Kilkudziesięciu wędkarzy morskich, którzy protestują od 30 kwietnia na redzie Portu Gdańsk, nie może zawinąć do portu w celu uzupełnienia zapasów i paliwa. Uniemożliwiają im to władze portu. Zdaniem prawników od prawa morskiego takie działania administracji portowej są nieuzasadnione. Kapitanat portu w Gdańsku zapewnia, że odmowa była uzasadniona.
Od 30 kwietnia kilkadziesiąt jednostek wędkarstwa morskiego stacjonuje na redzie portu morskiego w Gdańsku. Wędkarze walczą o pomoc związaną z wprowadzonym w styczniu tego roku zakazem połowu dorszy, który spowodował całkowite zamknięcie ich działalności.
Od ponad roku przedstawiciele środowiska wędkarskiego prowadzą rozmowy z rządem w sprawie rekompensat za zakaz prowadzenia połowów rekreacyjnych dorszy. Chcą również, aby rząd wprowadził mechanizmy pozwalające im na złomowanie jednostek wędkarskich i wpisanie wędkarstwa morskiego w budżet unijny wzorem rybaków komercyjnych.
Żadne z naszych dotychczasowych rozmów nie przyniosły efektów - mówi Michał Niedźwiecki ze Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa Rekreacyjnego. - Jesteśmy ciągle zwodzeni i oszukiwani przez rząd. Ostatnie nasze spotkanie z urzędnikami wyglądało tak, że w kancelarii premiera udało się wynegocjować 50 mln zł z przeznaczeniem na złomowanie naszych jednostek. Sprawę miało dokończyć ministerstwo gospodarki morskiej. Ale z ministerstwa dowiedzieliśmy się, że na ten cel przeznaczono tylko 20 mln zł. Nagle gdzieś zaginęło 30 mln zł i nikt nie jest w stanie powiedzieć, gdzie są te pieniądze.
Niestety mimo wielu rozmów i spotkań z przedstawicielami rządu, a także pikietami w małych portach rybackich, nie doszło do żadnego porozumienia między stronami. Dlatego 27 kwietnia wędkarze spotkali się w porcie Władysławowo, gdzie stacjonowali 2 dni, czekając na spotkanie z ministrem, a później zgodnie z zapowiedziami przenieśli się na redę portu Gdańsk, gdzie nadal protestują.
Jak udało się nam ustalić, protest nie powoduje utrudnień w funkcjonowaniu portu, choć wcześniej wędkarze zapowiadali blokadę wszystkich jednostek wchodzących i wychodzących.
Od momentu rozpoczęcia protestu nie odnotowaliśmy problemów z ruchem w porcie - mówi Cezary Przepiórka, zastępca kapitana portu morskiego Gdańsk do spraw służby dyżurnej. - Mam informację o niewielkim opóźnieniu promu, który wchodził do portu, ale wyniosło ono tylko kilkanaście minut i nie wpłynęło negatywnie na rejs. Zapewne więcej danych na ten temat będzie posiadać Straż Graniczna.
Niestety, mimo że zdaniem władz portowych pikieta nie koliduje z ruchem w porcie, nie pozwolono wędkarzom na wejście do portu Gdańsk celem uzupełnienia zapasów paliwa i wody oraz prowiantu. Zasłaniano się przepisami portowymi i ustawami o bezpieczeństwie morskim.
Mieliśmy uzgodnione miejsca postojowe i zamówione zapasy jednak mimo takich zapewnień nie wpuszczono wędkarzy do portu - mówi Michał Niedźwiecki. - Kuriozalne było już dla nas stwierdzenie jednego z bosmanów, który nie chciał nas wpuścić, bo złamaliśmy przepis portowy dotyczący organizowania bez zgody kapitana portu imprez i wywieszania banerów reklamowych. Nie sądzę, że napis na burcie kutra „rząd nas okłamał” był w jakikolwiek sposób reklamą.
Innego zdania są jednak przedstawiciele służb portowych.
Dla nas dziwne było już to, że jednostki, które rano wyszły z portu Hel, nie mają po kilku godzinach paliwa i wody - dodaje kapitan Przepiórka. - Ponadto mieliśmy pisemne informacje od firm zarządzających terenami portowymi w Gdańsku, że nie udzielali wędkarzom zgody na postój ich jednostek. Bez takiej zgody nie mogliśmy pozwolić na wejście. Nasze działania są zgodne z przepisami portowymi oraz ustawą o bezpieczeństwie morskim i ustawą o ochronie żeglugi i portów morskich.
Jak udało się nam ustalić, zgonie z tymi przepisami każda jednostka, która chce wejść lub wyjść z portu musi mieć na to zgodę kapitanatu, lub bosmana dyżurnego. Ciężko jednak znaleźć tam argumenty, które odmawiają takiej zgody. Przepisy mówią raczej o szczególnych warunkach wejścia, które ma spełnić dana jednostka.
W sprawie zakazu wejścia rozmawialiśmy z prawnikami, którzy zajmują się prawem morskim.
Ich zdaniem nie było podstaw do tego, aby tym jednostkom zabronić wejścia do portu w Gdańsku i uzupełnienia zapasów. Nie ma również przepisów, które mówią, kiedy i jak ma się dana jednostka prowiantować i zabezpieczać w paliwo i wodę.
Obawiam się, że urzędnicy szukali paragrafów po to, aby po prostu zakazać tego wejścia – mówi nam jeden z mecenasów analizujących sprawę.
Prawnicy nie chcą się na razie wypowiadać oficjalnie w temacie. Czekają na odpowiedź z Urzędu Morskiego w Gdyni, bo wędkarze morscy zaskarżyli decyzję kapitana i czekają na pisemne uzasadnienie odmowy.
Tekst i fot.: Hubert Bierndgarski
Od francuskich rybaków na Kanale LaManche trzeba się uczyć. Kilka dni blokady promów do Anglii i wszystko załatwiają.
Jak można wypłacać milion za coś co jest warte kilkadziesiąt patoli.
Smiech na sali jak można ograć i wyczesać panstwową KASĘ .
Niektórzy z nich nawet w morzu nie byli.
Pisze niektóre, bo nie chcę urazić prawdziwych armatorów rybackich którzy dbają o swoje jednostki.
https://www.youtube.com/watch?v=tJtWIOfjA8U
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.