Z jednym z najwybitniejszych konstruktorów statków żaglowych na świecie, Zygmuntem Choreniem rozmawia Agnieszka Latarska.
- Dlaczego i w jakich okolicznościach zainteresował się Pan żaglowcami i ich projektowaniem?
- Marzenia przywiodły mnie na wybrzeże, a marzenia podsyca literatura. Jako chłopak jeszcze, czytałem wiele książek, jak np. „Tajemnicza wyspa” Juliusa Verne'a czy „Wyspa skarbów” Roberta Louisa Stevensona. Później byłem wiernym czytelnikiem legendarnego już dziś czasopisma „Morze”. Jego przedwojenny numer znalazłem kiedyś na strychu u wujka w wiosce Brzozowy Kąt, gdzie się urodziłem. Na tytułowej stronie widniała fotografia Daru Pomorza. I tak tutaj trafiłem. Dostałem się na Politechnikę Gdańską, a następnie, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, do pracy w biurze konstrukcyjnym w Stoczni Gdańskiej – kolebce konstruktorów statków.
- Projektowane przez Pana żaglowce należą do najszybszych na świecie. Ich kadłubom nadaje Pan kształt minimalizujący działanie oporu hydrodynamicznego, dzięki czemu osiągają duże prędkości. Gdzie nauczył się Pan tej sztuki?
- Miałem to szczęście, że przez trzy lata, po nauce na Politechnice Gdańskiej, pracowałem w basenie modelowym i zajmowałem się problemami związanymi z oporem statków, co w mojej późniejszej pracy bardzo mi się przydało. Po zakończeniu nauki byłem asystentem w Katedrze Teorii i Projektowania Okrętów, ale w ramach tej Katedry działał także Instytut Okrętowy i basen modelowy, gdzie tworzyliśmy kształty statków…
- Kto nad Panem czuwał, gdy był pan jeszcze asystentem?
- Miałem przywilej przebywania wśród dobrych profesorów, nauczycieli i starszych kolegów. To byli bardzo mądrzy ludzie i dużo się od nich dowiedziałem. Moja rola sprowadzała się bardziej do roli ich pomocnika.
- Czym różni się projektowanie żaglowców od projektowania statków innego typu?
- Statek żaglowy napędzany jest przez wiatr. To projektowanie kadłuba, masztu, olinowania stałego, ruchomego. Umiejętność zaprojektowania go tak, aby w odpowiedni sposób robił zwroty…
- Czyli, jest trudniejsze?
- Trzeba wiedzieć gdzie, co jest i wtedy udaje się dobrze wykonać projekt.
- Niedawno w stoczni Remontowa Shipbuilding w Gdańsku zwodowano żaglowiec dla kadetów Marynarki Wojennej Algierii, który będzie się nazywać El-Mellah. Co wyróżnia projekt tego żaglowca? W czym jest podobny do Daru Młodzieży, a czym się od niego różni?
- Sam charakter tego żaglowca jest mocno zbliżony do Daru Młodzieży. Różni się tym, że wydech na najnowszej jednostce dla Algierii został zaprojektowany w jednym z masztów, natomiast na Darze Młodzieży mamy boczne wydechy przez prawą i lewą burtę. Inne jest też rozplanowanie pomieszczeń, długość i szerokość – w tym wypadku różnica spowodowana jest nadbudówką, która na El-Mellah urosła do góry, a żeby sprostać wymogom stateczności, trzeba było zwiększyć szerokość.
- Długo negocjował Pan ten kontrakt?
