NATO rozważa rozbudowę dowództwa Sojuszniczych Sił Morskich (MARCOM) w Londynie w obliczu rosnącej aktywności rosyjskich okrętów podwodnych - poinformował w środę brytyjski dziennik "The Times".
Zgodnie z informacjami gazety przygotowywane plany zakładają zatrudnienie do 200 dodatkowych osób, co niemal podwoi obecne zatrudnienie w bazie. Jednocześnie amerykańskie władze pracują nad wznowieniem funkcjonowania podobnego dowództwa w USA, które zostało rozwiązane po zakończeniu zimnej wojny. Ostateczne decyzje mają zapaść najwcześniej podczas lipcowego szczytu NATO w Brukseli.
"Times" zaznaczył, że propozycja rozbudowania bazy jest związana z wielką aktywnością rosyjskich okrętów podwodnych w minionych latach, w tym sześciu okrętów typu Kilo, które regularnie pływają po wodach Morza Czarnego i Morza Śródziemnego, a także z rosnącymi obawami dotyczącymi możliwych prób zakłócenia lub przerwania położonych na dnie Atlantyku kabli zapewniających łączność między Europą a USA.
"Obserwujemy ich (Rosjan) aktywność na całym obszarze, który jest w sferze zainteresowań NATO; aktywność ta jest znaczna i rośnie" - tłumaczyło w rozmowie z dziennikiem źródło w strukturach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Według niego rosyjskie okręty "stanowią zagrożenie dla sił morskich NATO i elementów krytycznej infrastruktury NATO".
Jak zaznaczono, we wtorek fregata brytyjskiej marynarki wojennej HMS Westminster eskortowała przez Cieśninę Kaletańską (najwęższą część kanału La Manche) dwa rosyjskie okręty wojenne i dwa okręty pomocnicze, wracające do bazy w Kaliningradzie po ćwiczeniach na Bliskim Wschodzie.
W wigilię świąt Bożego Narodzenia inny brytyjski okręt, HMS Tyne, pilnował rosyjskiej łodzi wywiadowczej, która przepływała przez Morze Północne i kanał La Manche, a śmigłowiec Wildcat eskortował dwie inne jednostki, które wpłynęły na brytyjskie wody terytorialne.
Minister obrony Wielkiej Brytanii Gavin Williamson zadeklarował wówczas, że "nie będzie się wahał przed obroną naszych wód terytorialnych". "Nie będziemy tolerować żadnej formy agresji" - dodał.
"Times" podkreślił, że szczególnym wyzwaniem dla brytyjskiej marynarki wojennej są nowe rosyjskie okręty podwodne, które są szybsze i cichsze, co utrudnia ich wczesne wykrywanie, a także niewystarczające inwestycje w systemy zwalczania okrętów podwodnych w ostatnich 25 latach, gdy Wielka Brytania skupiała się na operacjach lądowych na Bałkanach, a także w Iraku i Afganistanie.
Z Londynu Jakub Krupa
jakr/ akl/ mal/