz... Ups... Przepraszam... O lepszym socjalu...
11 styczeń 2016 : 19:31 Ciocia Żabcia | Zgłoś
+5 Pod Biało-czerwoną
A tacy armatorzy jak Gdański W,U,Ż jest ostatnim bastionem w Polsce pływającym pod Narodową Banderą. Myślicie ,że jak holowniki to nie statki? Pływamy Po Europie w trudnych warunkach,ale pod Biało-czerwoną Banderą
11 styczeń 2016 : 19:35 Kazik J, | Zgłoś
0 ?
Z tym bastionem to lekka przesada, raczej redutka Ordonka. Skad w zascianku robotniczo chlopskim pojecie po co jest bandera....
18 styczeń 2016 : 13:23 Zacheusz | Zgłoś
+1 Dyrektor ma glos
Towarzysz "emerytowany" kapitan ktory widzial morze wiele lat temu - wie lepiej - bo jest teraz "dobra zmiana" - i wszyscy sie beda pchac pod polska bandere - a dlaczego - bo nowy dyrektor tak chce. Ilosc statkow zarejestrowanych pod niemiecka bandera spadla o polowe w chwili kiedy skonczylo sie dotowanie. Na liscie "White" flag Paris MOU - Polski nie ma - ale zawsze mozna zaklinac rzeczywistosc - no i bylbym zapomnial - TO WINA TUSKA
21 marzec 2016 : 14:47 Oberzyswiat | Zgłoś
+1 Prawie 4 lata pozniej....
Jakiez to kroki poczynil nasz rzad, ktory tak rozumie i docenia sprawy gospodarki morskiej aby zmienic sytacje?
Czyzby cos mi umknelo przez te prawie 4 lata?
06 wrzesień 2019 : 10:31 Jack Sparrow | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0629 4.1449
EUR 4.2873 4.3739
CHF 4.5753 4.6677
GBP 5.1558 5.26

Newsletter