Holenderska firma Boskalis potwierdziła, że spółka Smit Salvage, której jest właścicielem, została wynajęta do ratowania jednostki Eemslift Hendrika. Statek dryfuje bez załogi i bez działającego silnika zbliżając się do wybrzeży Norwegii.
Dzisiaj (w środę, 7 kwietnia) około godziny 13:00 Eemslift Hendrika miał ok. 19 Mm (ok. 35 km) do najbliższego lądu (skalistej wysepki na wybrzeżu norweskim). Dobę wcześniej dystans ten wynosił ok. 50 mil morskich (niemal 93 km).
Zespół ratowniczy Smit Salvage miał być wysłany śmigłowcem i opuszczony na pokład porzuconego statku tak szybko, jak to możliwe. Do dryfującej jednostki miał być też wysłany holownik - poinformował rzecznik firmy Boskalis.
Boskalis zapowiedział wyczarterowanie odpowiedniej jednostki dla przyspieszenia działań, ponieważ nie ma w rejonie własnej. Spodziewano się, że miała ona dotrzeć do dryfującego statku dzisiaj (w środę) wcześnie rano.
Wygląda na to, że wynajętym statkiem jest wielozadaniowy holownik offshore (AHTS) Normand Drott (nr IMO 9447964; GT 8053, nośność 5000 t; długość całkowita 95,00 m; moc napędu głównego 32 792 KM, uciąg na palu 339 T), który dotarł w rejon ówczesnej pozycji Eemslift Hendrika dzisiaj ok. 02:00 w nocy i do chwili publikacji tego tekstu (ok. godz. 13:00) podążał za dryfującym statkiem.
Nic nie wskazywało, żeby do tego czasu udało się już wziąć dryfujący statek na hol.
W pobliżu dryfującej jednostki pozostaje w pogotowiu także patrolowiec norweskiej straży wybrzeża Kystvakten - KV Sortland.
"Ekipa ratownicza wejdzie na pokład i ustabilizuje statek. Następnie holownik odholuje Eemslift Hendrika na bezpieczne wody" - powiedział holenderskiej gazecie "De Telegraaf" Peter Berdowski, dyrektor generalny Boskalis.
Ekipa ratownicza Boskalisa miała dotrzeć na miejsce już we wtorek, 6 kwietnia, ale nie było pewności, czy ratownicy będą mogli od razu zostać przetransportowani na statek śmigłowcem.
W ubiegłym tygodniu firma Smit Salvage brała już udział w udanej akcji ratunkowej w Kanale Sueskim.
Mały statek spadł z pokładu
W międzyczasie doszło do zerwania mocowań i zsunięcia się do morza największej z kilku jednostek pływających należących do ładunku pokładowego Eemslift Hendrika. Poza tą jednostką do obsługi farm rybnych były tam także dwie mniejsze (katamarany) o podobnej funkcji oraz jacht motorowy.
Z pokładu holenderskiego frachtowca zniknął przeznaczony dla armatora AQS 24-metrowej długości statek do obsługi farm rybnych AQS Top, o wartości ok. 6,6 mln EUR, o czym zameldowano z przybyłego w rejon pozycji dryfującego Eemslift Hendrika we wtorek około południa patrolowca KV Sortland.
Jak to się zaczęło
W poniedziałek, 5 kwietnia wzburzone morze i kilkumetrowe fale doprowadziły do przesunięcia prawdopodobnie niedostatczenie zamocowanego ładunku (dwóch sterów strumieniowych) i znacznego przechyłu jednostki Eemslift Hendrika.
Statek należący do firmy żeglugowej Amasus Shipping z Delfzijl w Holandii, był w drodze z Bremerhaven w Niemczech do norweskiego portu Kolvereid.
Śmigłowce norweskich służb ratowniczych ewakuowały osiem osób z 12-osobowej załogi Eemslift Hendrika w poniedziałek rano. Na pokładzie pozostałi czterej członkowie załogi, łącznie z kapitanem, mający nadzieję na wyprostowanie statku z trwałego przechyłu sięgającego - według jednych źródeł - ok. 15, według innych - do 30 stopni, korzystając z własnego systemu balastowego statku. Później na jednostkę śmigłowcami dostarczono też dwie przenośne pompy awaryjne.
Te starania nie zakończyły się jednak powodzeniem, i gdy przechył statku zaczął się pogłębiać, wzbudzając obawy, że może się przerwócić i zatonąć, ewakuowano ostanie cztery osoby pozostające na statku. Część z nich lub wszystkie cztery zmuszone były skakać do morza i dopiero z powierzchni wody zostały podjęte przez śmigłowce ratownicze. Jedna z nich była ranna.
Statek, opuszczony, pozostawiony został z pracującym silnikiem głównym i autopilotem utrzymującym kurs pod wiatr i fale (by utrzymać statek, w miarę możliwości jak nadłużej, w pozycji niezagrażającej ustawieniem bokiem do fali, co mogłoby przyspieszyć pogłębienie przechyłu i zatonięcie).
Norweskie Centrum Koordynacji Ratownictwa pounformowało w nocy z poniedziałku na wtorek, że statek stracił napęd późnym wieczorem w poniedziałek i że zaczął dryfować na południe - południowy-wschód z prędkością między dwoma a trzema węzłami.
Poinformowano też wtedy, że przechył statku zwiększył się do 45÷50 stopni.
Niebezpieczeństwo wycieku ropy
Według szefa akcji ratunkowej z ramienia Norweskiej Straży Przybrzeżnej Hansa-Pettera Mortensholma, statek Norweskiej Straży Przybrzeżnej Sortland dotarł do Eemslift Hendrika o godzinie 12:15. Statek ten może być w stanie podać pierwszą linę holowniczą na Eemslift Hendrika, ale jest to utrudnione przez sztormowe wiatry i silne morze z falami o wysokości od dziesięciu do piętnastu metrów.
Jednak podaniem holu i holowaniem statku zajmie się raczej wynajęty przez Smit Salvage Normand Drott.
Według Mortensholma należy zrobić wszystko, aby uratować statek przed udzkodzeniem, zatonięciem czy wejściem na skalisty brzeg, ponieważ na pokładzie znajduje się 350 metrów sześciennych ciężkiego oleju opałowego i 70 metrów sześciennych oleju napędowego. Może to spowodować poważne problemy dla środowiska.
Rzeczniczka firmy żeglugowej Amasus Shipping mówi, że nie może w tej chwili udzielić żadnych dalszych informacji na temat akcji ratunkowej.
AL, PBS
Fot., video: Kystverket, Kystvakten, HRS Sør-Norge
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.