Analitycy nie mają wątpliwości, że Grupa Lotos podjęła włąściwą decyzję w sprawie rezygnacji z projektu Yme, który w ciągu pięciu lat od nabycia w nim 20 proc. udziałów nie przyniósł gdańskiej firmie ani kropli ropy naftowej.
- Trudno tu obwiniać Lotos za porażkę, bo spółka dysponowała udziałem mniejszościowym, z ograniczonym wpływem na decyzje podejmowane przez operatora złoża, kanadyjską firmę Talisman Energy - mówi w rozmowie z wnp.pl Kamil Kliszcz, analityk Domu Inwestycyjnego BRE Banku. – Oczywiście same zasoby tego złoża nie wyparowały, ale wiadomo, że produkcji nie da się tam uruchomić jeszcze przez dłuższy czas. Trudno się zatem dziwić Lotosowi, że chce z tego projektu wyjść.
Tego samego zdania jest Tomasz Kasowicz, analityk Domu Maklerskiego BZWBK. – Jeżeli Grupa Lotos chce realizować swoją strategię, czyli rozwijać działalność wydobywczą, decyzja o wyjściu z projektu Yme była słuszna - uważa.
Kamil Kliszcz zaznacza jednocześnie, że na razie wyjście z Yme ma charakter symboliczny, to jedynie deklaracja, a nie zamknięty proces, który w rzeczywistości jeszcze potrwa, przynajmniej kilka miesięcy. – Lotos nadal może rozważać jakieś roszczenia na drodze prawnej względem firmy Talisman – dodaje ekspert.
Jego zdaniem w momencie przejmowania udziałów w złożu Yme nie sposób było przewidzieć i zdiagnozować tych problemów, które pojawiły się później. Niewątpliwie jednak Lotos nabrał dzięki temu doświadczenia, które powinno zaprocentować przy kolejnych projektach tego typu. – Na pewno spółka będzie bardziej ostrożna przy nabywaniu udziałów w złożach, powinna też być w stanie wystrzegać się błędów Talismana w przypadku złóż, w których sama będzie operatorem – wylicza Kamil Kliszcz.
Co do samego procesu wychodzenia z inwestycji, mimo wieloletnich perturbacji związanych z tym projektem, analitycy nie przewidują większych problemów ze zbyciem udziałów Lotosu.
- Wbrew pozorom Lotos powinien znaleźć kupca na posiadane 20 proc. udziałów w złożu Yme. Węglowodory tam są, ostatnio nawet ich zasoby zostały lekko przeszacowane w górę, wiadomo, że da się je wydobyć, trzeba tylko na nowo zainwestować w infrastrukturę – przekonuje Tomasz Kasowicz.
Nie szukajmy winnych poza swoim podwórkiem, jak nie mam wpływu na coś to się nie pchamy, bo możemy stracić pieniądze, a jeżeli są to pieniądze Narodu/ akcjonariuszy itd to tym bardziej myślenie jest wskazane.
A teraz dostaja droga lekcje startujac na miedzynarodowej arenie i miedzynarodowych wodach.Koszty złych decyzji nieuków i niby menadżerow to kilkadziesiat milionow dolarow.
Szkoda gadac .
Jest jedna rzecz na przyszlosc - ile stazy / praktyk/ szkolen dla mlodych technikow i inzynierow programuje i realizuje rocznie Lotos, Orlen i inni.
Bez edukacji i zdobywania doswiadczeń prawdziwych w miedzynarodowym challeng-u to nie jest ostatnia wpadka "naszych "na gigantycznym obszarze gospodarczym jakim jest off-shore i on-shore.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.