Kilkaset kutrów zablokowało na dwie godziny, w sobotę 25 stycznia, rybackie porty morskie w Kołobrzegu, Darłowie, Ustce, Helu i innych portach. To reakcja środowiska rybackiego oraz przetwórców ryb na bierność resortu gospodarki morskiej na brak pomocy ze strony państwa w sprawie zakazu połowu dorszy.
W samej Ustce na redę portu wypłynęło 27 jednostek. Były to zarówno łodzie rybackie do 12 metrów jak i większe kutry rybackie. Podobnie sytuacja wyglądała w innych rybackich portach morskich. Powód protestu jest jeden. Brak pomocy ze strony państwa na unijny zakaz połowu dorszy, który obowiązywać będzie do 31 grudnia tego roku z możliwością przedłużenia do końca 2024 roku.
- Nie mamy żadnych informacji z ministerstwa gospodarki morskiej o sposobach pomocy dla rybaków, którzy od stycznia nie mogą poławiać dorszy, a co za tym idzie prowadzić normalnie swojej działalności gospodarczej - mówił w Ustce Marcin Jodko, armator kutra UST-103 i jednocześnie prezes Krajowej Izby Producentów Ryb z Ustki. - Z dnia na dzień zabrano nam możliwość pracy, a my musimy utrzymać swoje jednostki, zatrudniać rybaków aby ich nie stracić i jeszcze zarabiać na życie. Ten sam problem dotyczy przetwórców ryb, którzy swoją działalność również bardzo często mają uzależnioną od dorszy.
Rybacy chcą, aby minister w końcu określił jakie środki pomocowe będą przygotowane dla rybaków, kiedy ta pomoc zostanie rybakom przekazana i w jakiej formie. Chcą również, aby przyspieszony został program złomowania jednostek rybackich, ale na warunkach, które pozwolą rybakom na godne odejście z zawodu.
- Powinien być to kompleksowy system pomocy, który pozwoli rybakom przeżyć czasowe wstrzymanie połowów lub też całkowicie odejść z zawodu. Niestety do dzisiaj nie mamy ani słowa odpowiedzi od ministra, który notabene zwala winę na Komisję Europejską. Płacimy jednak podatki jako rybacy w Polsce i od naszego rządu również oczekujemy pomocy - dodaje Jodko.
Rybacy, których spotkaliśmy w Ustce mówią, że jeżeli za kilka tygodni nie pojawią się środki pomocowe dla rybaków, to w momencie, kiedy skończy się zakaz połowu dorszy, nie będzie komu pracować.
Przedstawiciele Komitetu Kryzysowego Rybołówstwa Bałtyckiego, którzy organizowali sobotnią pikietę oprócz apelu do władz krajowych, w tymi Marka Gróbarczyka, ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej wystąpili również z oficjalnym pismem do Virginjusa Sinkevicusa, komisarza Unii Europejskiej do spraw oceanów, rybołówstwa i środowiska.
"W związku z katastrofalną sytuacją ekonomiczną wszystkich bałtyckich rybaków, wywołaną załamaniem się całego ekosystemu Morza Bałtyckiego zwracamy się do Pana z wnioskiem o podjęcie natychmiastowych działań mających na celu jak najszybszą odbudowę biologiczną naszego morza" - czytamy w apelu do unijnego komisarza.
"Dotychczasowe działania Komisji Europejskiej oraz jej naukowych instytucji doradczych spowodowały głęboką destrukcję zasobów ryb jak i całego łańcucha pokarmowego. Brak odpowiednich badań, ukrywanie prawdziwych przyczyn sukcesywnego, wieloletniego załamywania się możliwości produkcyjnych Bałtyku, doprowadziło do sytuacji, że Komisja Europejska została zmuszona do wprowadzenia zakazu połowów ryb.
Najbardziej pokrzywdzona tymi zakazami jest mała, przybrzeżna flota rybacka, której przedstawiciele od wielu lat zwracali uwagę na to, że prowadzenie masowych, niekontrolowanych połowów ryb na paszę doprowadzi do załamania ekosystemu Bałtyku i dziś mamy właśnie taką sytuację. Informujemy zatem Pana, że rybacy bałtyccy nie mają zamiaru ponosić konsekwencji ekonomicznych i majątkowych, błędnych decyzji Komisji Europejskiej, która od wielu lat nie słuchała naukowców rekomendujących obniżenie połowów na Bałtyku. A zamiast tego wprowadzała coraz to nowe ułatwienia prawne służące rabunkowym połowom paszowym".
Przedstawiciele Komitetu Kryzysowego Rybołówstwa Bałtyckiego w piśmie do unijnego komisarza zawarli również działania, które ich zdaniem powinna jak najszybciej rozpocząć Komisja Europejska.
Rybacy chcą między innymi:
- wprowadzenia skutecznych środków ochrony Morza Bałtyckiego w celu jak najszybszej odbudowy jego żywych zasobów, ponieważ stosowane obecnie działania są niewystarczające
- utworzenia specjalnego, unijnego funduszu ratunkowego, który będzie finansował wieloletnią ochronę zarówno zasobów żywych jak i rybaków oraz infrastrukturę rybacką
- jak najszybszego umożliwienia ministrom państw bałtyckich odpowiedzialnych za rybołówstwo swobodnego dysponowania całymi funduszami rybackimi, aby mogli jak najszybciej udzielić pomocy bankrutującym rybakom na poziomie ustalonym ze środowiskiem rybaków
- unieważnienia rozporządzenia WE 508/2014, które po wydaniu zakazów połowów na Bałtyku straciło całkowicie swoje znaczenie prawne
- powołania specjalnej, unijnej komisji śledczej w celu kompleksowego zbadania, jak doszło do zanieczyszczenia ekosystemu Morza Bałtyckiego i kto jest za to odpowiedzialny.
Rybacy z Komitetu Kryzysowego Rybołówstwa Bałtyckiego zapowiedzieli, że sobotni protest to pierwszy etap działań. Teraz rybacy czekają na odpowiedź ministra gospodarki morskiej. Jeżeli takiej nie będzie, grożą blokadami dróg i głównych portów morskich.
Tekst i fot.: Hubert Bierndgarski
Znając jednak życie nigdy to nie nastąpi, bo przez nich przemawia tylko mania większości i ludzka pazerność.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.