Jak informowaliśmy dzisiaj w godzinach porannych, kapitan Bartek Czarciński, który w sobotę, 4 czerwca wypłynął z mariny "Delphia" w Górkach Zachodnich w rejs dookoła świata, zderzył się swoim 6-metrowym jachtem z polskim statkiem, co pokrzyżowało jego dalsze plany.
Teraz, w związku ze zdarzeniem, kapitan Bartek Czarciński, na oficjalnym profilu facebookowym Polacy Dookoła Świata, opublikował komunikat, w którym po kolei wyjaśnia, co tak naprawdę wydarzyło się na jachcie.
"Moi drodzy przyjaciele! Perła bezpiecznie dopłynęła wczoraj o 2000 do Falsterbo Canal. Po dobie bez snu i dość mocnych emocjach nie chciałem ryzykować żeglugi bez przerwy do Świnoujścia. Ale już płyniemy dalej po nowy maszt :) No tak, ale po co ten maszt? Popełniłem duży błąd, który i tak bardzo łagodnie mnie i Perłe potraktował. Ci co śledzą przelot od Gdańska widzieli pewnie, że idzie nam bardzo sprawnie. Po 3 dobach witaliśmy się z Kattegatem. Już myślałem, że przede mną tylko północne i spokój Atlantyku. Po minięciu Helsingoru, po dwóch najciaśniejszych miejscach Sundu, byłem naprawdę szczęśliwy, że tak ładnie przeskoczyliśmy. Emocje związane z ruchem statków opadły. Generalnie ruch na Bałtyku jest wyraźnie mniejszy niż 3-4 lata wcześniej. Bylem też trochę zmęczony, bo Sund nie dawał możliwości spania w ciągu dnia. Za Helsingorem ciągnie się jeszcze trasa statków i żeby nie wpakować się na sieci rybackie pod brzegiem, postanowiłem popłynąć wzdłuż tej trasy, oczywiście na zewnątrz. O godzinie 12 przy pięknej pogodzie postanowiłem zdrzęmnąć się 15 minut. Jak się obudziłem po 10 słyszałem już silnik statku. Wybiegłem na pokład a tu ściana do nieba. Perla trzymała się jakieś 2-3 metry od burty statku, a ja dostawałem w oczy halogenem z pokładu. Taka sytuacja, jak to się mawia ostatnio w Polsce. Statek osłonił mnie od wiatru. Usłyszałem, że wołają mnie na radiu. Zapytali się czy coś mi się stało i czy nie potrzebuję pomocy. Głosem bardzo zdziwionym. Dlaczego? okazało się że gdy spałem wiatr zmienił kierunek o 180 stopni i nie zdążyłem tego zauważyć, bo Perła a raczej samoster poszedł za wiatrem i wjechał w tor centralnie taranując kolosa w burtę. Na szczęście w burtę! Bukszpryt się wygiął i odepchnął Perłę od statku co uratowało sytuację. jedynie top masztu zahaczył o burtę statku i wygiął się w literę S ale powiezia nawet nie drgnęły. Jednym słowem to jest naprawdę mocna łódka! Po oględzinach, z nie małym szokiem powiedziałem ze nic mi nie jest i dam sobie rade. Nie zapytałem czy u nich wszystko w porządku za co przepraszam i popłynąłem dalej. Bardzo dziękuję kapitanowi statku że się zatrzymał i czekał na moją decyzję. Plan miałem taki że odcinam bukszpryt i jadę dalej, ale później zauważyłem że maszt jest wycięty powyżej bomu i to bez sensu. Płynę do Świnoujścia i dam znać jak idzie naprawa. Maszt już jedzie do mnie! Bardzo dziękuję za wszystkie słowa otuchy. Popełniłem duży błąd, ale jak w życiu zdarza się, a że żyję i mam się dobrze wyciągam wnioski i jadę dalej! Pozdrawiam z pokładu szczęśliwego jachtu Perła (...)." (pisownia oryginalna).
Czytaj także: Solo non stop dookoła świata
AL, Polacy Dookoła Świata/facebook