Zdecydowaliśmy o wyjściu z projektu Yme i zamierzamy spieniężyć posiadane przez nas 20 proc. udziałów w tym złożu - zapowiedział Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.
Grupa Lotos nabyła udziały w złożu Yme na Morzu Północnym w 2008 roku. Pierwotny termin rozpoczęcia wydobycia z tego złoża, przewidziany na 2009 rok, był kilkanaście razy przekładany, z powodu wadliwej platformy wydobywczej. Spór pomiędzy firmą Talisman Energy, operatorem złoża i firmą SBM, głównym wykonawcą platformy, ciągnął się przez szereg lat (obie firmy rozpoczęły postępowania arbitrażowe), uniemożliwiając rozpoczęcie wydobycia, które miało być dla Lotosu początkiem ekspansji w segmencie upstream poza granicami kraju i kamieniem milowym na drodze do znaczącego zwiększenia własnego wydobycia ropy naftowej.
Czytaj także: Yme kłopotliwe nie tylko dla Lotosu
Ostatecznie to właśnie Grupa Lotos przyczyniła się do osiągnięcia porozumienia przez firmy Talisman i SBM, w wyniku którego ta ostatnia wypłaciła właścicielom złoża odszkodowanie w wysokości 470 mln USD, z którego sfinansowane zostanie usunięcie wadliwej platformy ze złoża, przewidziane na lato 2015 roku.
- Uważamy, że projekt Yme nie był właściwie zarządzany przez operatora tego złoża i dlatego zamierzamy skupić się na innych projektach w tym rejonie - powiedział w rozmowie z portalem wnp.pl Zbigniew Paszkowski, wiceprezes Lotosu ds. poszukiwań i wydobycia.
Przyznał, że spółka prowadzi już rozmowy w sprawie potencjalnego zbycia posiadanych w złożu udziałów i nie wykluczył, że transakcja mogłaby nastąpić już w 2014 roku.
Czytaj także: Finał negocjacji wokół złoża Yme - platforma Yme może trafić na złom
- Cel jest taki, żeby łącznie ze środkami wykorzystanymi z tarczy podatkowej Yme, których wartość szacujemy na 1,1 mld zł, w wyniku sprzedaży udziałów poniesione przez nas nakłady na projekt Yme w pełni się zwróciły - powiedział nam prezes Paszkowicz.
Fot.: Lotos