Zdaniem mieszkańców okolicznych miejscowości mniejsza liczba ryb to efekt działania solanki z budowy podziemnych magazynów w Kosakowie. Od lat słona woda zrzucana jest do zatoki w okolicy Mechelinek.
Jak powiedział jeden z rybaków w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk, jeszcze kilka lat temu, w trakcie jednego połowu przywozili 200-300 kilogramami flądry, dziś tylko kilkadziesiąt. Wielu rybaków przez to odeszło już z zawodu.
Marcin Buchna ze Stowarzyszenia "Nasza Ziemia" w Kosakowie uważa, że inwestycja prowadzona przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo w istotny sposób wpływa na Zatokę Pucką. Jak podkreśla, nie jest przeciwny budowie kawern na gaz, ale mieszkańcy wielokrotnie opowiadali się za budową dłuższych rur, wprowadzających solankę do pełnego morza. Jego zdaniem również raporty środowiskowe inwestycji są niepełne. - Zbyt wiele okoliczności zaistniało, aby mówić i przypadku. Chcemy wszystko dokładnie wyjaśnić.
Na prośbę mieszkańców wodę w zatoce zbadali nurkowie i naukowcy z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie. Jak informuje profesor Jan Marcin Węsławski, nie znaleźli śladów niedotlenienia albo zbyt dużego zasolenia. W przeszłości jednak istniały pomiary z monitoringu, które to potwierdzały. - Latem i wczesną jesienią zeszłego roku przy dnie był deficyt tlenu do około 2 miligramów na litr. To trzykrotnie mniej niż powinno być, podkreśla profesor. Naukowcy pobrali też próbki osadów dennych. Zbadają w nich między innymi mikroorganizmy morskie, które świadczą o warunkach na dnie.
Wodę w Zatoce Puckiej regularnie bada również profesor Maciej Wołowicz z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Jak mówi, nie można mieć do niej zastrzeżeń. - Jej zasolenie jest nieznacznie większe tylko w bezpośredniej okolicy wypuszczania solanki. Zmiany temperatury i natlenienia są związane jedynie z porami roku. Naukowiec przyznaje, że nie udało się odczytać danych z czujników umieszczonych najbliżej wypływu solanki. Urządzenia te w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęły.
Przedstawiciele PGNiG przekonują, że spust solanki jest przez cały czas monitorowany przez Instytut Budownictwa Wodnego PAN w Gdańsku, Instytut Morski w Gdańsku oraz IMGW w Gdyni i nie zdarzyło się, aby normy zasolenia albo natlenienia wody były przekroczone. Jak czytamy w oświadczeniu firmy, w pobliżu zrzutu solanki do zatoki wpływają też oczyszczone ścieki z "Dębogórza". Jest ich ośmiokrotnie więcej niż słonej wody.
Problem z rybami w Zatoce Puckiej pozostaje. Potwierdza go profesor Iwona Psuty z Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni. Jak mówi, wpływ na to może mieć na przykład hałas, ograniczenia bazy pokarmowej albo tlenu. Ryby wtedy przeniosą się gdzie indziej. - Jest możliwe, że solanka wywarła na to jakiś wpływ, ale trudno dowieść tego z pewnością, podkreśla profesor Iwona Psuty. Dodaje też, że problem dotyczy nie tylko Zatoki Puckiej, ale całego wschodniego stada fląder, które trą się na głębi Gdańskiej i Bornholmskiej.
Naukowcy zapowiadają, że zmierzą poziom hałasu pod wodą podczas płukania kawern, aby przekonać się, czy to nie jest główną przyczyną mniejszej liczby fląder w zatoce.
Radio Gdańsk
– mówi Zbigniew Gajewski ze Stowarzyszenie Rybaków Łodziowych Mierzeja.
W strajku udział bierze około 400 osób. Są to rybacy, armatorzy i ich rodziny głównie z terenu Mierzei Wiślanej, ale także przedstawiciele z innych portów na Morzu Bałtyckim m.in. Szczecina i Kołobrzegu. Uczestnicy protestu blokują ruch na drodze nr 7, w sposób ciągły przekraczając przejście dla pieszych. Pojazdy są przepuszczane co 15 minut. Przewidywany czas protestu, który rozpoczął się w południe, to 6 godzin.
Czytaj więcej na [link usunięty]
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.