Epidemia koronawirusa spowalnia lub przerywa pracę stoczni. Podajemy przykłady zakładów zawieszających produkcję. Negatywny "efekt koronawirusa" dał się już, niestety, zauważyć także w napływie nowych zamówień na statki.
Jeszcze w styczniu tego roku jeden z analityków Clarkson Research Services twierdził, że przy portfelu zamówień, który stanowi zaledwie 9 % istniejącej floty w porównaniu z 45 % w 2010 r. i z zaledwie 80 aktywnymi obecnie stoczniami w porównaniu ze 173 przed dekadą, "z pewnością rozpoczynamy nową dekadę z mniej niepokojącą sytuacją po stronie podaży statków".
Teraz, w wyniku niekorzystnego rozwoju sytuacji za sprawą epidemii koronawirusa, na krótko, teoretycznie, spadnie podaż (przekazanie części statków przesunie się nieco w czasie). Niestety, wiele wskazuje na to, że spowolnienie gospodarcze, a nawet recesja zawiniona przez epidemię "popsuje" dające wcześniej nadzieję rynkowe równanie po stronie popytu, który będzie niższy, niż jeszcze nie dawno oczekiwano.
Ostre hamowanie napływu nowych zamówień
W okresie od początku roku do początku marca tego roku zanotowano aż 64-procentowy spadek w nowych zamówieniach napływających do stoczni w porównaniu z analogicznym okresem roku 2019.
Budowniczowie statków są przygotowani na kolejny słaby rok, jeśli chodzi o napływ nowych zamówień, a dane opublikowane niedawno przez Clarkson Research Services pokazują, że liczba nowych zamówień spadła o 64 % rok do roku, przy czym epidemia koronawirusa zwiększa niepewność na rynku. W ciągu pierwszych 10 tygodni roku zamówiono na świecie zaledwie 65 statków.
Nie napawał optymizmem już rok poprzedni, w którym liczba nowych budów spadła o ponad jedną trzecią w porównaniu z rokiem 2018. "Kurczący się globalny portfel zamówień był jedną z bardziej trwałych (uporczywie utrzymujących się) cech okresu po kryzysie finansowym, a wielkość zamówień spadła do ok. 30 % szczytowych poziomów" - przypominają analitycy Clarkson Research Services. Podali oni także, że wielkość światowego portfela zamówień na statki o jednostkowym tonażu powyżej 1000 spadła "gwałtownie" w ciągu ostatniej dekady: chodzi o spadek o 70 % w liczbie statków i 67% w tonach łącznej nośności - do 2953 statków o łącznym tonażu 174 milionów ton nośności.
Jeśli chodzi o łączną wielkość inwestycji w nowe budowy statków w dolarach amerykańskich, to szacunkowa wartość portfela zamówień spadła o 54 % w stosunku do poziomu sprzed 10 lat i wynosi obecnie ok. 226 mld USD.
"O ile łączna wielkość zamówień ostatnio się ustabilizowała, to nastąpiła zmiana strukturze zamówień (product mix) w kierunku ograniczonej liczby statków statków o "wyższej wartości".
W badaniu opinii przeprowadzonym poprzez ankietę zamieszczoną na witrynie internetowej Clarksona, zamkniętą już w dość zaawansowanej fazie rozwoju epidemii koronawirusa, około dwóch trzecich respondentów przewidywało, że nie doświadczymy wzrostu zamówień na statki przynajmniej do 2022 roku.
Chiny pozostają liderem, ale w ostatnim okresie lepsza Korea
Według danych Clarkson Research Services, w lutym Korea Południowa wyprzedziła Chiny w zamówieniach na budowę nowych statków. Stocznie południowokoreańskie zdobyły w lutym zamówienia łącznie na 200 000 skompensowanych jednostek tonażu pojemnościowego brutto (CGT) w ośmiu statkach, co stanowi 67 proc. wszystkich zamówień pozyskanych w tym okresie na świecie. To więcej niż Chiny, które - w styczniu - zdobyły tylko 8000 CGT w zamówieniu na jeden kontenerowiec. Również Filipiny wyprzedziły Chiny o 60 000 CGT, pozyskując od początku roku zamówienia na cztery statki, podobnie jak Japonia z zamówieniem na jeden statek o pracochłonności 30 000 CGT.
