W dniu 24 lipca br. zmarł jeden z najwybitniejszych polskich inżynierów-okrętowców i projektantów statków, generalny projektant wielu znakomitych statków Stoczni Gdynia - Wojciech Żychski. Publikujemy wspomnienie o tym znakomitym okrętowcu i wspaniałym człowieku autorstwa jednego ze współpracowników - Edmunda Pióra.
16 lutego 1978 roku objąłem stanowisko głównego technologa budowy (wtedy to nazywało się: główny technolog typu statku) - pisze Edmund Piór. Przydzielono mnie do pomocy do p. Zbyszka Przybylskiego, który pechowo, podczas pobytu w ramach nadzoru na statku upadł tak nieszczęśliwie, że złamał nogę, skutkiem czego nie mógł pełnić obowiązków gł. technologa na przypisanym typie statku.
Tym przydzielonym mnie (za p. Przybylskiego) typem statku była seria B484 (statków typu ro-ro III generacji), których generalnym projektantem był mgr inż. Wojciech Żychski, zaś głównym konstruktorem - mgr inż. Jan Babiński. Był to rok 1978, a więc rok, w którym poznałem na niwie zawodowej Wojtka Żychskiego.
Do moich obowiązków - jako głównego technologa typu statku - pracownika Szefostwa Technicznego, było przygotowanie stoczni (w tym czasie im. "Komuny Paryskiej") do opracowania i wdrożenia nowych procesów technologicznych, dla zupełnie nowego typu kadłuba statku, a przede wszystkim dla całkowicie nowych i zupełnie nieznanych w stoczni urządzeń ro-ro (rampy rufowej, furty zewnętrznej i wewnętrznych, wszelkiego rodzaju drzwi grodziowych i pokładów unoszonych).
Zatem z racji zakresu obowiązków służbowych zacząłem się zaznajamiać z konstrukcją statku, jego urządzeniami, wymaganiami, jakie miała spełniać konstrukcja kadłuba, a przede wszystkim wymaganiami jakie musiały spełniać specjalistyczne urządzenia funkcjonalne ro-ro.
Wówczas to poznałem Wojtka jako wspaniałego projektanta, mądrego i uroczego człowieka, który zawsze starał się rzetelnie odpowiadać na stawiane pytania odnoszące się do konstrukcji Jego statku. Wojtek miał wspaniałe poczucie humoru, które sytuowałbym na pograniczu dostojnego humoru angielskiego i lekkiego, niczym podmuch wiatru, humoru francusko-hiszpańskiego. Był wspaniałym rozmówcą, ciekawostką było dla mnie to, że zawsze rozmówcy patrzył w oczy... Dopiero później, kiedy zaprzyjaźniliśmy się, dowiedziałem się, że Wojtek miał pasję irydologa. Ja również zostałem poddany badaniu na tę okoliczność. Dowiedziałem się przy tym, że ojciec Wojtka był irydologiem z zamiłowania, więc syn nie zrażony sztuką budowy statków (zresztą jako wybitny inżynier - projektant) znajdował czas na tak ciekawą dziedzinę działania.
Każdy, kto Go znał, może zaświadczyć, że Wojtek był Wielki nie tylko jako człowiek i inżynier. Jego cechy osobowe, sposób bycia, komunikatywność lokowały Go w grupie ludzi z najwyższej cywilizacyjnej półki. Miał w sobie coś, co, tak naprawdę, mało kto ma! Był mianowicie magnesem towarzyskim, umiał opowiadać o banalnie prostych rzeczach językiem prostym, trafiającym do słuchacza, umiejącym racjonalnie i niezwykle przystępnie tłumaczyć zawiłości sztuki projektowania okrętów w oparciu o wiedzę z zakresu teorii okrętu, lecz miał również olbrzymie doświadczenie praktyczne, gdyż był również pracownikiem Polskich Linii Oceanicznych, w dziale nowych inwestycji, skąd przybył do stoczni.
