W ostatnich 30 latach Zachód utracił całe sektory produkcji kluczowe dla swojego bezpieczeństwa na rzecz Chin, w tym dużą część przemysłu stoczniowego. Globalne procesy ekonomiczne doprowadziły do tego, że produkcja statków transportujących towary niemal całkowicie została przeniesiona na Daleki Wschód. Jednak napięcia pojawiające się w tamtym regionie i realna groźba wybuchu wojny nakazują pilne odwrócenie tego trendu na bardziej zrównoważony.
Polskie stocznie w dalszym ciągu posiadają potencjał, by w sytuacji globalnego kryzysu i załamania dostaw statków z Dalekiego Wschodu, podjąć się budowy niemal wszystkich jednostek transportowych, potrzebnych do funkcjonowania gospodarki Polski i naszego bezpieczeństwa. Potrzebne są jednak inwestycje, szczególnie w tę jego część, która produkuje na potrzeby Marynarki Wojennej RP.
Polski przemysł stoczniowy ma potencjał intelektualny i organizacyjny, by stać się poważnym graczem na europejskim rynku producentów okrętów wojennych. Zaprojektowane i budowane w kraju niszczyciele min z serii Kormoran oraz jednostki rozpoznania radioelektronicznego Delfin, są owocem polskiej myśli technicznej.
Produkcja na potrzeby Marynarki Wojennej ma swoją specyfikę i stwarza szanse na nowe otwarcie dla naszej branży w tym sektorze produkcji. Zdobyte doświadczenia na polskich projektach mogą otworzyć drogę na inne rynki, które są coraz bardziej chłonne. To może być lukratywna nisza dla naszej branży.
Na ten temat w audycji Radia Gdańsk „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka rozmawiała z Ireneuszem Karaśkiewiczem, dyrektorem biura Związku Pracodawców FORUM OKRĘTOWE.
Audycję Radia Gdańsk można wysłuchać klikając na link poniżej:
Przemysł militarny stoczni. "Nasza codzienność w dużej mierze zależy od handlu morskiego"
Trzeba 10-20 lat aby wykształcić nowe pokolenie projektantów i stoczniowców. Przez 33 lata zniszczono to co w PRL wybudowano przez 45 lat. Kłania się Jan Kochanowski i jego powiedzenie o głupocie Polaków.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.