Szef dyplomacji Malezji wezwał w czwartek do spokoju i dialogu na akwenie, o który spór toczą Chiny, Tajwan, cztery państwa Azji Południowo-Wschodniej i Stany Zjednoczone. Dodał, że Malezja będzie tam broniła swoich interesów.
Oświadczenie opublikowano dwa dni po doniesieniach, że na spornych wodach pojawiły się amerykańskie okręty wojenne.
Ze względu na złożoność sprawy, wszystkie strony muszą wspólnie pracować, by zapewnić pokój, bezpieczeństwo i stabilność na Morzu Południowochińskim – napisał w oświadczeniu malezyjski minister spraw zagranicznych Hishammuddin Hussein.
Podkreślił przy tym, że sprawą niezwykłej wagi jest unikanie „niechcianych, przypadkowych incydentów na tych wodach”. Minister, który swój urząd objął w marcu, dodał, że obecność okrętów wojennych tworzy potencjał eskalacji napięć, co może prowadzić do błędów mających wpływ na bezpieczeństwo w regionie.
Nasze stanowisko jest takie, że wszelkie spory powinny być rozwiązywane w sposób ugodowy, za pomocą pokojowych środków, przy użyciu dyplomacji i (w atmosferze) wzajemnego zaufania wszystkich zainteresowanych stron - napisał Hishammuddin, podkreślając, że jego kraj pozostaje zdeterminowany co do obrony własnych interesów i praw na Morzu Południowochińskim.
18 kwietnia agencja Reutera poinformowała, że chiński statek badawczy Haiyang Dizhi 8 śledził statek wiertniczy West Capella, wysłany na sporne wody przez malezyjski koncern naftowy Petronas. Chińska jednostka miała się znaleźć w malezyjskiej wyłącznej strefie ekonomicznej, a towarzyszył jej okręt chińskiej straży przybrzeżnej.
We wtorek amerykańska marynarka wojenna oświadczyła, że dwa jej okręty operują w spornym rejonie. Okręt desantowy USS America i krążownik rakietowy USS Bunker Hill miały się znaleźć w pobliżu malezyjskich i chińskich jednostek poszukujących podmorskich złóż ropy naftowej i gazu ziemnego.
Rząd w Pekinie rości sobie historyczne prawa do 90 proc. obszaru Morza Południowochińskiego. Przez strategiczne i bogate w zasoby wody odbywa się tranzyt większości chińskich towarów. Różne części akwenu za swoją własność uważają także Wietnam, Filipiny, Malezja, Brunei i Tajwan. Stany Zjednoczone od lat prowadzą tam patrole, które określają mianem ćwiczeń swobody żeglugi.
Z Kuala Lumpur Tomasz Augustyniak