Bezpieczeństwo

Wciąż nie zapadła ostateczna decyzja MON dotycząca zakupu okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej. Resort przyznał ostatnio, że rozważa ich zakup bez pocisków manewrujących, mimo wcześniejszych deklaracji o wspólnym zakupie. Zdaniem ekspertów od bezpieczeństwa to może się okazać nietrafionym pomysłem, który stwarza ryzyko, że na rakiety trzeba będzie czekać latami, a na końcu nie będą one kompatybilne z okrętami. Tymczasem zakup okrętów jest jedną z najpilniejszych potrzeb armii.

- Niezbędne jest, aby okręty podwodne, które Polska zakupi, były już na starcie wyposażone w broń odstraszania, czyli pociski manewrujące. Taka broń pozwoli nie tylko pokazywać okręty na Bałtyku, lecz także sprawiać wrażenie, że jesteśmy w stanie szybko i precyzyjnie odpowiedzieć na atak. Dzięki broni odstraszania możemy doprowadzić do projekcji siły, czyli przestraszyć wroga i pokazać, że możemy w każdej chwili odpowiedzieć na jego niewłaściwe zachowania - mówi agencji Newseria Biznes dr Łukasz Kister, ekspert ds. bezpieczeństwa Instytutu Jagiellońskiego.

W ramach wartego około 10 mld zł programu modernizacyjnego Orka MON planuje kupić trzy okręty podwodne nowego typu, które znajdą się na wyposażeniu Marynarki Wojennej. Okręty mają być wyposażone w rakiety manewrujące, zdolne niszczyć cele w odległości wielu setek kilometrów i zapewnić polskiej flocie realną możliwość wykorzystania broni odstraszania.

- Zakup broni odstraszania i środków do jej przenoszenia to komplet, który pozwoli nam swobodnie realizować i chronić nasze interesy polityczne, ekonomiczne oraz  militarne na kluczowym akwenie, jakim jest dla nas Morze Bałtyckie - mówi dr Łukasz Kister.

Resort obrony negocjuje obecnie z francuską korporacją stoczniową Naval Group (dawniej DCNS), która zaoferowała dostarczenie Polsce okrętów typu Scorpène. Prowadzi też rozmowy norwesko-niemieckie, które dotyczą zakupu okrętów 212CD, produkowanych przez holding stoczniowy TKMS. Trzecią ofertę złożył szwedzki Saab, który zaproponował okręty podwodne typu A26. Decyzja ma zapaść w ciągu najbliższych tygodni.

Na początku lipca szef MON Antoni Macierewicz przyznał, że prawdopodobna jest budowa okrętów podwodnych wspólnie z Niemcami, ale ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie została podjęta. Niemieckie okręty – według ekspertów – nie mają możliwości uzbrojenia w pociski manewrujące.

- Rozdzielenie zakupu okrętów podwodnych i pocisków manewrujących może doprowadzić do sytuacji, w której nie kupimy ani jednego, ani drugiego. Może się też okazać, że z różnych powodów, wynikających np. z przepisów prawa czy zmieniających się technologii, pociski manewrujące, które dokupimy w odstępie kilku lat, nie będą zdolne do realizacji zaplanowanych celów. Trzeba też pamiętać o tym, że okręty podwodne buduje się na konkretne zapotrzebowanie. Te, które służą do przenoszenia pocisków manewrujących, są zupełnie inaczej zbudowane niż klasyczne okręty podwodne - zauważa dr Łukasz Kister.

Zdaniem eksperta Instytutu Jagiellońskiego rozdzielenie zakupu okrętów i pocisków manewrujących stwarza ryzyko, że uzbrojenie będzie niekompatybilne. Tymczasem Polska już teraz pilnie potrzebuje nowych okrętów podwodnych wyposażonych w broń odstraszania.

- Polska już dziś potrzebuje okrętów podwodnych. Żadne z posiadanych przez Marynarkę Wojenną okrętów nie są dziś w stanie realizować zadań operacyjnych na morzach i oceanach. Mamy kilka 50-letnich okrętów, które powinny się stać własnością Muzeum Marynarki Wojennej i tam cieszyć oko jako eksponat muzealny. Poza tym nie mamy niczego: nie mamy żadnych okrętów zdolnych do realizacji zadań kluczowych dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa - mówi dr Łukasz Kister.

Ekspert Instytutu Jagiellońskiego przestrzega, że w czarnym scenariuszu Polska będzie musiała wydać dodatkowe setki milionów dolarów na dostosowanie i przebudowę zakupionych okrętów podwodnych tak, żeby można było je wyposażyć w pociski manewrujące. Aby uniknąć takiego ryzyka, MON powinien już na wstępie postępowania przetargowego zaznaczyć, że okręty muszą mieć na wyposażeniu broń odstraszania.

- Nie powinniśmy zakładać, że kupimy okręty dzisiaj, a pociskami manewrującymi zajmiemy się za kilka lat. Może się bowiem okazać, że te okręty nie będą zdolne do przenoszenia rakiet, które zostaną nam później zaproponowane, bo okażą się niedostosowane technicznie. Wtedy będziemy musieli wydawać kolejne środki, żeby te okręty przebudować, zmodernizować i dostosować. To nie jest właściwy kierunek - podkreśla dr Łukasz Kister.

Według wcześniejszych zapowiedzi MON nowe okręty podwodne mają trafić do Marynarki Wojennej najpóźniej w 2024 roku.

