We wtorek rozpoczął się proces karny mężczyzny oskarżonego o spowodowanie katastrofy, do której doszło 18 kwietnia ubiegłego roku na Morzu Śródziemnym. Zginęło wówczas około 800 osób.
W nocy z soboty, 18 kwietnia na niedzielę, 19 kwietnia 2015 r., Tunezyjczyk Mohammed Ali Malek miał dowodzić 20-metrową łodzią rybacką, jak się później okazało, z problemami nawigacyjnymi. Na pokładzie znajdowało się około 800 nielegalnych imigrantów, głównie z Afryki i Bangladeszu, w tym również dzieci. Usterka została zgłoszona włoskiej straży przybrzeżnej. Na pomoc wysłano najbliżej znajdujący się statek handlowy - portugalski King Jacob.
Podejrzewa się, że imigranci spłoszeni przez statek handlowy zebrali się w jednym miejscu, co spowodowało przewrócenie się łodzi i jej zatonięcie. Zginęło około 800 osób. Malek był jedną z 28 ocalałych.
Tuż po tragedii, sycylijscy prokuratorzy zwolnili załogę statku handlowego z jakiejkolwiek odpowiedzialności za tragedię. Stwierdzono, iż wypadek spowodowany został błędami dokonanymi przez kapitana kutra, jak i panicznym ruchem imigrantów na pokładzie.
W ubiegłym roku obrońca zasugerował, iż Malek był kozłem ofiarnym i został oskarżony tylko ze względu na inny kolor skóry. Z kolei brat oskarżonego przyznał agencji Reuters, iż Malek został zmuszony do przejęcia dowództwa nad kutrem przez uzbrojonych handlarzy ludźmi.
Wrak łodzi został odnaleziony 85 mil na północny wschód od Libii, na głębokości około 375 metrów. Była to jedna z najgorszych tragedii morskich w rejonie Morza Śródziemnego w ciągu ostatnich 10 lat.
AL