W piątek, 19 października świętowano w Gdańsku 70. rocznicę położenia stępki i zwodowania pierwszego po II wojnie światowej, zbudowanego w Polsce rudowęglowca – Sołdek. Obecnie statek-muzeum jest w zasobach Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku i od ponad 30 już lat służy przy nabrzeżu Ołowianki mieszkańcom i turystom odwiedzającym to miasto.
W uroczystości powtórnego poświęcenia statku i podniesienia nowej bandery wzięły udział osoby związane w sposób szczególny z Sołdkiem, m.in.: dr inż. Jerzy Litwin - dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, Piotr Soyka - prezes grupy kapitałowej Remontowa Holding, prof. Piotr Doerffer - syn inżyniera Jerzego Doerffera, pod którego kierunkiem zbudowano ten pierwszy polski rudowęglowiec i kontradmirał Piotr Stocki – prezes Towarzystwa Przyjaciół Statku Muzeum Sołdek. W uroczystościach wzięli udział także przedstawiciele władz miasta w osobie prezydenta Pawła Adamowicza oraz duchowieństwa, które reprezentowali: ks. biskup dr Zbigniew Zieliński i ojciec Edward Pracz z Duszpasterstwa Ludzi Morza.
- W historii statku miało miejsce niezwykłe wydarzenie. W dniu 3 kwietnia 1948 roku w Stoczni Gdańskiej odbyła się uroczystość położenia stępki pod budowę jednostki. Do udziału w tej uroczystości został zaproszony zakonnik od ojców kapucynów, który poświęcił stępkę. Nigdy wcześniej i nigdy potem takie wydarzenie nie miało miejsca, dlatego chcąc w szczególny sposób uhonorować statek-muzeum i dorobek przemysłu stoczniowego postanowiliśmy powrócić do pięknego obyczaju odnawiania ślubów, odnawiania przysiąg i poświęceń – mówił kontradmirał Stocki.
- Nie wszystkie statki dożywają takiego wieku, właściwie większość kończy swój żywot jako przysłowiowe żyletki, ale może przez to poświęcenie przez zakonnika w 1948 roku statek ominęły tragedie i przykre wydarzenia – podsumował.
Odnosząc się do tych słów warto dodać, że Sołdek przez ponad 31 lat odbył 1479 podróży morskich do Danii, Niemiec, Belgii i Szwecji, przewiózł w sumie ponad 3,5 miliona ton węgla i rudy żelaza zawijając do 60 portów, a swój niezwykle pracowity etap eksploatacji zamknął 30 grudnia 1980 roku.
Drugie życie Sołdek otrzymał dzięki remontowi adaptacyjnemu w Gdańskiej Stoczni Remontowa SA. Piotr Soyka, który przez 20 lat był jej prezesem, a obecnie jest prezesem grupy kapitałowej Remontowa Holding, do której należy ta stocznia, ciepło wspominał rodzinne i historyczne więzi, łączące go ze Stocznią Gdańską, która ten statek zbudowała.
- W zasadzie to właśnie dzięki Sołdkowi trafiłem do Gdańska. Mój ojciec, Henryk Soyka w latach 50. był głównym inżynierem i dyrektorem technicznym Stoczni Gdańskiej, a więc właśnie w czasach, w których powstawała seria rudowęglowców typu B-30, zapoczątkowana przez Sołdka – wspominał prezes Piotr Soyka.
- Ponownie zetknąłem się z Sołdkiem w latach 80., gdy grupa pracująca przy budowie statku zapytała mnie, czy zechciałbym być w komitecie zaangażowanym w jego przebudowę i przystosowanie go do pełnienia funkcji muzeum. Zgodziłem się. Co miesiąc odbywały się spotkania z radą związaną z Sołdkiem, do której należeli wybitni inżynierowie, m.in. Jerzy Doerffer. Dzięki tym spotkaniom, wówczas jeszcze jako młody dyrektor produkcji Gdańskiej Stoczni Remontowej, której powierzono wykonanie remontu adaptacyjnego statku, miałem okazję poznać wielu ludzi, skorzystać z ich wiedzy i bogatych doświadczeń, za co serdecznie dziękuję – podkreślił Piotr Soyka.
Po specjalnym remoncie, 17 lipca 1985 r. Sołdek rozpoczął nową służbę jako statek-muzeum Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, przy nabrzeżu gdańskiej Ołowianki. Od tamtej pory Remontowa Holding sprawuje nad jednostką patronat.
Sołdek przeszedł okresowe przeglądy w dokach Gdańskiej Stoczni Remontowa SA. Kilka lat temu przeprowadzono także na nim duże prace konserwatorskie zabezpieczając kadłub statku, odnawiając nadbudówki - dziobową i rufową oraz pomieszczenie maszyny sterowej.
Stoczniowcy wymienili także elementy wręgów i pokładników pokładu głównego, naprawili elementy wzmocnienia poszycia burtowego, wyremontowali pokrywy ładowni. Wykonano prace konserwatorsko-malarskie w ładowniach i zbiornikach balastowych, zabezpieczając wszystkie te powierzchnie specjalnymi powłokami malarskimi o odpowiedniej trwałości.
- Cieszymy się, że nasze muzeum zabezpieczyło ten statek - mówił dr Jerzy Litwin, dyrektor NMM w Gdańsku. - To jedyny tej wielkości, zachowany statek parowy w Europie. Zainteresowanie nim wzrasta każdego roku, notujemy coraz więcej osób odwiedzających, w zeszłym roku mieliśmy ponad 50 tys. i mam nadzieję, że w tym roku, ta liczba wzrośnie - podsumował dyrektor Litwin.
Agnieszka Latarska, rel (Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku)
Fot.: Sławomir Lewandowski
Muzeum Morskie powinno przejąć ją pod swoja opiekę bo mimo zapewnień sprzed kilkunastu lat miasto Gdynia nie interesuje się
tą jednostką.
Dodajmy, że średnioroczna produkcja statków w pełni wyposażonych w polskich stoczniach, po roku 2009, w jednostkach tonażu pojemnościowego brutto to zaledwie około 1/20 (!) poziomu produkcji z lat 1996-2006. Nieco lepiej jest pod względem wskaźnika pracochłonności (tonażu skompensowanego brutto - CGT) i wartości budowanych statków, ale i tak polskim stoczniom (całemu naszemu przemysłowi okrętowemu) daleko w ostatnich latach do wolumenu produkcji i łącznej wartości w pełni wyposażonych statków przekazywanych przed rokiem 2009.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.