- Powinniśmy kupować uzbrojenie z różnych źródeł, wraz z przekazaniem nam kodów źródłowych i technologii, którą będziemy wykorzystywać. Nie możemy doprowadzić do sytuacji w której państwo trzecie - dziś sojusznik, a jutro już nie - będzie decydowało o tym, czy możemy wykorzystać środki odstraszania. W naszej dzisiejszej sytuacji i położeniu geopolitycznym musimy być zdolni do tego, żeby samodzielnie móc wykorzystywać uzbrojenie. Nie możemy dać się uzależnić od jakiegokolwiek dostawcy ani jakiegokolwiek kraju, bez względu na to, jak bardzo mu dziś ufamy - podkreśla ekspert ds. bezpieczeństwa Instytutu Jagiellońskiego.

Newseria.pl

-4 bart
polska potrzebuje lekarstw, szkół, technologii, pracy, żłobków, dobrej służby zdrowia, A NIE RAKIET!!!!!
07 sierpień 2017 : 12:26 FART | Zgłoś
+8 A po co?
A po co lekarstwa, szkoły, technologie, praca, żłobki, dobra służba zdrowia gdy nie ma rakiet?
To tak jakby dorobek życia trzymać w otwartym pudełku na środku ulicy. Po co się starać? I tak rzyjdą i zabiorą.
Wystarczy popatrzeć na tysiąc lat naszej historii. Wiecznie byliśmy łupieni, mordowani, rozgrabiani, kobiety gwałcone itd.
Co nam ma zagwarantować bezpieczeństwo jeżeli nie silna armia? Sojusze, żłobki, służba zdrowia?
Teorie, że armia nam jest niepotrzebna były dobre 20 lat temu ale od tej pory wiele się zmieniło, tylko trzeba to widzieć.
07 sierpień 2017 : 14:04 hggttu | Zgłoś
+12 Demagogia
Co to ma do rzeczy? To jasne, że Polska potrzebuje tego wszystkiego, ale potrzebuje też nowoczesnych, dobrze uzbrojonych okrętów spełniających wymogi obronności. Jesteśmy dużym krajem europejskim, jesteśmy w NATO, musimy wypełniać zadania sojusznicze. To może w ogóle rozwiążmy siły zbrojne, bo przecież potrzebujemy żłobków, szkół, lekarstw itd. A jeśl chodzi o technologię, to akurat udział w projekcie budowy okrętów podwodnych (i budowa nawodnych) oraz związany z tym transfer technologii bardzo się naszej gospodarce przyda.
07 sierpień 2017 : 14:09 Dali | Zgłoś
+7 Co Polska potrzebuje.
Każdy kraj potrzebuje lekarstw, szkół, technologii, pracy, żłobków i dobrej służby zdrowia. Tylko niestety, żaden kraj mający słabą armię, nie może czuć się bezpiecznie, a jego autorytet w świecie jest zerowy.
07 sierpień 2017 : 15:24 Jan Tokarski | Zgłoś
-3 Pan
"Decyzja ma zapaść w ciągu najbliższych tygodni" Spodziewam się, że genialny strateg Antoni wymyśli, że dużo lepsze i tańsze okręty podwodne wybudujemy sobie sami w stoczni w Wisełce w kooperacji z krajami międzymorza.
07 sierpień 2017 : 18:49 January | Zgłoś
+3 Potrzeby
Trzy rozbiory dwie przegrane wojny dramatyczny komunizm, 30 mln Polaków rozrzuconych po świecie, utracone 2/3 terytorium i rozpaczliwa pogoń za Zachodem przy deficycie inteligencji wymordowanej i wygonionej- nie mówmy o żłobkach i szpitalach, tylko zastanówmy się jak przetrwać w świecie permanentnej wojny, obecnie wojny cybernetycznej, w której znowu nie mamy nic, ani satelit, ani sztucznej inteligencji. Nie cierpie tej mentalności klęczników żebrzących o darowanie życia. Odwaga partyzantów to jedno, ale cenniejsza jest mądrość, bo pociaga mniej ofiar cywilnych. Skoro Polska potrzebuje okretów podwodnych z rakietami, tzn. że potrzebuje i nie mądrujcie.
07 sierpień 2017 : 22:47 Lee | Zgłoś
+3 Pottzeby 2
Tylko zakup okretów z rakietami - mamy okręty rakietowe bez rakiet, okrety ZOP bez torped, dywizjon rakietowy bez rakiet, Hazard Perry z jedną rakietą, nie wiem jak z F16 ale pewnie jest podobnie, haubice bez amunicji itd. Może wystarczy kupowania tych łuków za miliony dolarów bez strzał. Doświadczenie pokazuje, że politycy nigdy nie kupuja rakiet, bo żłobki i szpitale.
07 sierpień 2017 : 22:51 Lee | Zgłoś
0 KOSZTA
Armia jest w stanie rozkładu zarówno osobowego jak i sprzętowego. Minister wojny straszy nas z telewizora zagrożeniem ze wschodu, wpaja się nam że katastrofa to był zamach. Słowem wróg u bram. Jednocześnie na program 500+ przeznacza się 20-25 miliardów złotych rocznie a w armii jak było tak jest. Kwota 20 mld rocznie przez 10 lat pozwoliła by na budowę silnej armii. Jednocześnie rozruszało by to gospodarkę i nie było by potrzebne przywracanie godności!
08 sierpień 2017 : 06:54 Falco | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0644 4.1466
EUR 4.2243 4.3097
CHF 4.5435 4.6353
GBP 5.1 5.203

Newsletter