Jak poinformowano na oficjalnym profilu Aleksandra Doby na portalu społecznościowym Facebook, kajakarz musiał przerwać samotną wyprawę przez Atlantyk z powodu załamania pogody. Jak czytamy, kontynuacja rejsu groziła przewróceniem kajaku lub rozbiciem o brzeg.
Poniżej publikujemy pełną informację, która dnia 13 maja o godz. 02:29 ukazała się na oficjalnym profilu Aleksandra Doby.
"Olek przerwał samotną wyprawę kajakiem przez Atlantyk z powodu załamania pogody. Kontynuowanie rejsu groziło przewróceniem lub rozbiciem kajaka o brzeg. Prognozy pogody na start przewidywały 3 dni wiatru zachodniego, pozwalającego na oddalenie się podróżnika od niebezpiecznego brzegu na bezpieczne 120 mil od brzegu. W rzeczywistości wiatr zmienił się już po 24 godzinach, nie pozwalając na kontynuowanie kursu wschodniego lub południowo-wschodniego. Kajakarz po 3 dobach znajdował się ciągle stosunkowo blisko wybrzeża. Pojawiło się realne zagrożenie, że cofający wiatr sztormowy wyrzuci go na brzeg, stwarzając poważne zagrożenie dla życia. Opcja cofnięcia się i przeczekanie sztormu na lądzie, w razie, gdyby Olek był zbyt blisko brzegu podczas niego, od początku podróży była brana pod uwagę. Olek miał dużą nadzieję, że zdąży uciec. Pierwsze dni miał świetne tempo i pokonał spory dystans. Mając na uwadze bezpieczeństwo i swoje życie podróżnik zdecydował się zawrócić do portu. Olek zatrzymał się w zatoce Barnegat w New Jersey. Po konsultacjach z nawigatorem wyprawy - Jackiem Pietraszkiewiczem - możliwość wznowienia podróży będzie, gdy pogoda się ustabilizuje. Olek jak zwykle - nie poddaje się... Kolos!"
AL, rel (Aleksander Doba / facebook)