Dopiero ostatnio, około połowy marca, Yangzijiang Shipbuilding (Holdings) Ltd, jedna z największych prywatnych stoczni w Chinach, podpisała umowę z Tiger Group dotyczącą budowy maksymalnie 10 statków o łącznej wartości 1,15 miliarda USD. Zamówienie obejmuje na razie dwa kontenerowce o ładowności po 14 tys. TEU i wartości kontraktowej 115 mln USD - każdy, z dostawą począwszy od połowy 2022 roku. Pozostałych osiem podobnych pozostaje w opcjach kontraktowych.
Prawdopodobnie przyczyną niskiego wskaźnika napływu nowych zamówień w Chinach w ostatnim czasie, zwłaszcza w styczniu i lutym, są zakłócenia w chińskim przemyśle spowodowane epidemią koronawirusa, ale kraj ten nadal jest światowym liderem jeśli chodzi o łączną wielkość portfela zamówień - z 26,16 mln CGT, co stanowi 35 procent całego rynku. Na drugim miejscu jest Korea Południowa z 21,28 mln CGT (29 %), a na trzecim Japonia z 10,91 mln CGT (15 %).
W porównaniu do stycznia br. dostawy nowych statków z Chin spadły w lutym aż o 96 procent. W Korei Południowej spadły one o 54 procent, a w Japonii o 39.
Mniejsza globalna produkcja i handel - potrzeba będzie mniej statków
Spada światowy handel, a co za tym idzie - także wolumeny przeładunków w portach i transportu morskiego. To będzie się przekładało na osłabienie popytu na morskie usługi przewozowe i (w większości sektorów) obniżenie stawek fachtowych, a co za tym idzie - pogorszenie nastrojów wśród potencjalnie zainteresowanych inwestycjami w nowe statki i odkładanie decyzji inwestycyjnych (nowych zamówień) w czasie.
Dla przykładu eksport samochodów z Korei Południowej spadał już przez siedem miesięcy z rzędu, ale z mniejszą dynamiką. Ostatnio - w lutym - spadł natomiast aż o 25 procent w efekcie zakłóceń spowodowanych przez epidemię koronawirusa. Włosko-amerykański koncern Fiat Chrysler (FCA) z powodu pandemii koronawirusa zamknie swoje fabryki w Europie i USA - poinformował w poniedziałek przedstawiciel włoskich związków zawodowych. Koncern Ford Motor poinformował, że 21 marca zamknął fabrykę w Indiach, a produkcja zostaje obecnie zawieszona również w innych krajach. 23 i 25 marca częściowo zamknięte zostaną zakłady w Londynie i Walii. W ubiegłym tygodniu Ford zawiesił produkcję w Europie.
Jeden z największych w świecie operatorów samochodowców - Wallenius Wilhelmsen z Oslo, posiadający obecnie flotę 51 statków - planuje usunąć ze swojej floty do 15 statków poprzez kombinację złomowania przynajmniej czterech samochodowców i długotrwałego wyłączania z eksploatacji (odstawiania w tzw. cold laid-up) dalszych dziesięciu, aby przygotować się do tego, co określa jako "trudny czas".
Armator ujawnił także, że zrezygnuje również z czterech pozostałych planowanych instalacji odsiarczających płuczek spalin, w ramach szerszego działania mającego na celu ograniczenie nakładów inwestycyjnych do minimum.
W związku z tym, że pandemia Covid-19 nadal postępuje, a działania łagodzące podejmowane przez władze szybko ewoluują, cała sytuacja mocno uderzaja w łańcuchy dostaw, a producenci pojazdów zamykają zakłady na całym świecie. Na rynku, który już dotychczas miał pewną nadwyżkę zdolności przewozowych, nie oczekujemy, że statki te będą potrzebne w przewidywalnej przyszłości. Świat zmienił się dramatycznie w ciągu ostatnich tygodni i wszyscy odczuwamy ten efekt. Wpływ tych wydarzeń na gospodarkę światową i globalne łańcuchy dostaw pozostaje nieprzewidywalny, ale coraz wyraźniej widać, że obecne wydarzenia będą miały skutki długoterminowe - powiedział prezes i dyrektor generalny Wallenius Wilhelmsen Craig Jasienski.
Wallenius Wilhelmsen ma w budowie dwa nowe statki, których przekazanie przez stocznie będzie jeszcze bardziej opóźnione z powodu zakłóceń, jakie spowodowała pandemia w stoczniach chińskich.
W ślad za wycieczkowcami zatrzymują się budujące je stocznie
Światowa branża morskich i rzecznych rejsów wycieczkowych niemal w całości się zatrzymała. Całe floty idą "na sznurek". Niektóre - według pierwszych deklaracji - do początków kwietnia, częściej - do początku maja. W wielu przypadkach zawieszenie działalności wycieczkowych linii żeglugowych będzie zapewne przedłużone.
