Offshore

Norweska spółka Seadrill znana jest tylko wąskiemu gronu specjalistów. Pomimo tego, ta mało znana firma jest symbolem wielkich zmian w poszukiwaniu i wydobyciu złóż ropy i gazu. To, co najatrakcyjniejsze do wydobycia na lądzie zostało już znalezione i jest eksploatowane, teraz czas na wydobycie gazu i ropy spod dna morskiego.

Seadrill to spółka będąca największym operatorem morskich platform wiertniczych na świecie. Firma nie ukrywa, ze spodziewa się wzrostu profitów. Poważne sygnały mają miejsce już teraz. W drugim kwartale spółka zanotowała wzrost zysku przed potrąceniem odsetek, podatków i amortyzacji (EBITDA) o 5 proc., do rekordowych 665 mln dolarów. To więcej od nawet najoptymistyczniejszych szacunków analityków.

Co więcej Seadrill oczekuje dalszy wzrost zysków. - W najbliższych latach, koncerny naftowe będą przenosić produkcję do coraz bardziej wymagającego środowiska morskiego. Związany jest z tym także zwiększenia wydatków na badania do zaspokojenia światowego popytu na czarne złoto - informuje spółka. I co najważniejsze publikuje prognozy.

Jej zysk przed odliczeniem odsetek, podatków i amortyzacji za lata 2013 do 2016 wzrośnie o 50 proc. - To bardzo ostrożna ocena. Ta branża ma takie perspektywy, że dwucyfrowe wzrosty przychodów w ciągu roku nie powinny nikogo zaskakiwać - komentuje sytuację analityk NYMEX Peter Rondsee.

Wielu specjalistów uważa, że obecnie dokonuje się rewolucja. Więcej pieniędzy jest wydawane na upstream na morzu niż na lądzie.

- Wynika to z kilku powodów. Po pierwsze co prawda znaczne obszary lądu pozostają niezbadane. Jednak względy bezpieczeństwa, czy też logistyczne powodują, że nie bardzo opłaca się inwestować w poszukiwania. Firmy chcą i mogą inwestować miliardy, ale muszą mieć szanse na sukces. Stąd taki boom na szelf Norwegii. Może tam zyski nie są aż tak duże jak np. w Afryce, ale i ryzyko fiaska jest dużo mniejsze - tłumaczy analityk z branży.

Zresztą przed takim dylematem stoi i PGNiG. Zarząd naszej firmy analizuje obecnie sytuacje w swoich zagranicznych aktywach wydobywczych. Co więcej wiele wskazuje, że i nasz potentat skupi się na działalności tam gdzie jest bezpieczniej, czyli w Norwegii.

Jednak nie tylko szelf tego skandynawskiego kraju przyczyni się do wzrostu aktywności wydobywczej na morzach.

- Pamiętajmy, że morza i oceany zajmują ponad 70 proc. powierzchni planety. W dodatku jest znacznie gorzej spenetrowany obszar. Potencjał jest ogromny. Nie ma się wiec co dziwić, że obecnie najwięcej sporów terytorialnych jest toczona o wyspy. Nikomu nie chodzi o Falklandy czy Senkaku (Chińczycy określają archipelag nazwą Diaoyu) tylko o to co może znajdować się pod dnem otaczającego je szelfu - tłumaczy Graham Heworth, politolog z Nowego Jorku.

A ponieważ potencjał jest ogromny nakłady na badania będą rosły. Nie jest więc przypadkiem, że cena akcji na Seadrill spółki w środku tego tygodnia wzrosła o 4,2 proc. by kosztować rekordowe 279 koron norweskich. Kapitalizacja firmy przekroczyła zaś 21,5 mld dolarów.

 

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9625 4.0425
EUR 4.3054 4.3924
CHF 4.5834 4.676
GBP 5.1082 5.2114

Newsletter