Na Horyzoncie II, w ramach dobrowolnych zajęć "rozszerzających", kapitan Idzikowski zaproponował praktykantom z Zachodniopomorskiego Centrum Edukacji Politechnicznej i Morskiej w Szczecinie, podróż historyczną po tajnikach sztuki nawigacji.
Tak wyglądało to w kapitańskiej relacji: Pewnego dnia młoda adeptka sztuki marynarskiej Adriana poprosiła mnie o wytłumaczenie jak określić szerokość geograficzną z pomiaru wysokości Gwiazdy Polarnej sekstantem. Takie zadanie przed wyjazdem na obecną praktykę dostała w szkole.
Ponieważ teoria związana z tym zagadnieniem jest raczej prosta, a praktyka nie - zdecydowałem się na wykład dla całej grupy nawigatorów. Temat - metody, przyrządy astronawigacyjne, rozwój astronawigacji przez wieki. Przyniosłem sekstant z mojej prywatnej, domowej kolekcji, także model astrolabium oraz tzw. kamień Wikingów. Skandynawskie sagi wspominają, że wikingowskim jarlom przychodził z pomocą Solarsteinn - kamień słoneczny, który pozwalał im odnajdować kierunek na zachodzące / wschodzące Słońce. Potwierdzenie legend znalazł zespół naukowców z Uniwersytetu w Rennes. Kryształ kalcytu (szpat islandzki) - to właśnie ten słynny kamień Wikingów. Odpowiednie próby przeprowadziłem z uczniami. Teraz przynajmniej wiedzą jak taki kamień działa!
Potem opowieść o historii astrolabium, próbach żeglarzy portugalskich, księciu Henryku Nawigatorze / Żeglarzu i jego szkole nawigacji w Sagres, dokonaniach Arabów, wcześniej starożytnych Greków. Żeglarze minionych wieków nawigowali po szerokości geograficznej. Długość geograficzna była problemem, aż do wynalezienia metody "odległości księżycowych" i chronometru! I tu dochodzimy do wspaniałego przyrządu nawigacyjnego - sekstantu. Jego najlepszą wersję stworzył John Hadley, który swoją wersję dwulusterkowego przyrządu zwanego oktantem zaprezentował w 1731 roku. Oktant, który mierzył kąty do 90 stopni został zamieniony przez sekstant mierzący praktycznie kąty 120 stopniowe.
Do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, sekstant był podstawowym przyrządem nawigacji oceanicznej. Nasza młodzież była wyraźnie zainteresowana pokazanymi przyrządami nawigacyjnymi. Przy dobrej pogodzie mieli szansę na zapoznanie się z sekstantem, "ściągnięcie" Słońca do horyzontu, łukowanie. Chętnych do nauki pomiaru wysokości Gwiazdy Polarnej (gdy się wreszcie pokazała) oraz wysokości Słońca sekstantem było wielu. Przy cyplu Hel młodzież miała też szansę użycia sekstantu do określenia odległości do latarni Hel.
Radość, uśmiech na twarzach młodych ludzi gdy wreszcie udało im się "chwycić" Słońce, czy też określić odległość od brzegu sekstantem (a nie tylko radarem) - to dla mnie nagroda za naukę i poświęcony czas. I przekonanie ich jak szlachetną sztuką jest astronawigacja. No i, że sekstant jest nadal symbolem prawdziwego nawigatora!
Zapachniało klimatami z Conrada i naszego Karola Olgierda Borchardta - niezapomnianego wykładowcy astronawigacji gdyńskiej szkoły. Na co dzień we flocie młodzi korzystać będą oczywiście z GPS-u i innych wyrafinowanych zdobyczy techniki nawigacyjnej. Jednak warto wiedzieć, że drogowskazy po bezmiarze oceanu znaleźć można na niebie. I nie da się ich wyłączyć, co w przypadku satelitów już tak pewne nie jest.
rel (Akademia Morska w Gdyni)