Dwie osoby zginęły, osiem zostało rannych, a jedna jest uznawana za zaginioną po eksplozji, do której doszło w piątek na platformie na wodach Zatoki Meksykańskiej; platformę obsługuje państwowy meksykański koncern naftowy Petroleos Mexicanos (Pemex) - poinformowała agencja Associated Press.
Nie jest to (jak twierdzi część mediów) platforma wiertnicza. Do wypadku doszło na platformie procesowej (przetwórczej) Nohoch Alfa w kompleksie wydobywczo-przetwórczym pola naftowego i gazowego Cantarell, w zatoce Campeche.
Wszystkie osoby, które poniosły śmierć na platformie gazowej Nohoch, położonej w pobliżu półwyspu Jukatan, a także większość rannych to pracownicy zatrudnieni przez podwykonawcę firmy Pemex. Koncern powiadomił, że obrażenia nie zagrażają życiu poszkodowanych, a z platformy ewakuowano 321 osób - przekazał amerykański dziennik "Washington Post".
Platforma Nohoch uległa całkowitemu zniszczeniu, ale cztery inne, położone w pobliżu, pozostały nienaruszone. Konsekwencją wypadku może być jednak zmniejszenie produkcji ropy naftowej w rejonie Zatoki Meksykańskiej - oznajmił prezes Petroleos Mexicanos Octavio Romero, cytowany przez "WP".
Instalacje takie jak ta, która spłonęła, wydobywają gaz z odwiertów, a następnie przesyłają go rurociągami do zbiorników magazynowych lub statków. Ponieważ niektóre odwierty pozyskują gaz związany z ropą naftową, produkcja ropy musiałaby zostać tymczasowo wstrzymana - wyjaśnił dziennik.
Fot.: Pemex