Sekcje trzech fok, które kilka tygodni temu znaleziono na wybrzeżu Bałtyku, wykazały, że zwierzętom zmiażdżono głowy. Dwie z fok wypatroszono i obciążono cegłami, co najprawdopodobniej miało sprawić, by ich ciała zatonęły. Sprawę śmierci zwierząt bada gdyńska policja.
O wynikach zleconych przez gdyńskich funkcjonariuszy sekcji zwłok zwierząt, poinformował w środę PAP Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Wyjaśnił, że badania przeprowadzili specjaliści z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii. Poddano im trzy foki, z których jedna miała około miesiąca, a dwie - po dwa miesiące.
Duszyński wyjaśnił, że po przeprowadzonych badaniach anatomopatologicznych biegli stwierdzili, iż przyczyną śmierci zwierząt był "silny, rozległy, mechaniczny uraz głowy, w wyniku którego doszło do przerwania ciągłości mózgowia i rdzenia przedłużonego oraz zmiażdżenia tkanek głowy". Według biegłych, urazy te zostały "najprawdopodobniej spowodowany tępym, płaskim narzędziem", w grę wchodzić mogła np. pałka lub podobny przedmiot.
Duszyński poinformował, że na ciałach dwóch badanych fok znaleziono obrażenia w postaci ran ciętych brzucha. "Według biegłych, obrażenia te powstały po śmierci" – poinformował prokurator. Dodał, że – po rozcięciu powłok brzusznych, z ciał zwierząt usunięto część wnętrzności, co – w powiązaniu z faktem, iż zwierzęta te miały na szyjach zawiązane sznury obciążone cegłami, może wskazywać na działania służące zatopieniu ciał.
Prokurator poinformował, że prowadzone przez gdyńską policję dochodzenie dotyczące śmierci fok trwa, a w jego ramach funkcjonariusze przekazali do badań biologicznych sznury zdjęty z szyj dwóch zwierząt. Prokurator wyjaśnił, że sznury zostaną zbadane między innymi pod kątem ewentualnych śladów biologicznych, w tym śladów DNA, co może pomóc w ustaleniu tożsamości osób, które przyczyniły się do śmierci zwierząt. Duszyński zaznaczył jednak, że analizy mogą być dosyć trudne do przeprowadzenia z uwagi na to, że sznury znajdowały się jakiś czas w morskiej wodzie.
Na przełomie maja i czerwca na pomorskich plażach znaleziono pięć martwych młodych fok szarych, których ciała nosiły ślady wskazujące na to, że zwierzęta zostały zabite przez człowieka. Sprawą zajęła się - pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Gdyni, gdyńska policja: do jednego śledztwa włączono wszystkie przypadki znalezienia martwych fok (wcześniej zajmowało się tym niezależnie kilka jednostek policji i prokuratur).
Postępowanie w tej sprawie prowadzone jest pod kątem art. 35 ustawy o ochronie zwierząt, który mówi, że "kto zabija, uśmierca zwierzę (...) podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Dwie martwe młode foki z pętlami ze sznurów na szyjach i cegłami przywiązanymi do sznurów, znaleziono 26 maja na plaży w gdyńskim Oksywiu. 29 maja na plaży w Helu znaleziono kolejne martwe zwierzę tego gatunku ze śladami ran na głowie. Inną fokę znaleziono 2 czerwca w Zatoce Puckiej: miała rozcięty brzuch. Część foczych zwłok zabezpieczono w chłodni Stacji Morskiej w Helu, gdzie czekały na wykonanie sekcji (nie wszystkie ciała były w stanie pozwalającym na przeprowadzenie badań).
Fundacja Świat Zwierzętom przeznaczyła 30 tys. zł na nagrodę za wskazanie osób, które przyczyniły się do śmierci fok. 20 tys. zł nagrody zapowiedziała też pisarka Maria Nurowska.
Foki należą do gatunków zagrożonych. Według danych z 2014 roku w Bałtyku żyło ponad 32 tys. fok szarych. Liczba tych morskich ssaków - m.in. dzięki wielu programom podejmowanym przez przyrodników i naukowców - stale rośnie: na przełomie lat 70. i 80. XX w. w akwenie było ich tylko 3-4 tys., podczas gdy na początku XX w. Bałtyk zamieszkiwało już około 100 tys. tych ssaków.
W Polsce liczne zabiegi mające na celu powiększanie foczej populacji w Bałtyku podejmuje - będąca częścią Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego - Stacja Morska im. prof. Krzysztofa Skóry. Współpracuje z WWF Polska, która prowadzi m.in. akcję Błękitny Patrol WWF. W jej ramach zespół wolontariuszy mieszkających wzdłuż wybrzeża monitoruje plaże, aby w razie potrzeby pomóc m.in. znajdowanym tam fokom.
Członkowie WWF apelują, aby w razie natrafienia na plaży na żywe lub martwe zwierzę zadzwonić na numer Błękitnego Patrolu (795 536 009) lub do Stacji Morskiej (601 889 940).
autor: Anna Kisicka
Należy nadmienić, iż gatunek ten nie należy do zagrożonych, na co dowodem jest fakt, iż jego populacja na rok 2011 wynosiła 24 000 osobników i wzrasta w przedziale rocznym o 8,5 %-10 %. Foki wprowadzone do Słowińskiego Parku Narodowego przez pracowników SMIOUG (Stacja Morska Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego) w ramach programu restytucji foki szarej w południowym Bałtyku wyrządzają tak duże straty, że rybacy są zmuszeni zmienić sprzęt połowowy i zająć się połowami dorsza w dużej odległości od brzegu i przebywających tam fok.
1. Z związku z powyższym zwracam się do Komisji z pytaniem, czy może ona podjąć jakieś działania mające na celu zakazanie dalszego rozmnażania w niewoli fok szarych oraz zasiedlania ich w południowym Bałtyku?
2. Dodatkowo czy Komisja możne podjąć kroki w celu doprowadzenia do redukcji jej populacji do zrównoważonego poziomu?
Jak polscy rybacy mogą być tak bezmózgimi, prymitywnymi mordercami? Nawet w krajach trzeciego świata rybacy nie mordują delfinów a wręcz przeciwnie dbają o nie i pokazują jako atrakcję turystyczną, zresztą nieźle na tym zarabiając. Polskie rybackie bydło (przepraszam bydlątka za obrazę)!
Więcej: [link usunięty]
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.