Kobiety służące na brytyjskich okrętach podwodnych są ofiarami szeroko rozpowszechnionego mobbingu i molestowania seksualnego, co ma miejsce za wiedzą dowódców - ujawnił w sobotę dziennik "Daily Mail". W reakcji na te informacje dowództwo Royal Navy wszczęło śledztwo.
"Daily Mail" opublikował obszerną, przejmującą relację 30-letniej byłej porucznik Sophie Brook, która w 2011 roku wstąpiła do Royal Navy, a trzy lata później stała się jedną z pierwszych kobiet służących na okręcie podwodnym po tym, jak dopuszczono do tej roli kobiety.
Oficer relacjonowała, że rzekomo przez cały czas dawano jej do zrozumienia, iż nie jest tam mile widziana, a okręty podwodne nie są miejscem dla kobiet. Twierdziła, że znęcano się nad nią zarówno fizycznie, jak i psychicznie, była nazywana "ci...", a czasami co godzinę uderzana przez jednego z kolegów. Jeden z wyższych rangą oficerów wkładał swoje genitalia do jej kieszeni, inny obnażył się przed nią, a jeszcze inny siłą ją całował. Wrzucano jej do kajuty przez wentylator zdjęcia nagich kobiet i monety 50-pensowe, sugerując, że to zapłata za akty seksualne. Dowiedziała się też, że jest numerem sześć na tak zwanej "liście gwałtów", na której koledzy uszeregowali służące na okręcie kobiety w kolejności, w jakiej powinny zostać zgwałcone w przypadku katastrofy na morzu.
Brook podkreśliła, że ze względu na specyfikę służby w okrętach podwodnych, które przez całe tygodnie czy miesiące nie wypływają na powierzchnię, a marynarze nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym, nie ma żadnej możliwości zgłoszenia takich zachowań. Gdy raz powiedziała o tym przełożonemu, ten ponoć dał do zrozumienia, że lepiej, by nie składała formalnej skargi, bo wtedy wszyscy będą mieli problemy. W efekcie była porucznik musiała - jak twierdzi - wszystko tolerować.
Powiedziała gazecie, że kochała służbę, ale dodała: "To po prostu fatalne, że +klub starych chłopców+ sprawia, że jest to tak wrogie i mizoginiczne miejsce. Mężczyźni byli jak sępy, gdy tylko pojawiała się nowa kobieta. Nikt - aż do najwyższych rang w wojsku - nie szanował kobiet". Jej stan psychiczny pogorszył się do tego stopnia, że zaczęła dokonywać samookaleczeń, a nawet myślała o próbie samobójczej.
Rozpowszechnione na okrętach podwodnych mizoginię i molestowanie seksualne potwierdziły też w rozmowie z "Daily Mail" dwie inne kobiety służące w tych jednostkach, które, w odróżnieniu od Brook, nie ujawniły swoich personaliów.
W odpowiedzi na te doniesienia dowódca Royal Navy admirał Ben Kay zarządził wszczęcie śledztwa i zapewnił, że każdy, kto zostanie uznany za winnego, będzie ukarany.
"Jestem głęboko zaniepokojony słysząc o zarzutach dotyczących niewłaściwego zachowania na okrętach podwodnych i chcę zapewnić nasz personel, a także każdego, kto to czyta, że wszelkie działania, które nie spełniają najwyższych standardów, jakie wyznacza sobie Royal Navy, są całkowicie niedopuszczalne. Nie są one prawdziwym odzwierciedleniem tego, czym powinno być życie na służbie" - napisał na Twitterze dowódca brytyjskiej marynarki. "Te zarzuty są odrażające. Napaść seksualna i molestowanie nie mogą mieć miejsca w Royal Navy i nie będą tolerowane. Każdy, kto zostanie uznany za winnego, będzie pociągnięty do odpowiedzialności za swoje czyny niezależnie od rangi czy statusu" - podkreślił Kay.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński
Fot.: Royal Navy; collage: PBS
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.