W historii ChRL można zauważyć pewną prawidłowość: jeśli sytuacja wewnętrzna jest trudna lub pojawiają się jakieś napięcia wewnątrz kierownictwa, to zaczyna być rozkręcana kwestia tajwańska - powiedział dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich w komentarzu dla PAP na temat poniedziałkowych manewrów chińskiej armii wokół Tajwanu.
Chińskie ministerstwo obrony poinformowało w poniedziałek o rozmieszczeniu samolotów i okrętów w celu okrążenia Tajwanu w ramach ćwiczeń wojskowych "Joint Sword-2024B", które mają być "surowym ostrzeżeniem" dla "sił separatystycznych" Tajwanu. Ich rozpoczęcie nastąpiło cztery dni po tym, gdy prezydent Tajwanu Lai Ching-te powiedział w przemówieniu z okazji święta narodowego, że Chiny "nie mają prawa reprezentować Tajwanu" i zadeklarował swoje zobowiązanie do "przeciwstawienia się aneksji" przez ChRL.
"W historii ChRL można zauważyć pewną prawidłowość - im trudniejsza sytuacja wewnętrzna lub pojawiają się jakieś napięcia wewnątrz kierownictwa, to zaczyna być rozkręcana kwestia tajwańska" - podkreślił dr Bogusz z OSW.
Pod koniec września najwyżsi rangą przywódcy Chin przyznali, że druga co do wielkości gospodarka świata ma "problemy". Ekonomiści wymieniają takie zjawiska, jak wieloletni kryzys na rynku nieruchomości, rosnące zadłużenie, wysoka stopa bezrobocia wśród młodzieży czy dający się we znaki brak zaufania konsumentów.
Zapytany o to, czy przywołane słowa prezydenta Laia były bezpośrednim bodźcem do ogłoszenia ćwiczeń, Bogusz przyznał, że "cokolwiek by Lai nie powiedział, no może poza stwierdzeniem, że Tajwan się poddaje i chce przyłączenia do Chin, to reakcja byłaby taka sama".
"Widać, że komentarze, jak i ćwiczenia były przygotowane już wcześniej i przekazane mediom prawie równocześnie z przemówieniem prezydenta Tajwanu" - zauważył ekspert OSW.
W jego ocenie "stosunki w Cieśnienie Tajwańskiej są już dosyć mocno zrytualizowane, napięcia mają już charakter cykliczny i można je przewidzieć w zgodzie z kalendarzem świąt czy wyborów na Tajwanie".
"Pekin już od lat reaguje na wydarzenia polityczne na Tajwanie, które nie idą po jego myśli – czyli od 2014 r. i rewolucji słoneczników praktycznie na każde, w ten sam sposób" - przypomniał Bogusz. To, co jest nowego od dwóch lat, to ćwiczenie de facto blokady wyspy - wyjaśnił.
W opublikowanej w poniedziałek przez chińskie media animacji wideo przedstawiono czerwoną linię łączącą obszary wokół Tajwanu, gdzie odbywały się pierwsze tego typu manewry w 2022 r. oraz majowa edycja Joint Sword-2024A i poniedziałkowa edycja B, realizowana wokół wyspy. Następnie okręg wyznaczany przez samoloty i okręty chińskiej armii zmienia się kolejno w pięść, młot, a na koniec miecz wiszący nad wyspą.
W ocenie Bogusza tzw. kreskówki grozy są "elementem psychologicznego oddziaływania na społeczeństwo Tajwanu, ale przede wszystkim są skierowane do własnej opinii publicznej i mają utrzymać nacjonalistyczną goryczkę".
Podobny przekaz miał artykuł opublikowany w poniedziałek na portalu państwowej chińskiej telewizji CCTV. Autor podkreślił w nim, że "jak sugeruje nazwa tych manewrów (dosłownie z chińskiego "wspólny ostry miecz" - PAP), coraz bardziej rutynowe ćwiczenia są ostrym mieczem wiszącym nad głowami separatystów działających na rzecz +niepodległości Tajwanu+, aby utrzymać ich w strachu i trwodze przez cały czas".
To jedna z tych wypowiedzi, która właśnie wydaje się bardziej skierowana do Chińczyków niż Tajwańczyków - zaznaczył Bogusz. Moim zdaniem jest to ewidentnie element mobilizacji wewnętrznej w stylu: +Zobaczcie, jak ich straszymy+ i +Cały świat drży przed nami+ - podsumował Bogusz.
Z Pekinu Krzysztof Pawliszak