Bezpieczeństwo

Po groźbach prezydenta Turcji Tayyipa Recepa Erdogana pod adresem Emmanuela Macrona komentatorzy nie wróżą końca "pojedynkowi" między Paryżem i Ankarą. Uważają, że prezydent Francji chce całkowitego zaprzestania tureckiej polityki śródziemnomorskiej, którą określa jako „ekspansywną”.

Po sobotnich groźbach Erdogana i ogłoszeniu przez greckiego premiera Kyriakosa Micotakisa poważnych zakupów broni we Francji, a wśród nich 18 myśliwców bombardujących Rafale, pewne odprężenie przyszło wraz z odpłynięciem do portu w Antalyi tureckiego statku, poszukującego gazu w strefie uznawanej przez Ateny za wody terytorialne Grecji.

Ogłoszenie zakupów szef firmy Dassault produkującej Rafale skomentował jako „wkład w zapewnienie bezpieczeństwa i suwerenności" Grecji. Francuska minister sił zbrojnych Florence Parly uznała to natomiast za „wspaniałą nowinę dla francuskiego przemysłu lotniczego”.

Grecka korespondentka francuskich mediów Alexia Kefalas już po czwartkowym spotkaniu siedmiu państw z południa UE (grupa Med7) informowała, że Paryż i Ateny zawarły „nowe partnerstwo strategiczne”, ale wtedy nie potwierdzono tego oficjalnie.

Choć to, co komentatorzy nazywają „podchodami francusko-tureckimi”, trwa od lipca, to prezydent Erdogan dopiero w sobotę po raz pierwszy imiennie groził swemu francuskiemu odpowiednikowi. Wezwał Macrona, by „nie zaczepiał Turcji” i zapowiedział: „Macron, jeszcze się nie skończyły pańskie ze mną kłopoty”.

W czwartek prezydent Francji, przyjmując przywódców państw Med7 orzekł, że „postępowanie rządu tureckiego jest nie do przyjęcia". Wydana po spotkaniu deklaracja ostrzega Turcję, że grożą jej sankcje europejskie, jeśli nadal podważać będzie prawa Grecji i Cypru do eksploatacji gazu na wschodzie Morza Śródziemnego.

Francuscy komentatorzy ironizowali na temat oskarżeń Erdogana, który twierdzi, że Francja z powodu swej kolonialnej przeszłości nie ma prawa pouczać Turcji. „Francja ma kolonialną przeszłość, a Turcja teraźniejszość” – podsumował grecki dziennikarz, odpowiadając na pytania jednej z francuskiej telewizji informacyjnych.

Według francuskich komentatorów w EU nie ma zgody co do sankcji wobec Ankary. Ich zdaniem przed poświęconym tej kwestii unijnym szczytem, zaplanowanym na 24-25 września, Europejczycy będą próbowali nakłaniać Turcję do negocjacji z Grecją. Mediatorem byłyby Niemcy.

Turcja kilka razy wyraziła gotowość podjęcia dialogu, ale Grecja twierdzi, że negocjować będzie można dopiero wtedy, gdy Ankara „zaprzestanie gróźb”.

Francuscy geografowie i historycy przyznają, że sprawa suwerenności na wschodnich wodach Morza Śródziemnego jest skomplikowana, gdyż tamtejsze wyspy, oddalone są od Grecji kontynentalnej i bliskie wybrzeży tureckich, co utrudnia określenie wód terytorialnych, a tym bardziej wyłącznych stref ekonomicznych. Nie ulega jednak dla nich wątpliwości, że próby wydobywania gazu wokół Cypru czy Krety są, jak twierdzą, pogwałceniem prawa międzynarodowego.

Zgadza się z tym prezydent Macron, który - jak pisze tygodnik „L’Obs” - „chce być zarówno szańcem przeciw tureckiemu ekspansjonizmowi, jak i tym, który niesie pokój”.

Według tego komentarza sytuacja na wschodzie Morza Śródziemnego zmieniła się w „pojedynek między Ankarą a Paryżem” i długo jeszcze może być zapalna, gdyż „stawką jest tam gaz, materiał łatwopalny nawet pod wodą”.

Z Paryża Ludwik Lewin 

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0845 4.1671
EUR 4.2992 4.386
CHF 4.6143 4.7075
GBP 5.1641 5.2685

Newsletter