W nocy z niedzieli na poniedziałek zauważono gwałtowny spadek ciśnienia (jak podał zarejestrowany w Szwajcarii operator - ze 105 do 7 barów, chociaż niektóre źródła cytują rzecznika NS2 AG, który określił spadek ciśnienia z poziomu 300 do 7 barów) w nitce A (jednej z dwóch) nieczynnego, ale nagazowanego gazociągu podmorskiego Nord Stream 2. Po kilku godzinach duński Urząd Morski potwierdził, że w pobliżu wyspy Bornholm wykryto wyciek gazu.
W ostrzeżeniach nawigacyjnych, dystrybuowanych m.in. w systemie Navtex, podkreślono, że wyciek jest niebezpieczny dla żeglugi, a statki muszą omijać wskazane miejsce. Jego pozycję określono jako: 54° 52.60' N i 015° 24.60' E. Władze (duńska administracja morska) zarządziły strefę bezpieczeństwa w promieniu 5 mil morskich od miejsca wycieku, w której zabroniony został ruch statków.
Z dostępnych danych wynika, że do wycieku doszło w specjalnej strefie ekonomicznej Danii (w obszarze związanym z wyspą Bornholm) w miejscu bliskim granicy woód terytorialnych Danii.
Ministerstwo Gospodarki i Ochrony Klimatu Niemiec podkreśliło ponoć, że problem nie stoi po stronie niemieckiej, jako że w miejscowości Lubmin, gdzie znajduje się wyjście Nord Stream 2 na ląd, "jest wszystko w porządku.
NS2 AG poinformowało o awarii służby Niemiec, Danii, Szwecji i Finlandii oraz Rosjii. Zabrakło w tym gronie Polski.
PBS