Wiceminister Aktywów Państwowych Andrzej Śliwka ocenił, że propozycja dokapitalizowania spółki zarządzającej portem w Elblągu kwotą 100 mln zł jest szansą na rozwój miasta i regionu. Dyrektor portu utrzymuje, że nie jest to oferta biznesowa, a pogłębienie toru wodnego to i tak zadanie państwa.
Od kilku miesięcy trwa spór między samorządem Elbląga a Ministerstwem Infrastruktury co do tego, kto ma pogłębić tor wodny w porcie w Elblągu na rzece Elbląg. W poniedziałek samorząd rozpoczął konsultacje z mieszkańcami, w których pyta o przyszłość portu.
Kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną został oddany do użytku 17 września ub. roku. Obecnie inwestor - Urząd Morski w Gdyni - oraz wykonawcy prowadzą dodatkowe prace na Zalewie Wiślanym i rzece Elbląg, dzięki którym nowa droga wodna między Zatoką Gdańską a Zalewem Wiślanym i portem w Elblągu będzie funkcjonalna. W zakres tych prac wchodzą pogłębienie torów wodnych na Zalewie Wiślanym, rzece Elbląg, obudowanie brzegów rzeki Elbląg oraz budowa mostu obrotowego w Nowakowie.
Sporny jest odcinek niespełna kilometrowy, kończący się bezpośrednio w porcie w Elblągu. Samorząd Elbląga i spółka zarządzająca portem uważają, że powinny go pogłębić Skarb Państwa i Urząd Morski w Gdyni. MI i Urząd Morski w Gdyni wskazują natomiast, że to zadanie zarządu portu, który obecnie jest spółką komunalną.
Ponieważ ani samorząd, ani zarządca portu nie ma na to pieniędzy, a Unia Europejska nie chce finansować robót, to resorty infrastruktury i aktywów państwowych wyszły z propozycją dokapitalizowania spółki komunalnej kwotą w wysokości 100 mln zł - w zamian za większościowy pakiet udziałów - i tym samym sfinansowania niezbędnych inwestycji rozwojowych w porcie.
Wiceminister aktywów państwowych Andrzej Śliwka powiedział PAP, że "propozycja rządu jest dobra dla rozwoju miasta, przyszłości portu, a także pozytywnie wpłynie na cały region elbląski".
Jesteśmy w sytuacji, w której koniecznym, wręcz niezbędnym będzie wykonanie dwóch inwestycji: pogłębienie odcinka 800 metrów i budowa obrotnicy. Inwestycji, do których obecny prezydent miasta zobowiązał się w swej kampanii wyborczej w 2018 roku. To inwestycje, które leżą w kompetencji spółki miejskiej, zarządu portu morskiego w Elblągu. Wiemy z deklaracji prezydenta Elbląga i dyrekcji portu, że nie ma na to środków - podkreślił wiceminister Śliwka.
Dodatkowo chcemy, by port w Elblągu stał się portem o podstawowym, strategicznym znaczeniu dla gospodarki narodowej. 100 mln zł na inwestycje w porcie elbląskim jest +na wejście+. Obecnie w ustawie o portach i przystaniach są trzy takie porty: w Gdańsku, Gdyni oraz kompleks portów Szczecin - Świnoujście. Widzimy, jak rozwijają się porty strategiczne i z programów rządowych trafiają tam olbrzymie środki. Przykładem może być port w Świnoujściu, do którego w latach 2023-2029 trafi kwota 10 mld zł - podkreślił wiceminister Śliwka.
Wskazał, że spółka zarządzająca portem w latach 2016-2021 była nierentowna.
Marża na poziomie zysków ze sprzedaży wynosiła od minus 50 proc. w 2017 roku, do minus 22 proc. w 2016 roku i 2021 roku. Oznacza to, że port nie jest rentowny w swej podstawowej działalności, a skumulowana strata z ostatnich lat sięga blisko 1 mln zł - podał wiceszef MAP.
