Rząd Japonii poinformował w piątek, że rozważa wysłanie okrętów swych Sił Samoobrony na Bliski Wschód, ale działałyby one niezależnie od dowodzonej przez USA koalicji, która ma operować w rejonie cieśniny Ormuz.
Jak powiedział na konferencji prasowej rzecznik rządu Yoshihide Suga, na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego premier Shinzo Abe polecił ministrom zbadanie możliwości wysłania zespołu Sił Samoobrony przeznaczonego do "zbierania informacji".
Misja ta nie byłaby włączona do zapowiadanej koalicji pod wodzą Stanów Zjednoczonych, która ma zapewnić bezpieczeństwo żeglugi w regionie w sytuacji, gdy wzrasta napięcie w stosunkach z Iranem. "Japonia będzie podejmować własne wysiłki" - zaznaczył Suga. Dodał, że termin wysłania zespołu zostanie ustalony w trakcie konsultacji, które właśnie się rozpoczną.
Według źródeł w rządzie i rządzącej partii, na które powołuje się agencja Kyodo, ostateczna decyzja w sprawie wysłania okrętów będzie uzależniona od aktualnej sytuacji.
Planowana koalicja pod amerykańskim dowództwem ma być odpowiedzią na dokonane w czerwcu ataki na dwa tankowce w rejonie cieśniny Ormuz, która łączy Zatokę Perską z otwartymi wodami Morza Arabskiego. Jeden z tych statków odbywał rejs zlecony przez japońską firmę żeglugową. Do koalicji zgodziły się na razie dołączyć Wielka Brytania, Australia, Bahrajn, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, ale Japonia zachowuje w tej sprawie milczenie.
Czytaj także:
Kanadyjski okręt przepłynął Cieśniną Tajwańską
Kolejny rejs okrętów marynarki wojennej USA przez Cieśniną Tajwańską
Swoboda żeglugi przez cieśninę Ormuz jest dla Japonii kwestią kluczową, gdyż 90 proc. importowanej przez nią ropy naftowej pochodzi z Bliskiego Wschodu. Jak wskazuje Kyodo, Tokio nie zareagowało na inicjatywę Waszyngtonu między innymi dlatego, że nie chce narażać na szwank swych tradycyjnie przyjaznych stosunków z Teheranem.
dmi/ ap/