Obrona przeciwlotnicza Odessy zestrzeliwuje dużo rosyjskich dronów, które pojawiają się szczególnie w godzinach wieczornych; poza tym jest stosunkowo spokojnie, miasto funkcjonuje normalnie - powiedział PAP honorowy ambasador Odessy w Polsce Borys Tynka.
Według Borysa Tynki, gdyby nie widok barykad czy żołnierzy z bronią, przyjeżdżając do Odessy można by pomyśleć, że "nic się tu nie dzieje". Jak zaznaczył, o trwającej wojnie przypominają czasem także alarmy przeciwlotnicze oraz strzały z broni skierowane do rosyjskich bezzałogowych statków powietrznych. "Wojsko zestrzeliwuje dużo rosyjskich dronów, które pojawiają się nad miastem, szczególnie w godzinach wieczornych" - dodał.
Tynka powiedział, że miasto funkcjonuje "praktycznie normalnie", pootwierane są sklepy, rynki czy banki. Nie ma braków żywności, a zaopatrzenie nieprzerwanie dociera do Odessy. "Jest też woda, prąd, internet, funkcjonują płatności kartą" - powiedział.
Przy okazji ulicznych kontroli, których dokonują wojskowi, Tynka nierzadko spotyka się z dużą uprzejmością. "Polski paszport jest bardzo dobrze odbierany podczas kontroli i to jest zupełnie inna rozmowa" - powiedział. Przypomniał także historie sprzed dwóch tygodni, kiedy wraz z jednym z transportów humanitarnych do Odessy przyjechało kilku krakowskich radnych. W restauracji słysząc rozmowy po polsku, podchodzili do nich Ukraińcy proponując jedzenie bądź drinka. "Dziękowali za to, co polska robi dla Ukrainy i chcieli się odwdzięczyć" - powiedział Tynka.
Przed wybuchem wojny pochodzący z Krakowa Tynka był przewodnikiem po Odessie. W momencie rozpoczęcia Rosyjskiej agresji 24 lutego br. postanowił zostać i wykorzystać swoje kontakty w Polsce w celu sprowadzania do miasta pomocy humanitarnej. Ta dociera do Odessy "praktycznie co tydzień". Pomoc płynie głównie z Krakowa oraz Łodzi. Akcję zbierania produktów po polskiej stronie zapoczątkował mieszkający w Krakowie Andrzej Zygmunt. "Później podłączyło się pod nią kilku kierowców, akcja stała się głośna i teraz co tydzień transportujemy kilka pełnych samochodów" - powiedział honorowy ambasador.
Po przekroczeniu granicy produkty trafiają do punktów wolontariatu w Odessie. Oprócz jedzenia czy ubrań przeznaczonych dla cywilów do punktów trafiają także przedmioty o przeznaczeniu wojskowym. "To są kamizelki kuloodporne, apteczki taktyczne, opaski uciskowe, środki przeciwbólowe, mundury, śpiwory czy karimaty" - powiedział Tynka. Jak dodał, nierzadko odbierając wsparcie żołnierze jadą bezpośrednio na linię frontu w kierunku Mikołajewa czy Chersonia". Zaznaczył, że są oni bardzo wdzięczni za pomoc płynącą z Polski.
Honorowy ambasador zaapelował do chętnych chcących przyjechać do Odessy o zaopatrzenie się w kanistry z paliwem ze względu na jego braki na niektórych stacjach. Powiedział, że w niedzielę wyrusza po odbiór pomocy humanitarnej na granicę rumuńsko-ukraińską i jednym z problemów okazał się brak paliwa. "Musieliśmy kombinować, dzwonić po znajomych aby załatwić kilka kanistrów" - dodał.
Tynka przypomniał także o zeszłotygodniowym rosyjskim ataku rakietowym, w wyniku którego rakiety spadły na hotel i centrum handlowe. "Trudno, aby w tych obiektach kryły się obiekty infrastruktury wojskowej" - powiedział. Zaznaczył, że w hotelu rzeczywiście przed 15-20 laty znajdowała się jednostka wojskowa. "Jest podejrzenie, że Rosjanie dysponują starymi mapami" - dodał.
Odessa oraz obwód odeski zostały w poniedziałek ponownie zaatakowane przez wojska rosyjskie; na region wystrzelono z terytorium anektowanego Krymu pociski manewrujące Oniks. Zginęła jedna osoba a osiem zostało rannych.
autor: Adrian Kowarzyk