"Mam na imię Kasia i jestem żoną marynarza. Jestem też mamą małej Zuzi i trochę już większego Bruna. Jestem zwykłą kobietą, która czasem jest sama bez męża, ale za to z całym swoim chaosem. Mam kota, bardzo lubię podróżować. Od zawsze mieszkam nad morzem i tak się złożyło, że moim mężem został marynarz. Co oczywiście wywróciło mój świat do góry nogami, albo po prostu go stworzyło w moim dorosłym rodzinnym życiu".
Tak przedstawia się na swoim blogu "Żona Marynarza" Katarzyna Wajs, absolwentka kierunku zarządzania w Akademii Morskiej w Gdyni i dziennikarstwa. Od 11 lat prowadzi także na Facebooku grupę o takiej samej nazwie, która skupia około 27 tysięcy osób, głównie narzeczonych, żon i partnerek marynarzy. Jest organizatorką Spotkań Dla Kobiet Marynarzy.
Pomoże mi pani stworzyć portret żony marynarza?
- Stworzenie jednego, pełnego portretu jest niemożliwe. Na początku mojej drogi wydawało mi się, że musi to być osoba wyjątkowa, silna, twardo stąpająca po ziemi, która nie może sobie pozwalać na niektóre słabości. Po latach, które przeżyłam jako żona marynarza, poznając przy tym dziesiątki innych kobiet w podobnej sytuacji, uważam, że łączy nas jedno - czekamy i kochamy. Wierzymy, że warto czekać, tęsknimy, by nie zapominać o miłości. Jesteśmy osobami, świadomie akceptującymi taki styl życia, który nie jest ani lepszy, ani gorszy od innych. I nieważne, jaki mamy charakter, czy jesteśmy ciche, czy głośne, energiczne czy spokojne. Nie ma to naprawdę żadnego znaczenia. Dlatego nie chcę wciskać kobiety marynarza w żadne portretowe ramki. Najważniejsze, by była sobą i znalazła w życiu naznaczonym rozstaniami i powrotami rozwiązanie dla siebie.
Dorota Abramowicz
Cały wywiad w najnowszym, 31. numerze miesięcznika POLSKA NA MORZU dostępnym w punktach Empik i Salonikach Prasowych w centrach handlowych i na dworcach. Miesięcznik można również czytać i prenumerować w wersji cyfrowej na urządzeniach mobilnych, działających pod systemami Android oraz OS. Wejdź na www.polskanamorzu.pl i zamów prenumeratę.