- Z klientami państwowymi negocjacje są bardzo długie. Inaczej jest w przypadku, gdy firma jest prywatna, wtedy to dyrektor, czy dyrektorzy zlecają komuś prowadzenie rozmów i kontakt jest dużo łatwiejszy i szybszy zarazem. To jest niezależne od kraju. Jeśli będzie to zamówienie dla wojska – rozmowy toczą się z komisją, która musi się najpierw zebrać. Czasem od momentu złożenia wniosku mijają miesiące, zanim komisja zaproponuje termin spotkania. Kolejnym krokiem jest wizyta u klienta, często na drugim końcu Europy, albo i świata. Bywa, że klient przyjeżdża do nas. Jednak to czysto organizacyjne uwarunkowania, które wynikają po prostu ze standardów działania instytucji państwowych, zwłaszcza przy zamówieniach wojskowych.
- Oprócz długiego czasu poświęconego negocjacjom, były jeszcze inne problemy?
- Nie było żadnych. Pewne etapy muszą być uzgodnione, żeby można było dalej pracować. Wykonywanie projektu wstępnego, technicznego, czy roboczego to dużo pracy dla bardzo dużej ilości ludzi, za którą trzeba płacić. Jeśli coś nie jest pewne w zamówieniu, to się po prostu tej pracy nie robi – wtedy czekamy.
- Licząc od pierwszego - Pogorii w roku 1980 aż do wspomnianego wyżej El-Mellah zaprojektował Pan już dwadzieścia żaglowców! Który z nich jest Pańskim statkiem marzeń?
- Myślę, że jest nim Royal Clipper. To prawie 5 tysięcy metrów kwadratowych żagla, który obsługuje... najwyżej pięciu żeglarzy pokładowych. Całość jest zautomatyzowana, ponieważ ponad 100 - osobowa załoga jest głównie po to, aby dbać o wygodę pasażerów. Ponadto, statek ma ładną sylwetkę.
- A Petit Prince, gigant o długości ponad 210 metrówz żaglopłatami, który miał promować ekologię, pełnić funkcję kwatery głównej Ekologicznej Rady Planety, zamówiony w 2006 r. przez miliardera z Syberii? Marzy Pan jeszcze o tym projekcie?
- Na razie jest to wizja, on się na razie nie buduje. Może za dwadzieścia kilka lat, jak dobrze pójdzie, wrócimy do tej wizji.
- Na ile miesięcy, a może i lat wypełniony jest zwykle portfel zamówień biura projektowego Choren Design and Consulting?
- Na rok. Czasem na półtora roku…
- Czyli, żaglowce nie odchodzą w zapomnienie…
- Mam nadzieję, że nie i że będę miał jeszcze co robić.
- Żegluje pan jeszcze?
- Nie mam czasu, ale jeszcze będę… Za dwadzieścia parę lat, jak dobrze pójdzie (śmiech).
Rozmawiała: Agnieszka Latarska
Czytaj także: Byłem pieszczochem PRL-u
Zygmunt Choreń
Urodził się w 1941 roku we wsi Brzozowy Kąt na Podlasiu. Jest absolwentem Politechniki Gdańskiej i Leningradzkiego Instytutu Budowy Okrętów. Dyplom inżyniera otrzymał w 1965 roku. Od 1965 do 1968 roku był pracownikiem Politechniki Gdańskiej, a następnie biura konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej, gdzie od 1978 roku stał się głównym konstruktorem żaglowców. Zaprojektował i nadzorował budowę żaglowców, pływających dziś pod banderami m.in. Polski, Bułgarii, Rosji, Ukrainy, Niemiec, Finlandii, Japonii i Panamy, m.in.: Pogorię, Dar Młodzieży (oraz pięć podobnych jednostek dla ZSRR), Fryderyka Chopina, Oceanię, Royal Clippera, Le Quy Don, czy niedawno zwodowany w stoczni Remontowa Shipbuilding w Gdańsku, El-Mellah.
Jest też kapitanem jachtowym. W latach 1973-1974 jako członek załogi jachtu Otago brał udział w pierwszych wokółziemskich regatach Whitbread. Należy do Bractwa Kaphornowców. Od 1992 roku prowadzi w Gdańsku biuro projektowania statków Choren Design and Consulting.