Podczas tegorocznego Baltexpo, jednym z najbardziej interesujących, bo - potencjalnie - otwierających nowe perspektywy współpracy - punktów programu drugiego dnia targów była Konferencja Duńsko-Polskiego Forum Gospodarki Morskiej.
Współpraca pomiędzy uczestnikami przemysłu morskiego w Danii i Polsce nie jest niczym nowym, nie tylko w przemyśle okrętowym. Do najbardziej spektakularnych przykładów należą oczywiście mega kontenerowce duńskiego Maersk Line, które od kilku lat zawijają do gdańskiego terminalu kontenerowego DCT. Od stycznia 2010 roku, oprócz kontenerowych serwisów feederowych, terminal ten obsługuje regularny serwis oceaniczny AE10 tego armatora. Wielkim wydarzeniem była wizyta w 2011 r. Emmy Maersk, pierwszego kontenerowca klasy E należącego do Maersk Line. Z kolei w sierpniu 2013 r. do DCT przypłynął kontenerowiec Mærsk McKinney Møller, pierwszy statek klasy Triple-E, odbywający dziewiczy rejs z Azji do Europy, o ładowności 18 000 TEU.
Duński potentat żeglugowy od lat współpracuje także z polskimi stoczniami. Kontenerowce Maersk'a regularnie wpływają do Gdańskiej Stoczni Remontowa SA na remonty, a w 2012 r. stocznia ta przebudowała także 3 statki typu AHTS (Maersk Leader, Maersk Lancer and Maersk Launcher) należące do jednej ze spółek Maersk'a dla sektora offshore. Najnowsze przykłady relacji biznesowych to m.in. instalacje systemów odsiarczania spalin (tzw. scrubbery), które na kilkunastu statkach duńskiego armatora DFDS przeprowadzono w Remontowej SA, czy pięć kontenerowców arktycznych dla Royal Arctic Line budowanych aktualnie w stoczni Remontowa Shipbuilding z grupy Remontowa Holding.
Duńsko - polskie forum na Baltexpo rozpoczęto od prezentacji polskiego przemysłu okrętowego, na przykładzie firm zrzeszonych w Związku Pracodawców Forum Okrętowe. Stronę duńską reprezentowała m.in. Jenny N. Braat, dyrektor Danish Maritime, duńskiej organizacji zrzeszającej dostawców usług i producentów sektora morskiego.
Potencjał i wybrane osiągnięcia polskiego przemysłu okrętowego przedstawił Jerzy Czuczman, dyrektor Forum Okrętowego, który podkreślił znaczącą pozycję polskich stoczni na rynkach nowych budów i remontów. W tym kontekście możliwości Centrum Techniki Okrętowej przedstawił Piotr Czabaj, kierownik tamtejszego zakładu projektowo-technologicznego.
W pierwszej części konferencji przedstawiono nowoczesny przemysł okrętowy jako obszar i zarazem efekt współpracy ponad granicami. Pokazano wiele ciekawych przykładów (nie tylko kooperacji duńsko-polskiej) na to, że współczesna produkcja okrętowa, w obecnych uwarunkowaniach rynkowych i technicznych, praktycznie nie może się odbywać wewnątrz jednego kraju. Zawsze istnieje współpraca w większym lub mniejszym zakresie, pomiędzy zainteresowanymi podmiotami w różnych krajach. W każdą budowę statku, już od etapu pracy nad projektem, zaangażowanych jest bardzo wielu dostawców usług i produktów. To wymusza współpracę, umiejętne komunikowanie się i budowanie relacji na poziomie operacyjnym, wykonawczym. Przykład takiej kooperacji, dotyczący jednego produktu - systemu Kappel (projekt nowego kształtu śruby napędowej stosowanej w połączeniu z nowatorskim asymetrycznym sterem - twisted rudder) przedstawił Poul Knudsgaard, wiceprezes MAN Diesel & Turbo.