Nie tylko wycieczkowe linie żeglugowe zawieszają działalność z powodu koronawirusa. Dołączyły do nich niektóre stocznie znane z budowy dużych wycieczkowców. W oficjalnym komunikacie z 13 marca włoski, kontrolowany przez państwo koncern stoczniowy Fincantieri SpA poinformował, że przerywa pracę w swoich włoskich stoczniach na dwa tygodnie - od 16 do 29 marca. Pracownicy wysyłani są na urlopy.
Decyzja zarządu Fincantieri wyprzedziła o około tydzień krok rządu Włoch. Premier Włoch Giuseppe Conte w ostatnią sobotę wieczorem ogłosił decyzję o wstrzymaniu na całym terytorium kraju wszelkiej działalności produkcyjnej, która nie jest niezbędna. Ogłoszona decyzja oznacza zamknięcie w całych Włoszech wszystkich fabryk i zakładów produkcyjnych, które nie mają strategicznego znaczenia, niezbędnego dla funkcjonowania kraju.
Inna duża stocznia zajmująca się budową wycieczkowców pracuje, ale wprowadzono w niej liczne obostrzenia i specjalne procedury mające ograniczyć lub uniemożliwić rozprzestrzenianie się wirusa. Niemiecką stocznię Meyer Werft podzielono na strefy. Każdy pracownik jest przypisany do określonej strefy (związanej z oddzielną bramą zakładu) i ma się nie poruszać poza nią. W wyjątkowych przypadkach może opuścić wyznaczoną strefę, ale tylko po uzyskaniu pozwolenia od właściwego przełożonego. Zakazano gromadzenia się w grupach. Nie zamknięto tylko stref dla palaczy, ale nakazano tam utrzymywanie dystansu co najmniej 1,5 m między przebywającymi tam osobami. Zamknięto natomiast pokoje rekreacyjne i kantyny pracownicze, wyłączono automaty, w których można kupić napoje czy przekąski. Zlikwidowano przerwy w pracy.
Produkcję zawiesiły stocznie grupy MV Werften (jednego z największych pracodawców w Meklemburgii-Pomorzu Przednim) w Wismarze, Rostoku i Stralsundzie (ok. 3100 pracowników). Produkcja została wstrzymana po zakończeniu ostatniej zmiany w piątek. Działalność została na razie zawieszona na okres około czterech tygodni - do 19 kwietnia.
Jak stwierdził rzecznik stoczni - decyzja ta stała się konieczna ze względu na poważne ograniczenia w działalności ze względu na epidemię koronawirusa. Pomimo kompleksowych środków zapobiegawczych zaimplementowanych w ostatnich tygodniach, nie wszystkie wymagania mogą zostać w codziennej praktyce produkcyjnej spełnione, jak np. wymagane bezpieczne odległości pomiędzy pracownikami w bezpośredniej produkcji.
Stocznia w Wismarze zajęta jest obecnie m.in. budową wielkiego wycieczkowca Global Dream (ponad 9500 miejsc dla pasażerów i załogi). Prace przy budowie jednostki siostrzanej rozpoczęto w Rostocku w grudniu 2019 r. W Stralsundzie budowany jest obecnie wycieczkowiec ekspedycyjny Crystal Endevour dla 200 pasażerów.
Spowolnienie w stoczniach zachodniej i północnej Europy może dotknąć polskich podwykonawców
Spowolnienie lub zawieszenie pracy m.in. w stoczniach niemieckich i nordyckich może spowodować konieczność spowolnienia budowy komponentów przeznaczonych dla nich w stoczniach polskich. W Polsce, głównie w Gdańsku i Gdyni, powstają sekcje i bloki na budowę wycieczkowców w stoczniach Meyer Werft, MV Werften, Meyer Turku i innych, a także konstrukcje stalowe i częściowo wyposażone statki lub kadłuby dla wielu innych stoczni głównie w Niemczech, Holandii, Francji i Norwegii.
W ostatni czwartek, 19 marca br., działalność produkcyjną zawiesiła (co ogłoszono w oficjalnej informacji dla mediów) niemiecka stocznia Flensburger Schiffbau-Gesellschaft (FSG), która - jak wiele innych w zachodniej i północnej Europie - korzysta z sekcji i bloków budowanych w Polsce. Zgodnie z zasadami niemieckiego systemu opieki społecznej, Federalna Agencja Pracy ma obowiązek zapewnić pracownikom stoczni wynagrodzenie w okresie zawieszenia.
