Wody balastowe, które stabilizują statki, będą musiały być wolne od różnego rodzaju organizmów. Taka konwencja Międzynarodowej Organizacji Morskiej ma obowiązywać na całym świecie. Szacuje się, że tylko przystosowanie statków Polskiej Żeglugi Morskiej do wymogów tego nowego prawa będzie kosztować 40 milionów dolarów.
Konwencja ma zapobiec przewożeniu przez statki w wodach balastowych różnych organizmów, które później niszczą lokalne ekosystemy.
Statki w wodach balastowych przewożą organizmy, które potem w różnych częściach Ziemi stanowią zagrożenie dla lokalnych zwierząt i roślin - mówi kapitan Ireneusz Gowin.
- W tej wodzie jest różnego rodzaju flora żyjątek morskich. Np. na Bałtyku rejestrujemy, że pojawiają się gatunki morskie, które nie występują w naszym regionie. Jest to właśnie konsekwencja wymiany wód balastowych - tłumaczy Gowin.
Aby konwencja o uzdatnianiu wód balastowych weszła w życie, musi ją poprzeć ponad 30 państw, które dysponują 35 procentami światowego tonażu. Brakuje jeszcze jeden procent do ratyfikacji umowy. Polski rząd jeszcze tego nie zrobił - mówi Krzysztof Gogol z Polskiej Żeglugi Morskiej.
- Chodzi o zainstalowanie takich systemów, które niszczyłyby żyjątka, które są przewożone przez statki w wodach balastowych - wyjaśnia Gogol.
Jeden statek średniej wielkości potrafi zabrać na swój pokład 18 tysięcy ton wody balastowej i przewieźć ją na drugą stronę Ziemi.
Zarobią nasze rodzime Firmy, które dostosują co trzeba w swoim czasie i O.K. !
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.