Polska potępia zatrzymanie przez rebeliantów Huti statku Zjednoczonych Emiratów Arabskich na Morzu Czerwonym w styczniu tego roku - podkreśliło w czwartek polskie MSZ. Resort wezwał rebeliantów do zwolnienia statku i załogi. Wiele wskazuje na to, że nasze ministerstwo (podobnie, jak wiele mediów w Polsce i na świecie) podaje niewłaściwą nazwę statku.
"Polska potępia zatrzymanie statku towarowego należącego do Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA), które nastąpiło w pobliżu portu Al-Hudajda na początku stycznia br. Wzywamy do natychmiastowego zwolnienia statku i jego załogi" - napisano w czwartek w oświadczeniu opublikowanym na stronach MSZ.
Istnieją wątpliwości, co do tożsamości statku. Resort podał, że chodzi o statek ZEA Rawabi lub Rawabi. W większości doniesień agencji prasowych i mediów na świecie mówi się o Rawabi. Taka nazwa jest używana w niektórych mediach nawet w publikacjach opatrzonych (prawidłowym - jak się wydaje) zdjęciem statku, na którego burcie widnieje nazwa Rwabee.
W międzynarodowych rejestrach nie ma statku ZEA Rawabi ani o nazwie składającej się wyłącznie ze słowa "Rawabi". Jest natomiast wiele jednostek o nazwach dwuczłonowych zawierających słowo "Rawabi" i numer. Niemal wszystkie z nich związane są z armatorem Rawabi Holdings Co Ltd z Arabii Saudyjskiej i operatorem Vallianz Offshore Marine Pte z Singapuru.
Z publikowanych wkrótce po uprowadzeniu zdjęć (nie pokazujących statku w całej okazałości i z widoczną nazwą, a obejmujących jedynie widok na pokład z pojazdami wyglądającymi na wojskowe) wynikało, że nie musi, ale może chodzić o serwisowiec offshore, co byłoby zgodne z rodzajem statków dominującym we flocie armatora Rawabi.
Jednak publikowane później, w ostatnich dniach zdjęcia i informacje mówią już o innym statku - o nazwie Rwabee (nr IMO 9834351; GT 1666 t). Jego wygląd jest spójny z wcześniejszymi zdjęciami (publikowanymi wkrótce po uprowadzeniu). Jest to mały statek ro-ro bez ładowni (z ładunkiem przewożonym tylko na pokładzie), przystosowanym do operowania na płytkich wodach i strandowania (z wyłożeniem rampy na plażę).
Statek ten, pływający pod banderą ZEA należy do armatora Khalid Faraj Marine Shipping z tego kraju, a jego operatorem i armatorem zarządzającym jest Liwa Marine Services LLC, również z ZEA. I to ten właśnie statek (Rwabee, nie Rawabi) jest, wedle największego prawdopodobieństwa (a w zasadzie pewności) tym, o którego chodzi w sprawie porwania przez rebeliantów Huti.
"Akty piractwa naruszają swobodę żeglugi, stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa statków oraz ich załóg, są również poważnym pogwałceniem prawa międzynarodowego" - podkreślono.
O porwaniu, płynącego na Morzu Czerwonym pod banderą Zjednoczonych Emiratów Arabskich statku Rawabi, przez jemeńskich rebeliantów Huti, poinformowała kierowana przez Arabię Saudyjską koalicja, która wspiera rząd Jemenu w walce z Huti. Do zdarzenia doszło w nocy z 2 na 3 stycznia na wodach terytorialnych Jemenu, w okolicy portu Al-Hudajda na zachodzie kraju.
Przekazano, że statek płynął z jemeńskiej wyspy Sokotra do saudyjskiego portu Dżazan i zajmował się transportem sprzętu medycznego. Kierowana przez Arabię Saudyjską koalicja określiła zdarzenie jako "akt piractwa".
Huti przyznali się do przejęcia statku. Zaznaczyli, że na jego pokładzie znajdował się "sprzęt wojskowy", a jej zajęcie było "zakończoną sukcesem akcją przeciwko agresorom" - jednostka wpłynęła na jemeńskie wody bez zezwolenia i była zaangażowana we "wrogą działalność".
Rząd ZEA przekazał, że na statku znajdowało się 11 członków załogi, będących obywatelami 5 różnych krajów (w tym m.in. siedmiu Hindusów).
Porwanie statku zostało potępione m.in. przez ambasadorów USA i Wielkiej Brytanii przy ONZ. Żądanie natychmiastowego uwolnienia porwanych członków załogi wystosowały władze m.in. Indii i Pakistanu.
Trwający od 2015 r. konflikt zbrojny w Jemenie postrzegany jest często jako wojna zastępcza między wspierającym szyickich Huti Iranem i sunnicką Arabią Saudyjską, wspieraną przez sprzymierzone z nią kraje. Huti zajmują północno-zachodnią część kraju, w tym stolicę, Sanę i port Al-Hudajda.
Krzysztof Kowalczyk (PAP); PBS (PortalMorski.pl)
Fot.: kadry z materiałów opublikowanych w serwisie YouTube (m.in. z materiału dystrybuowanego przez rebeliantów Huti po przejęciu statku)