Stocznia we Flensburgu ma obecnie w zamówieniach lub buduje jeden statek ro-ro o nośności 11 900 t dla Siem Industries, jeden duży prom ro-pax z napędem LNG o 1680 miejscach dla pasażerów dla Brittany Ferries i jeden statek dla 1800 pasażerów dla Irish Continental (Irish Ferries). Wszystkie one mają być przekazane armatorom w tym roku.
Stocznia ta już od dłuższego czasu przeżywała problemy innej natury - rynkowo-finansowej i borykała się z opóźnieniami w budowie statków oraz z nierówną solidnością oraz terminowością podwykonawców. Jak już informowaliśmy na łamach Portalu Morskiego - w lutym straciła, na rzecz stoczni fińskiej, zamówienie na dwa promy ro-pax o pojemności brutto po 48 000 jednostek dla państwowego armatora z Tasmanii.
Problemy zagranicznych stoczni mogą dotknąć nie tylko polskie firmy będące podwykonawcami, ale i Polaków pracujących w stoczniach w ramach emigracji zarobkowej. Bardzo wielu z nich pracuje w stoczniach budujących statki i konstrukcje offshore w Norwegii.
Spadająca tam liczba miejsc pracy może oznaczać, że wielu Polaków będzie zmuszonych wrócić do kraju ze względu na dużo mniejsze szanse znalezienia pracy. To w pewnym zakresie już się dzieje, choć chodzi głównie o - w założeniu - tymczasowe przestoje spowodowane doraźną sytuacją wywołaną przez epidemię. Ponadto, osłabiający się kurs korony, który wynosi obecnie 0,38 (a sytuacja ta może się przedłużać i pogłębiać, jeżeli epidemia doprowadzi do globalnej recesji, która nie oszczędzi Norwegii), może też spowodować, że emigracja zarobkowa do kraju fiordów będzie po prostu nieopłacalna, jako że zarobione tam pieniądze będą miały znacznie mniejszą wartość niż jeszcze kilka lat temu.
Stocznie w Chinach ruszają po przestoju, holenderskie pracują
Według Maritime Strategies International (MSI) tylko jeden masowiec z 24 planowanych do przekazania w lutym 2020 r. przez chińskie stocznie trafił w tym miesiącu do armatora. Wynika z tego, że spodziewać się można znaczących poślizgów w dalszych planowanych na ten rok dostawach masowców, ponieważ chińskie stocznie dopiero powracają do pracy po odnotowaniu spadku liczby przypadków zakażenia koronawirusem.
Holenderska grupa Damen posiada zakłady produkcyjne na całym świecie, w tym cztery w Chinach. Stocznie te musiały zostać zamknięte w wyniku działań rządu chińskiego mających na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się koronawirusa. Jednak według rzecznika prasowego stoczni Damen (cytowanego przez branżowe media holenderskie 19 marca) przedsiębiorstwa te są znowu "w pełni operacyjne". Również zakłady produkcyjne Damena w Holandii pracują. "Jak dotąd, pod względem biznesowym, mamy sprawy pod kontrolą i radzimy sobie z nimi najlepiej jak potrafimy" - zapewniał rzecznik grupy Damen.
Ceremonia chrztu Kilstroom, wielofunkcyjnego statku roboczego z systemem pozycjonowania dynamicznego DP1 dla Van Wijngaarden Marine Services, została odwołana, ale statek miał być dostarczony zgodnie z planem.
Praca w niedużej stoczni holenderskiej De Hoop Shipyard przebiega normalnie, mimo że wiele osób, w tym niektórzy z kierownictwa, pozostają w domu chorzy (niekoniecznie z powodu koronawirusa). Pracownicy z podwyższoną temperaturą ciała są natychmiast odsyłani do domu. W stoczni trwają m.in. ostatnie prace wykończeniowe i wyposażeniowe na statku ekspedycyjnym Silver Origin.
Światowy potentat w budowie pogłębiarek, Royal IHC, odmówił mediom holenderskim komentarza w sprawie działań podejmowanych w związku z epidemią ograniczając się do stwierdzenia jednego z rzeczników: "Firma codziennie dokonuje przeglądu środków i w razie potrzeby dostosowuje je".
PBS, z mediów (lokalne media niemieckie i holenderskie, TradeWinds)
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.