Wskazał, że w ostatnim roku zanotowała minimalny zysk, ale wynika to z tego, że port zarabiał na budowie kanału przez Mierzeję Wiślaną.
Obecnie port zatrudnia pięć osób, w tym księgową i dyrektora. Patrząc na podstawowe zadanie, czyli udział w przeładunkach wszystkich portów w kraju, to udział elbląskiego portu nie wynosi nawet 1 proc.; wynosi 1 promil. Możliwości przeładunkowe sięgają obecnie 1,5 mln ton, a port komunalny wykorzystuje to w 10 proc. Jeśli chcemy myśleć o rozwoju portu, to musimy zmienić te fatalne wskaźniki. Bez inwestycji to się nie uda, a na to samorząd i spółka komunalna nie ma pieniędzy - zaznaczył Śliwka.
Wiceminister podkreślił, że "w budżecie miasta na inwestycje i w wieloletniej perspektywie samorząd nie przeznaczył ani złotówki, a obecnie port pełni raczej rolę parkingu dla tirów".
Dyrektor portu w Elblągu Arkadiusz Zgliński w rozmowie z PAP powiedział, że port w zeszłym roku zakończył działalność zyskiem ok. 180 tys. zł. Zaprzeczył, by port miał 1 mln zł straty.
Są straty do pokrycia z lat ubiegłych, ale nawet analizując straty i odejmując kapitał rezerwowy - zapasy i zyski z tych lat, to strata wynosi ok. 300 tys. zł. Przeładunki wyniosły w zeszłym roku 148 tys. ton, a rok wcześniej ok. 120 tys ton - przekazał Zgliński.
Sytuację portu tłumaczył wprowadzonymi przez UE sankcjami po agresji Rosji na Ukrainę oraz tym, że budowa nowej drogi wodnej między Zatoką Gdańską a Zalewem Wiślanym nie jest w pełni zakończona.
Byliśmy pierwszym portem w Polsce, który odmówił obsługi rosyjskiego węgla. Do tego doszły sankcje unijne, które zabroniły nam importu torfu. Każdy przedsiębiorca musi patrzeć na zyski i przychody. Jeśli parking na placach, które nie są zajęte, przynosi nam przychody, to zawsze to będę robił, by każdy metr kwadratowy był wykorzystany na terminalu - podkreślił dyr. Zgliński.
Wskazał, że "statki nie wpływają, bo nie są pogłębione tory na Zalewie oraz na rzece Elbląg".
Właścicielem rzeki Elbląg w ewidencji gruntów jest Skarb Państwa, a władającym - Urząd Morski w Gdyni, i to on powinien pogłębić tory - zaznaczył Arkadiusz Zgliński.
Dyrektor portu w Elblągu przyznał, że samorząd nigdy nie będzie miał takich możliwości finansowych, jakie posiada Skarb Państwa. "Natomiast warunki dokapitalizowania spółki kwotą do 100 mln zł i zabranie 51 proc. udziałów nie jest ofertą biznesową. Bo 100 mln zł ma być przeznaczone na pogłębienie torów wodnych na przepływowych wodach na rzece Elbląg, co jest i tak ustawowym zadaniem państwa. Ofertą biznesową byłoby to, gdyby te środki zostały zainwestowane w rozwój infrastruktury portowej, np. wybudowanie nowych terminali czy urządzeń dźwigowych" - wskazał.
Jak poinformowała PAP rzeczniczka Urzędu Miasta w Elblągu Joanna Urbaniak, w poniedziałek rozpoczęły się konsultacje w formie ankiet z elblążanami w sprawie przyszłości portu morskiego w Elblągu.
Badanie opinii przeprowadzane jest w dwóch formach - ankiety (papierowej i elektronicznej oraz sondażu telefonicznego przeprowadzonego przez wybrany, niezależny ośrodek badawczy - wyjaśniła rzeczniczka.
autor: Agnieszka Libudzka
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.