Współpraca z Wojtkiem na każdym statku z serii miała swój rytuał. Otóż na większości statków przez Niego zaprojektowanych, Wojtek brał udział w próbach morskich, zawsze w tym samym celu! Jego pasją był dobór napędu dla konstrukcji (kształtu) kadłuba. Jako ten, który opracowywał harmonogram prób morskich, zawsze wiedziałem jaki rodzaj badań Wojtek chciał przeprowadzać (oczywiście we współpracy z OHO - Ośrodkiem Hydrodynamiki Okrętu z Centrum Techniki Okrętowej). Moją rolą było umieszczenie w harmonogramie prób koniecznych przebiegów na mili pomiarowej tyle razy, by osiągnąć absolutnie dokładny pomiar szybkości z jednoczesnym pomiarem zużycia paliwa przez silnik główny. Najciekawsze były dyskusje Jego jako wyroczni w tych tematach z przedstawicielami armatorów, które odbywały się w pomieszczeniu Komisji Zdawczej Statku. Wojtek miał po prostu taką wiedzę, że przedstawicieli zwalało to z nóg! Jego doskonała znajomość angielskiego, pracowitość i olbrzymia ilość periodyków, które przychodziły do niego z całego świata, a z których czerpał swoją wiedzę, pozwalała mu na niesłychaną łatwość w dokumentowaniu wiedzy. Przezabawnie było wtedy, gdy niektórzy przedstawiciele armatorów w oparciu o artykuły z światowych periodyków prezentowali swoją wiedzę o wybranych zagadnieniach z dziedziny budowy okrętów. Wojtek słuchał ich z uwagą i w skupieniu, aż nagle przepraszał rozmówcę, brał do ręki kartkę papieru i poprzez szkice, rysunki był w stanie wykazać, że artykuły i wiedza tam podawana były… no lekko naciągane. Sprawy takie zawsze znajdowały swój koniec w taki sposób, że po pewnym czasie Wojtek otrzymywał pisemne potwierdzenia swoich słów krytycznych wobec wcześniej poruszonych tematów. Nie pisałbym tutaj tego, gdybym nie był świadkiem rozmów i potem ich końca.
Zatem naprawdę trudno się dziwić, że Wojtek był Wielkim Autorytetem w swojej dziedzinie. Przez wiele lat armatorzy do Niego pisali, opowiadając jak się "sprawują" jego statki; zadawali mnóstwo pytań dotyczących nowych, światowych projektów itp. itd. Niektórzy tylko wiedzą, że nazwisko Żychski w branży projektantów statków to wielki autorytet w świecie. Był także międzynarodowym ekspertem w zakresie projektowania zarówno samochodowców jak i kontenerowców…
Mało kto wie, że jeden statek z serii B-488 (projekt Wojtka Żychskiego) wziął udział w wojnie w Zatoce Perskiej stając się transportowcem sprzętu wojskowego i to w zakresie ładunków drobnicowych, tocznych jak i samych żołnierzy. US Navy bardzo wysoko oceniła konstrukcję jak i mobilność statku… Podano go jako wzorzec dla określonych ładunków i przeznaczenia.
Z Wojtkiem współpracowałem przez wiele serii statków; poczynając od serii B-484/1-3, B-488/1-5, serie: 8168, 8213 (samochodowce) tj. od roku 1978 aż do roku 2003, kiedy to mając 49 lat pracy zawodowej przeszedłem na emeryturę. Wojtka zawsze będę wspominał jako Człowieka przez duże C. Uroczego interlokutora. Pasjonata sztuki budowy okrętów, człowieka z wielką charyzmą, przeuroczego kompana, ciekawego świata człowieka, zawsze życzliwego, niezwykle zaangażowanego w swoją pracę, współpracownika, który swoją wiedzą i oczekiwaniami od swoich współpracowników u wielu wzbudzał pragnienie spełniania jego oczekiwań w zakresie nowych rozwiązań tych zagadnień, które były szczególnie trudne i złożone, a które powinny przyczynić się do dopracowania konstrukcji Jego statków tak, by były po prostu solidne i dobrze zaprojektowane i w konsekwencji dobrze zbudowane. Cała praca Wojtka Żychskiego daje o Nim jak najlepsze świadectwo!
Edmund Piór, Gdynia, 24.07.2014.
- - - - - - - - - - - -
Ceremonia pogrzebu ś.p. Wojciecha Żychskiego odbędzie się we środę 30 lipca:
- godzina 11:30 - Msza Święta w Kościele p/w Świętego Krzyża w Gdańsku-Wrzeszczu
- godzina 13:30 - Ceremonia pogrzebowa w Kaplicy Cmentarza Komunalnego w Sopocie
- godzina 14:00 - wyprowadzenie Urny z Kaplicy
Moja wspolpraca dotyczyla charakterystyk napedowych statkow. Kiedy pan Wojtek przybyl do stoczni z PLO wprowadzil pewna rewolucje w tym zakresie a ja ja realizowalem.
Co do cech zarowno tych osobowych i jak i profesjonalnych pana Wojtka nie moge dodac nic wiecej co juz powyzej kolega Edmund Pior napisal. W calej pelni podpisuje sie pod tymi slowami.
Zachowuje wszystkie te momenty w serdecznej pamieci.
Rodzinie skladam ta droga serdeczne wyrazy wspolczucia.
Wierzac, ze zycie nasze sie nie konczy a tylko zmienia - zatem zegnam pana panie Wojtku slowami "Do zobaczenia"!
Stefan Doerffer, Kanada
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.