Po wizytach w polskich stoczniach, Morten Arndal Nielsen podkreślał i komplementował zarówno wysokie kwalifikacje stoczniowców jak i możliwości techniczno-produkcyjne oraz kulturę techniczną tych firm. Wskazał jednak na możliwe pola poprawy, które dostrzega w Polsce. Jest to jego zdaniem robotyzacja produkcji, która wciąż w polskich stoczniach jest rzadkością. Przedstawił rozwiązania w tym zakresie, jakie oferuje reprezentowana przez niego firma - Inrotech. "Inteligentne", samouczące się roboty (rozpoznające konstrukcję i spawające ją samodzielnie na podstawie ogólnych zasad technologicznych) mogą przynieść duże oszczędności i poprawić konkurencyjność stoczni. Co ciekawe, Inrotech, przynajmniej historycznie, personalnie, wywodzi się z zamkniętej wiele lat temu, ale słynnej stoczni Burmeister og Wain Skibsvaerft z Kopenhagi.
Celem Forum duńsko-polskiego na Baltexpo jest zapoczątkowanie szerszej współpracy. W ślad za nim mają pójść kolejne seminaria i konferencje oraz spotkania networkingowe. Jak powiedziała nam Jenny N. Braat, sektory morskie Danii i Polski mają sobie wiele do zaoferowania i już teraz są dla siebie nawzajem rynkami i klientami. Wymiana jest znacząca, ale wciąż istnieją rezerwy i potencjał, które - w przypadku ich umiejętnego wykorzystania poprzez współpracę - mogą prowadzić do poprawy konkurencyjności obu stron.
Dania, szczególnie jako kraj silnego sektora żeglugowego, znaczących armatorów z dużą flotą (i nie mówimy tu tylko o Maersk'u) jest rynkiem dla polskich stoczni budujących i remontujących statki. Duńskie stocznie kupują częściowo wyposażone kadłuby statków zbudowane w Polsce. Polskie stocznie instalują na budowanych u siebie statkach duńskie wyposażenie.
Jenny N. Braat, zapewniła, że Danish Maritime, może służyć za pomost kontaktowy dla firm polskich poszukujących partnerów w Danii. Chodzi nie tylko o klientów "w obu kierunkach", ale i partnerów dla wspólnych przedsięwzięć.
Jej zdaniem możliwości współpracy istnieją szczególnie w zakresie "zielonych technologii" oraz systemów i urządzeń okrętowych zapewniających bezpieczeństwo. Oba te obszary, poprzez kwestię ochrony środowiska, związane są z koncepcją zrównoważonego rozwoju. I właśnie transportowi morskiemu w tym kontekście poświęcona była druga sesja Konferencji Duńsko-Polskiego Forum Gospodarki Morskiej.
Tutaj, Helge Vendel Jensen, przedstawił rozwiązania polepszające efektywność energetyczną systemów okrętowych. Chodzi m.in. o modyfikację tradycyjnych systemów chłodzenia w siłowniach okrętowych, które w obecnej dobie stosowania slow-steaming czyli wymuszonego obniżenia prędkości eksploatacyjnej statków, często nie są w pełni wykorzystane i pracując nieefektywnie.
Zagadnienia zrównoważonego rozwoju w kontekście rozwoju infrastruktury transportowej omówiła Monika Niemiec-Butryn, zastępca dyrektora Departamentu Transportu Morskiego i Bezpieczeństwa Żeglugi Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. Przedstawicielka administracji rządowej przyznała, że polscy armatorzy nie otrzymują żadnej pomocy publicznej, żadnych funduszy wspierających projekty pro-ekologiczne. Trzeba stwierdzić, że brak takich programów w Polsce, stawia polskich armatorów w niekorzystnej pozycji konkurencyjnej względem armatorów zagranicznych, którzy takową pomoc otrzymują, np. na montaż systemów oczyszczania spalin czy zastosowanie nowoczesnych napędów okrętowych bazujących na rozwojowym, ekologicznym paliwie - LNG. Nie usłyszeliśmy, niestety, zapowiedzi zmiany tej sytuacji w Polsce na lepsze.
Piotr B. Stareńczak, Grzegorz Landowski
Fot.: Sławomir Lewandowski, Remontowa SA